Pozwólcie, że na chwilę powrócę do wątku, gdzie eksponuje się działania pracodawców, którzy wzywają/wymuszają/nakłaniają do szybkiego wystąpienia o Settled Status lub przekazania informacji o otrzymaniu takiego statusu do odpowiednich działów HR w firmie czy kompanii.
Z moich osobistych doświadczeń wynika, że jest to już raczej norma - a nie margines - a zapytania do pracowników z EU czy to w formie pisemnej (jak zamieszczona wcześniej) czy w formie ustnej przekazuje też NHS (przynajmniej w jednym regionie Anglii, a więc domniemać można o przyzwoleniu na takie działania gdzie indziej). Jest oczywiste, że powstaje chaos prawny, gdzie państwo formalnie członkowskie EU wdraża program imigracyjny, który nijak ma się do dyrektyw EU.
Sprawdzenie kilku stron w sieci, które są dedykowane dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, upewniło mnie, że chaos i dezorientację można też pogłębiać celowo - choćby poprzez zachęcanie do wyrabiania PR (stałej rezydentury),a choć strona już może się zdezaktualizowała, to nadal jest dostępna dla Internautów:
http://rezydent-uk.co.uk/brytyjczycy-moga-deportowac-obywateli-unii/
Pani Mecenas podpisana pod powyższym artykułem wyjaśnia co następuje:
(...)
Najgorszy scenariusz dla Polaków byłby wtedy, kiedy Wielka Brytania nie zaakceptowałaby swobodnego przepływu ludzi i zobowiązań z tym związanych. To mogłoby oznaczać , że Europejczycy, podlegaliby tym samym przepisom, którym obecnie podlegają obywatele państw Wspólnoty Brytyjskiej. Oznaczałoby to, iż musielibyśmy zarabiać przynajmniej 35 tysięcy funtów, aby mieć prawo przebywania na terenie Wielkiej Brytanii. Zarobki tej wysokości są poza zasięgiem wielu ciężko pracujących polskich rodzin.
Karta stałego rezydenta chroni przed takim niebezpieczeństwem i zachęcałabym wszystkich do występowania o ten dokument możliwie jak najszybciej. (...)
Pani Mecenas dalej prowadzi swój wywód:
(...)
Z zaniepokojeniem czytam też komentarze powołujące się na zasadę: „prawo nie działa wstecz”. Ta zasada jest zasadą prawa rzymskiego i jest stosowana w Europie kontynentalnej. W prawie anglosaskim ta zasada jednak nie obowiązuje i każde prawo, które obowiązywało do tej pory może być anulowane i zastąpione nowym w momencie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. (...)
Także, jak zauważyliście zrobiło się po lekturze bardzo nieprzyjemnie, a co bardziej zdesperowani chwycą lub dawno już chwycili za telefony do "odpowiednio przygotowanych doradców imigracyjnych". Nie jest istotnym na ile dane strony są aktualizowane czy pozostawione samym sobie - ich ilość w sieci jest ogromna, co u mniej zorientowanych Brexitem jest wystawianiem się na "żer" rozmaitych kancelarii, biur pomocy itd.
Co do pierwszej części wywodu, to większość z Nas dyskutowała na temat praw rezydenta, kart QP i PR, a więc sądzę, że rozumiemy tragiczno-komiczny wydźwięk wypowiedzi osoby, która winna bardziej ważyć słowa i pogłębić swoją wiedzę, jeśli w rzeczywistości przysługuje Jej tytułowanie - mecenasem. Otóż postanowiłem przejrzeć niektóre analizy prawne dotyczące rzymskiej maksymy "
lex retro non agit". Poniżej podaję źródło dla zainteresowanych szczegółami.
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.ojs-doi-10_17951_sil_2016_25_3_427/c/4015-3347.pdf
publikacja: Uniwersytet Marii Skłodowskiej-Curie "Wykładnia przepisów prawa stanowionego w anglosaskim porządku prawnym" - polecam, gdyż wyjaśni szczegóły tego, co obecnie się dzieje i dlaczego PM Boris Johnson nie przejmuje się ustawą Izby Gmin o niedopuszczeniu do "no-deal" Brexit...
Ale do tematu - Autorka tekstu ze zdjęcia mija się z prawdą, bo zasada "prawo nie działa wstecz" również ma zastosowanie w prawie brytyjskim, jako że Wielka Brytania pozostaje członkiem Rady Europy czy Europejskiej Karty Społecznej i nie działa więc w próżni i odizolowaniu od europejskiego systemu sprawiedliwości - w tym względzie nadrzędnemu, jak Europejski Trybunał Praw Człowieka (Rada Europy).
Z TEKSTU ŹRÓDŁOWEGO:
"Lex retro non agit - ...Zasadniczo wyklucza ona działanie ustawy w odniesieniu do zdarzeń powstałych przed wejściem tej ustawy w życie, lecz w sytuacji obowiązywania
aktu prawa międzynarodowego, przewidującego działanie prawa wstecz w ściśle określonych sytuacjach, zastosowanie tej zasady zostaje zawieszone."
W wypadku opuszczenia przez Wielką Brytanię EU bez umowy, to nie ma prawa, które ograniczałoby zasadę lex retro non agit i przez to arbitralne ogłoszenie przez rząd brytyjski wygaśnięcia ważności dokumentów stałej rezydentury (PR) - bodajże z końcem 2020 r -jest po prostu bezprawne i sądzę, że wcześniej czy później znajdzie swój finał również na sali sądowej.
Tutaj dodam, że o tego typu rezydentury mają właśnie starać się Brytyjczycy zamieszkujący kraje unijne np w Hiszpanii - tymczasem posiadacze rezydentur w UK mogą ozdobić sobie niebieskim "tekturkiem" rodzinny album...
[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 18-09-2019 10:26 ]