Wziawszy pod uwage, ze on jest z powrotem, to raczej rada nie ma zastosowania. Druga sprawa, to utrata zarobkow z powodu nieobecnosci, jesli ktos nie pracuje na etat.

Ja bym probowala z tym kosztorysem na poczatku. Do tego mozesz im wyslac zdjecia samochodu. Zawsze to lepiej, zeby wyplacili choc troche niz nic.

Nie wiem, czy jakakolwiek firma zgodzi się zdjęcia które nie zrobione były przez inspektora po wypadku.

Ten likwidator powiedział bym mu wysłał zdjęcia, oświadczenie...
Ew moge dodatkowo jechać w serwisie Hondy w UK zrobić wycenę i im wyslac.
Jeśli im nie pasuje to niech likwidator do UK przyjedzie. P.s. jestem self employed wiec pozostanie w Polsce i czekanie na likwidator nie wchodziło w grę. Tym bardziej, że nie odpowiadał na moje telefony, smsy

Hmm... Ja byłem przekonany że jak mam wypadek to najpierw muszę to zgłosić do mojego ubezpieczenia i postępować zgodnie z jego wymaganiami.

Jak wypadek nie jest z twojej strony to dogadujesz wszystko z ubezpieczycielem "sprawcy" a swojego informujesz "notification only"

[ Ostatnio edytowany przez: ZlotaPerla 21-08-2018 14:19 ]

Informowanie wlasnego ubezpieczyciela, to w tym przypadku podwyzszanie wlasnej polisy bez powodu, zwlaszcza, ze szansa ze dowie sie o tej kolizji z polskiej firmy jest znikoma.

Kazda firma ma w warunkach informacje, ze trzeba ich poinformowac, ale to juz zalezy do klienta czy tak postapi czy nie. To dziala tylko na korzysc firmy ubezpieczeniowej, bo natychmiast wzrasta ryzyko ubezpieczeniowe i polisa moze wzrosnac w kolejnych latach.

Ciąg dalszy mojej historii.

Po nieudanych próbach skontaktowania się z likwidatorem szkód na drugi dzień wróciłem do UK. Po ponad tygodniu zadzwonił do mnie likwidator, że przyjechał na oględziny. Jakież było jego zdziwienie, że ja i uszkodzone auto jest już w UK (chociaż poinformowałem ubezpieczyciela sprawcy o tym podczas zgłaszania szkody).
Po kolejnych przeprawach z likwidatorem - wysłaniu do niego zdjęć z uszkodzeniami, kilka dni temu otrzymuję informację od ubezpieczyciela sprawcy.

Malowanie zderzaka, wymiana grila, wymiana 3 listew - robocizna i części zamienne 2620zł
Ubytek wartości części zamienne 271zł + VAT
Suma ogólna z VAT 2286zł.

W opisie jest, że ze względu na dostęp części zamiennych kwota jest pomniejszona o 17% - Czy mogę się domagać części oryginalnych? (auto z 2011 roku)
i dalej: Kosztorys uwzględnia średnie stawki za roboczogodzinę ustalonej na podstawie cen stosowanych przez warsztaty działające na terenie miejsca zamieszkania poszkodowanego, cen materiałów lakierniczych na terenie Polski, cen części zamiennych pochodzących od producentów i importerów pojazdów oraz od dostawców niezależnych.

Czy nie powinni zastosować stawki z UK?
Nie dość, że auto straci na wartości po naprawie, malowaniu zderzaka to jeszcze obniżają cenę o 17% ze względu na spadek wartości części zamiennych.

Ale żeby jeszcze było mało tego to wnioskuję że kontaktowali już się z kimś innym odnośnie tej szkody (kontaktowali się mailowo - zmienili w adresie odbiorcy 2 litery). i teraz mi wmawiają że oni ze mną się kontaktowali (załączają kopię maila do innej osoby) i ja zmieniłem w dodatku rodzaj wypłaty odszkodowania z przelewu bankowego na przekaz pieniężny (końcem końców nie został wysłany).

Moje pytanie do zorientowanych w temacie:

Jaki może być koszt/wycena oczywiście +/- następujących szkód:

-Zderzak przedni obwiśniety i porysowany (nie wiem czy zaczepy całe czy popękane)
-świrujące czujniki parkowania z przodu (nie uwzględnili w ogóle w kosztorysie naprawy)
- grill porysowany
auto - honda accord 2011

I pytanie drugie - czy mogę ich pociągnąć w jakiś sposób do odpowiedzialności za ujawnienie i przekazanie moich danych osobowych itp osobie postronnej?