Dobra, spytam; )

do zobaczenia 14-ego pazdziernika

Dzisiaj Unia Europejska jest bardziej skoncentrowana na wyborze poszczególnych komisarzy do składu Komisji Europejskiej von der Leyen.

Dzięki większemu zainteresowaniu majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, coraz bardziej przejrzyste dla obywateli są zasady wyłaniania Komisji i składu (rzekomo są przecież wybierani przez brukselskich technokratów itd...). Cóż, jednak to PE ostatecznie decyduje o przyjęciu składu lub odrzuceniu Parlament wybierany w wyborach. Ale reasumując - przepraszam za dygresję - obecność w tej sytuacji Brytyjczyków w Parlamencie jest jedynie destrukcyjna. Na forum całej Europy przenoszą bowiem swoje wewnętrzne kłótnie - debaty to bowiem nie są (mam na myśli forum Parlamentu i komisji parlamentarnych).
Sądzę, że w pewnym sensie BoJo ma rację w jednym, że najwyższy już czas, aby Wielka Brytania zamknęła kwestię Brexitu. Z umową lub bez umowy.



Uprzednio sporo napisałem na temat obecnego PM, który swoją karierę polityczną zbudował na organicznej niechęci do Unii Europejskiej. Jednak za obecny pat polityczny, przeciąganie liny pomiędzy Izbą Gmin, a Rządem...za ten chaos odpowiedzialność biorą obie strony. Nie tylko Torysi, ale w takim samym stopniu Partia Pracy (odpuszczę już analizy mniejszych ugrupowań lub takich, których we władzach Zjednoczonego Królestwa nie ma - Brexit Party).

Umowa uzgodniona przez rząd Theresy May była przygotowana z końcem 2018 roku. Rząd brytyjski - w imieniu Królestwa - zaakceptował umowę i "backstop" dla Irlandii Północnej.

Umowę następnie trzykrotnie odrzucała Izba Gmin głosami przede wszystkim Partii Pracy. Wraz z innymi partiami opozycyjnymi wystarczyło sił, aby ustawę w Izbie Gmin zablokować. Stąd kolejne przedłużenie daty wyjścia...udział w wyborach do PE...wszyscy tę historię znamy.
Tylko, że ta sama opozycja (Labour, SNP. LibDem, Plaid Cymru, Change UK) nie była na tyle odpowiedzialna, na tyle wszechstronna, aby zaproponować alternatywę - gdy był jeszcze czas. Zatem maj, czerwiec. Można domyślać się, że alternatywą byłoby wówczas wotum nieufności - obalenie gabinetu i wyłonienie z szerokiej koalicji, z głosów przeciwko umowie May, rządu. Gabinetu, który miałby mandat na reset rozmów z Unią i przedstawienie choćby innej opcji - wstąpienie do grupy państw EFTA: Norwegia, Islandia, Szwajcaria i Liechtenstein.
Powyższe, to jedynie możliwa droga, jaką miałaby opozycja przejmując władzę i ODPOWIEDZIALNOŚĆ za kraj. Inne scenariusze też były możliwe.



Zamiast tego ta sama opozycja najpierw nie była na tyle zwarta, aby przegłosować wotum nieufności. Nie była na tyle zwarta, aby opuścić siedzenia widzów, którzy patrzą jak szefem Konserwatystów zostaje BoJo. Woleli pojechać na wakacje.

Teraz tulmut I histeria. Johnson głosi konsekwentnie swoją tezę o wyjściu 31 października, a spanikowana opozycja uchwala nowe prawo, które właściwie wymusza na PM wystąpienie o kolejne przedłużenie. Innej opcji nie ma, bo ta sama opozycja umowy z Unią (umowy zaakceptowanej przez May i przez Unię)...opozycja tej umowy też nie chce. Zatem logiczne wydaje się pytanie: czego ta opozycja chce?

Przedłużenia pyskówek w Izbie Gmin, na łamach tv, prasy i radia do końca stycznia 2020? (zakładamy, że UE na wszystko się godzi...) Czy to oznacza, że Bożonarodzeniowy nastrój udzieli się posłom i przegłosują umowę? Unia Europejska określała już niemal co tydzień, że od wypracowanej już umowy odstępować nie będzie... . Zatem jak? Trzykrotnie odrzucali, a teraz nagle zmienią zdanie? W tej sytuacji może i lepiej, że ta Izba będzie miała przymusowy odpoczynek od tupania, buczenia i walenia w blaty.

Ps. Dominic Cummings ma już zapewne opracowany plan rozegrania "finiszu wyścigu" w drugiej połowie października. Lepiej już przygotować się do korzystnej umowy handlowej pomiędzy Unią i Królestwem.

[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 10-09-2019 14:32 ]

Bardzo ladnie rozwinales to o czy pisalem kilka postow wczesniej. No, ale lady Severance stwierdzila, ze pieje z zachwytu nad twardym brexitem.

@Kanonier - mala korekta, co do ktorej mysle, ze sie zgodzisz:

Opozycja WIELOKROTNIE propopnowala swoj udzial w konsultacjach na temat mozliwych wersji breksitu. Za kazdym razem in icjatywy te byly zdecydowanie odrzucane.
Oskarzenia o brak konstruktywnego udzialu w procesie, nie maja w tym wypadku podstaw.

Apropos tego "czego opycja chce" to warto wsluchac sie w bardzo trzezwe glosy/komentarze z Irlandii (obydwu jej czesci)
Silne sa tam glosy optujace za (byc moze zmodyfikowanym) back stopem, ktory to dalby zielone swiatlo dla odgrzebanej umowy pani May (a dla mnie umowionego browarka

BJ przebakiwal cos, podczas rozmow z "Tiszokiem" na temat specyficznych aranzacji dotyczacych obrotu handlowego miedzy NI a Republika, co zaalertowalo DUP natychmiast - dlatego wlasnie teraz Arlene do Londynu pedzi.

dokladnie kanonier trzeba przyznac ze tym razem nie angazujac emocji spojrzales na to bardzo trzezwo : )

na moje oko corbyn nie moze sie pogodzic z tym ze centralizacja wladzy dla niego jakby nie bylo przeciez wielkie wsparcie ze strony unii i ogolna idea lewicy oddalaja sie od wysp : )

wniosrk? tak lubiane tutaj "na zlosc mamie odmroze sobie uszy" : ))

No i złamie moja obietnicę..


Severance dala Ci przykład,ze propozycje że strony opozycji były! Napisales w jednym z postów ,że gdyby ktokolwiek się na to zgodził to brexitu by tak naprawde nie było, pozwól, że Ci przypomne:



Opozycja proponowała tak naprawdę to co obiecywali brexitowcy przed referendum!*
I jeszcze jedno: Corbyn zawsze chciał brexitu (ale pozostania we wspólnej unii celnej), całe życie był przeciwko EU! Gdyby nie opozycja to art 50 nie byłby uruchomiony 6 miesięcy po głosowaniu! Także, przepraszam, że się znowu odezwałam, ale (z całym szacunkiem) powyższa analiza Kanoniera jest błędna.

*Lista wszystkich przedreferendalnych obiecanek jest dostępna w internecie.

[ Ostatnio edytowany przez: Severance_ 10-09-2019 21:48 ]

Oj będą oni mieli Halloween w tym roku....

Już 31 marca miał być dniem, gdzie zacznie brakować leków, jedzenia, stracimy pracę, domy a znajomi anglicy przestaną mówić hau ar ju.

Będzie trochę zamieszania jak to przy rozwodach bywa ale potem się dogadają jakoś na jakimś szczycie w Davos czy G20 i dalej będziemy mogli jeść truskawki w styczniu z Hiszpanii czy skąd.

Aha, jak zamiast typowych bananów po 31.10 traficie w sklepie na jakieś bardzo wyprostowane ale nietypowo wykrzywione to kupujcie. Oznaczać to będzie, że będziecie pomagać ludziom z biedniejszych krajów z którymi wspaniała UE umowy podpisać nie chce chroniąc przede wszystkim francuskie interesy. A jak chcecie banany z unijną normą krzywizny a ślimaka kupować jako rybę i nie wystąpić z unii - to wyjedźcie do Francji. Tylko nie na przedmieścia Paryża.

jurek, nie o banany chodzi czy truskawki...