Jak podtrzymac ale nie zniechecic, bo niestety ale to co czasem rodzice z takim zapaleniem chca przekazac to samo w sobie potrafi odrzucic od nasladowania.
Str 9 z 14 |
|
---|---|
Adacymru | Post #1 Ocena: 0 2014-09-30 23:53:59 (11 lat temu) |
Konto usunięte |
Ciekawy temat, w sumie zakladam ze chodzilo o wymiane pomyslow jak podtrzymac polskie korzenie przy zyciu jesli nie ma opcji dlugich czy czestych pobytow w Polsce, kiedy wiekszosc dnia dzieci uzaleznione sa od "obcych" bodzcow. Mniej pewnie zabiegano o kazania z ambony...
Jak podtrzymac ale nie zniechecic, bo niestety ale to co czasem rodzice z takim zapaleniem chca przekazac to samo w sobie potrafi odrzucic od nasladowania.
Ada
|
Post #2 Ocena: +2 2014-10-01 09:34:01 (11 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Post #3 Ocena: 0 2014-10-01 10:19:51 (11 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
AlmostFamous | Post #4 Ocena: 0 2014-10-01 10:32:13 (11 lat temu) |
Konto usunięte |
Tak czytam, czytam i jestem "troszke" zdziwiony argumentami niektórych osob.
Mówienie do dziecka w języku angielskim, bo tak wypada... Bardzo ciekawe. Proponuje wam juz nigdy poza kraj anglojęzyczny sie nie wybierac. Przeciez np. w Hiszpani, Niemczech czy innym kraju nie będziecie mogli sie odzywać, bo nie bedzie wypadało mowić ani po angielsku ani po polsku a hiszpańskiego badz niemieckiego zapewne nie znacie. Kolejnym tekstem bardzo ciekawym jest to, ze dziecko bedzie tutaj zylo wiec niech mowi po angielsku. Zapewne większość osob jadących tutaj zawsze było przekonanych ze dziecko na starcie bedzie dwujęzyczne. Dzis jak widac troszke sie pozminialo. Sa tu tacy co 10-15 lat temu żyli w Polsce i nawet nie myśleli o Wyspach. Dzis stwierdzają, ze moje dziecko bedzie tu żyło dlatego angielski. Choc tego tez wiedziec nie moga. Tak jak te 10-15 lat temu... [ Ostatnio edytowany przez: AlmostFamous 01-10-2014 10:33 ] Kto jest bez winy niech weźmie kamień i pierd... się nim w łeb... Niestety tacy nieomylni to powszedni chleb...
|
Post #5 Ocena: 0 2014-10-01 10:59:40 (11 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
|
|
karjo1 | Post #6 Ocena: 0 2014-10-01 11:13:55 (11 lat temu) |
Z nami od: 01-06-2008 |
Cytat: 2014-09-30 22:40:28, 12miko12 napisał(a): Cytat: 2014-09-30 21:23:02, karjo1 napisał(a): Zle bym sie czula, gdybym w towarzystwie z wspolnym jezykiem angielskim zwracala sie po polsku do polskego dziecka. Jest to brak elementarnej kultury, pozbawianie sie mozliwosci nauki jezyka ( z ktora predzej dorosli maja problem ![]() kajro, byłaś kiedyś na grupach dziecięcych, tam angielskiego mało co słychać i nie chodzi tu tylko o polskie dzieci ... bo niby jak MAMY/OJCOWIE maja się zwracać do swoich malutkich dzieci??? które niczego nie są w stanie zrozumieć prócz jak dała im matka natura języka. Wyszlo nieporozumienie ![]() Mialam na mysli spotkanie w grupie/wspolne wyjscie (jak zwal tak zwal), gdzie jedynym wspolnym jezykiem jest angielski, stad przejscie na polski, bo tak wygodniej sie wyslowic, moze byc odczytane negatywnie. Mamy dom otwarty, w zwiazku z tym notorycznie siedzi grupa dzieciakow, w tym tylko moje polskojezyczne. I zdecydowanie wole zwrocic sie po angielsku, by reszta ekipy tez zrozumiala, ze np. prosze o oszczedzenie trawnika sasiadow - zwracam sie tylko do mojej mlodziezy, ale reszta tez slyszy i rozumie ![]() Jak najbardziej jestem za podtrzymaniem tradycji, nauczeniem polskiego czytanego, pisanego i mowionego, ale nie rozumiem sztywnej zasady dom- po polsku, szkola - po angielsku, moim zdaniem tak sie po prostu nie da. Moze to wynika z obecnosci w domu dzieci starszych niz parumiesieczne oseski, ktore wymagaja wiekszej elastycznosci, sprawdzaja, czy aby dorosli rozumieja slang szkolny, moze z towarzystwa na tyle wielojezycznego, ze trudno ograniczac sie do polskiego ![]() Poza tym nieoceniony jest zysk z nauki angielskiego, nawet od wlasnego dzieciaka, w zamian uczac, poprawiajac jego polszczyzne. Szkoda, ze w topiku wychodzi przepychanka, zamiast wymiany pomyslow. Tak szczerze mowiac, najbardziej chyba brakuje mi to mozliwosci wyslania mlodziezy lokalnie na biwak, na ferie w polskojezycznym towarzystwie, by miala swiadomosc, ze polski jest 'cool'. PS. Fish ladnie wytlumaczyl brak elegancji w poslugiwaniu sie polskim w anglojezycznym towarzystwie. Ale co kto lubi ![]() [ Ostatnio edytowany przez: karjo1 01-10-2014 11:15 ] |
hajaku | Post #7 Ocena: 0 2014-10-01 13:16:55 (11 lat temu) |
Konto zablokowane Z nami od: 22-05-2008 Skąd: |
Zapewne.
Lepiej miec na uwadze "dobrostan znajomych", pokazywac jak dobrze jest sie zintegrowanym ze spoleczenstwem, niz wykazac sie gafa w postaci uzycia jezyka polskiego w towarzystwie... ![]() Ale ok, punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia, co kto lubi itd itp. Zaczynam zauwazac ze to wynika z pewnych przekonan rodzicow, wychodzi na to ze to ja jestem konserwatysta, a inni... no... postepowcami ![]() Ale ok, co kto lubi. Mysle ze nie ma sensu robic burzy w szklance wody, kazdy ma swoje dzieci, znajomych, i przekonywanie kogos do swojej racji jest pozbawione delikatnie mowiac - sensu. Zloty srodek wychowania zapewne znalezc mozna, ale i tak bedzie bardzo ogolny, niestety jak widac, do niektorych tresci konsensusu nigdy nie bedzie. moze to i lepiej... [ Ostatnio edytowany przez: hajaku 01-10-2014 13:18 ] |
villemouk | Post #8 Ocena: 0 2014-10-01 14:00:03 (11 lat temu) |
Z nami od: 14-07-2014 Skąd: N |
Mój sasiąd w Polsce (pracujący w Niemczech, zjeżdżający do domu raz na trzy tygodnie), chcąc mnie przekonać do swoich racji, zaczyna zdanie od: "u nas w Niemcach".
Próbowałam również po 7 latach spędzonych w Uk, zaaklimatyzować się Polsce (nie wyszło), co denerwowało mnie najbardziej? W pracy polskie imiona CELOWO używane w zagranicznych wersjach, np: Lucyna - Lucy; Maria - Mary; Adela - Adele itp. Dla mnie śmiech na sali, dla nich - ja dziwoląg. Moim skromnym zdaniem Polacy "na obczyźnie" czują się o wiele bardziej Polakami, niż niektórzy ludzie w Polsce. |
aga08666 | Post #9 Ocena: 0 2014-10-01 14:03:13 (11 lat temu) |
Z nami od: 12-03-2014 Skąd: Briton Ferry |
Cytat: 2014-10-01 13:16:55, hajaku napisał(a): Zapewne. Lepiej miec na uwadze "dobrostan znajomych", pokazywac jak dobrze jest sie zintegrowanym ze spoleczenstwem, niz wykazac sie gafa w postaci uzycia jezyka polskiego w towarzystwie... ![]() Ale ok, punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia, co kto lubi itd itp. Zaczynam zauwazac ze to wynika z pewnych przekonan rodzicow, wychodzi na to ze to ja jestem konserwatysta, a inni... no... postepowcami ![]() Ale ok, co kto lubi. Mysle ze nie ma sensu robic burzy w szklance wody, kazdy ma swoje dzieci, znajomych, i przekonywanie kogos do swojej racji jest pozbawione delikatnie mowiac - sensu. Zloty srodek wychowania zapewne znalezc mozna, ale i tak bedzie bardzo ogolny, niestety jak widac, do niektorych tresci konsensusu nigdy nie bedzie. moze to i lepiej... Masz racje,każdy jest inny i inaczejw ychowuje swoje dzieci i nie ma co sie wtracac do tego. Bo wyjdzie z tego jeden wielki balagan i kłótnia. [ Ostatnio edytowany przez: aga08666 01-10-2014 14:05 ] |
gosian | Post #10 Ocena: +1 2014-10-01 14:26:52 (11 lat temu) |
Z nami od: 06-09-2007 Skąd: z domku.... |
Dobrym przykładem może być koleżanka mojej córki. Matka Niemka, ojciec Japończyk. Nigdy nie słyszałam, żeby rodzice do niej mówili po angielsku. Nawet jak mama odbierała ją od nas z domu. Tak, więc dziewczynka mówiła płynnie po niemiecku, japońsku i angielsku. No a potem doszła w szkole nauka francuskiego.Moim zdaniem zaden wstyd czy brak kultury jest mówić w ojczystym języku do dziecka nawet jak w otoczeniu są anglojęzyczne osoby.
Dożyliśmy takich czasów, w których ucisza się mądrych ludzi, żeby to co mówią nie obraziło głupców.
|