Na koncu wyrazu SHOPINNG

Str 7 z 195 |
|
---|---|
iloclaude | Post #1 Ocena: 0 2008-02-21 19:22:14 (17 lat temu) |
Z nami od: 23-07-2007 Skąd: Luton (Poznan) |
Gdzie Angielki maja punkt G???
Na koncu wyrazu SHOPINNG ![]() Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!!
|
Post #2 Ocena: 0 2008-02-24 18:34:29 (17 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Post #3 Ocena: 0 2008-02-24 20:28:13 (17 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
_Steve_ | Post #4 Ocena: 0 2008-03-01 11:19:47 (17 lat temu) |
Z nami od: 17-05-2007 Skąd: Luton |
Wczoraj wieczorem dyskutowaliśmy jak zwykle z żoną o tym i o tamtym...
Dochodząc do jakże delikatnego tematu eutanazji - o wyborze między życiem i śmiercią - powiedziałem: "Nie pozwól mi żyć w takim stanie, bym był zależny od jakichkolwiek urządzeń i karmiony przez rurkę z jakiejś butelki. Jeśli przyjdzie mi znaleźć się w takiej sytuacji, lepiej odłącz mnie od urządzeń które trzymają mnie przy życiu". A ona wstała, wyłączyła telewizor i peceta, a piwo wystawiła za drzwi... Głupia krowa..... |
SuperCzytelnia | Post #5 Ocena: 0 2008-03-09 11:16:36 (17 lat temu) |
Z nami od: 24-01-2008 |
- Babciu, widziałaś gdzieś moje tabletki? Były oznaczone takim napisem LSD.
- Pier****ć tabletki! Widziałeś k***a smoka w kuchni? W szkole pani nauczycielka zadała dzieciom pracę domową - wymyśleć jakiś fajny kolor. Jasiu cały dzień się zastanawia, myśli, kombinuje... - Mam! Kanarkowożółty! Ale myśli sobie - Małgosia jest najlepszą uczennicą, jak ona też wymyśli kanarkowożółty? Trzeba do niej zadzwonić. Jak pomyślał tak zrobił. - Cześć Małgośka, jaki kolorek sobie wykombinowałaś? - Kanarkowożółty. - Aha... no to cześć... Jasiu lekko podłamany, ale cóż tu robić, myśli nad innym kolorem. - Bladoniebieski! Tak! Bladoniebieski! Ale zadzwonię jeszcze do Mikołaja, bo może się powtórzyć cała sytuacja. - Yo Miki! Jaki kolor zapodajesz? - Heyo Jaśko! Bladoniebieski - Uuuu... no to strzałka. Jasio lekko podłamany, ale nagle olśnienie: - Krwistoczerwony! Extra, krwistoczerwony to jest to! Cały dzień chodzi powtarzając "krwistoczerwony", "krwistoczerwony"... Przed snem - "krwistoczerwony". Rano - "krwistoczerwony". Całą drogę do szkoły powtarza sobie "krwistoczerwony, krwistoczerwony" Nadszedł czas lekcji. Pani zwraca się do uczniów. - Mieliście zadanie domowe, to może Małgsia. - Kanarkowożółty. - Ślicznie. Mikołaj? - Bladoniebieski. - Piękny kolor. W tym momencie otwierają się drzwi do klasy, w nich staje Dyrektor z małym murzynkiem. - Drogie dzieci to jest John i w ramach wymiany uczniów będzie u nas przez miesiąc. - To może Dżordż wymyślisz na poczekaniu jakiś kolor? - sugeruje pani nauczycielka. - Hmm... Krwistoczerwony? - Wspaniale Dżordż. Jasiu, twoja kolej. - Jeb**y czarny... Pędzący pociag, dwie minuty przed kraksą! Nagle wstaje młoda panienka dziewica i krzyczy! - nie mogę tak umrzec, niech ktoś zrobi ze mnie kobiete!!! - wstaje młody facet, zdejmuje koszule i mówi: - masz, wyprasuj to! Idzie pogrzeb. Tragarze niosą trumnę przekręconą na bok. - Kogo chowają? - pyta przechodzień. - Teściową - odpowiada jeden z żałobników. - A czemu trumnę niesiecie bokiem? - Bo jak ją przekręcić na plecy, to zaczyna chrapać. Przychodzi murzyn do biura pośrednictwa pracy i pyta: - Czy jest jakaś praca dla czarnego? - Oczywiście! Pensja 10 tys., samochód służbowy, komórka. - Pani żartuje? - Pan pierwszy zaczął... Pewien facet cierpiał na zaniki pamięci. Pewnego dnia, gdy przyszli do niego goście, zaczął opowiadać, że teraz leczy się u bardzo dobrego ekarza. Przyjaciele zapytali więc, jak ów medyk się nazywa. - No właśnie, miałem na końcu języka... Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy... - No był, Homer. Ten lekarz ma na nazwisko Homer? - Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem, które próbowali zdobyć... - No tak, zdobywali Troje. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy? - Nie, nie, nie! Tam był taki wódz tych, no, Greków, taki główny... - Agamemnon? - O! No i on miał brata... - Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem? - Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene... jak mu tam, uprowadził żonę. - Aaaa, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys? - Nieeeee! Ta żona, co on ja uprowadził, to jak miała na imię? - Helena. - Właśnie. Helena! Helenkaaaaaaa - woła do żony myjącej w kuchni naczynia - Jak się nazywa ten mój lekarz? Spotkali się trzej kowboje. Zasiedli razem przy ognisku i rozpoczęli licytację, który z nich jest najtwardszy. Kowboj z Australii powiedział: - Walczyłem kiedyś z dwumetrowym krokodylem i pokonałem go gołymi rękami. Kowboj z Brazylii powiedział: - Zabiłem ważącego pół tony byka uderzeniem pięści. Kowboj z Teksasu nic nie powiedział. Uśmiechał się tylko, rozgrzebując żar z ogniska swoim prąciem... Przychodzi baba do lekarza. - Panie doktorze, ja mam chyba sklerozę? - A czym to się objawia? - Co się objawia? Do lekarza przychodzi facet i pokazuje mu swój męski interes, który został czymś podziurawiony. - Kto pana tak urządził? - Żona, widelcem. - A jak pan oddaje mocz? - Znam kilka chwytów na flet… Do lekarza przychodzi zaniepokojony mężczyzna. - Panie doktorze, mam jedno jądro całe sine. Lekarz bada wnikliwie. - Przykro mi, obawiam się, że to rak. Konieczna jest amputacja. Szybko wykonał operację. Po kilku dniach mężczyzna znowu przychodzi pokazuje drugie jądro, zupełnie sine. - No tak, obawiałem się tego. To złośliwa odmiana, są przerzuty. Konieczna jest amputacja drugiego. Przerażony mężczyzna zgadza się . Po kilku dniach przychodzi zupełnie załamany. Ma sine całe podbrzusze. Lekarz bada go dokładnie. - Mam dla pana dobrą wiadomość. To wcale nie jest rak. Dżinsy panu farbują. Przychodzi baba do lekarza. - Heil Hitler! - Co też pani, wojna się dawno skończyła… - Dawno, dawno, ale ja pana poznałam, doktorze Mengele… Wychodzi baba od lekarza. - Na śmierć zapomniałam, jak lekarz nazwał moja chorobę. Zawraca. - Panie doktorze. Pan tak dziwnie nazwała moją chorobę… Jak to było? Żaba? Ryba? - Nie proszę pani, to rak. Mąż i żona, młode małżeństwo umówili się, że będą się kochać tylko w te dni tygodnia, które w nazwie mają literkę „r”. Budzą się rano. - Jaki mamy dziś dzień kochanie? – pyta się mąż. - Niedzierla W sądzie toczy się rozprawa przeciwko homoseksualiście oskarżonemu o gwałt dokonany na zakonnicy. - Dlaczego zgwałcił pan tę biedną kobietę? - Myślałem, że to jest Zorro… Przychodzi pacjent do szpitala na zabieg chirurgiczny. Lekarze przygotowują się do operacji. Przychodzi anestezjolog i mówi do pacjenta: - Jestem anestezjologiem i będę pana usypiał. Czy zabieg ma pan mieć robiony prywatnie czy na kasę chorych? - Na kasę chorych - odpowiada pacjent. Więc anestezjolog na to: - aaaa, kotki dwa, szare, bure obydwa... Jak podaje BBC, w jednym z domów na przedmieściach Londynu zarwało się piętrowe łóżko. 17 Polaków odniosło niegroźne obrażenia. Święty Mikołaj siedzi przy stole i czyta listy od dzieci. Otwiera jeden: "Mikołaju, Mikołaju, czyś ty z lasu, czyś ty z..." "Eeee, to czytałem", myśli Mikołaj i wyrzuca list do kosza. Otwiera następny: "Mikołaju nasz, dużo paczek masz, jak Cię ładnie..." "Eeee, to już znam". Otwiera następny: Witaj Święty Mikołaju. Pisze do ciebie Zosia Kowalska, lat 5. Proszę, Mikołaju, nie wyrzucaj tego listu i doczytaj go do końca. A najlepiej... ...przeczytaj dwa razy. Mikołaju, to nie spam, to realny sposób na zarobienie pieniędzy..." Ojciec chrzestny mafii dowiedzial sie, ze jego ksiegowy dokonal przekretu na 10 milionow dolarow. Ksiegowy jest gluchy. Uwaza sie, ze to zaleta w takim miejscu pracy. Przede wszystkim obowiazki, wszyscy twierdza, ze i tak ten niczego nie uslyszy i nie bedzie zeznawal w sadzie. Kiedy ojciec chrzestny poszedl pogadac z ksiegowym o zaginionych pieniadzach, zabral ze soba adwokata, ktory znal jezyk migowy. Ojciec chrzestny pyta ksiegowego: "Gdzie te 10 milionow dolarow, ktore mi zaiwaniles?" Adwokat, na migi, pyta ksiegowego, gdzie ukryl 10 milionow dolarow. Ksiegowy odpowiada: "Nie wiem, o czym mowicie." Adwokat mowi ojcu chrzestnemu: "Twierdzi, ze nie wie, o czym mowimy." Wtedy ojciec chrzestny wyciagnal pistolet kaliber 9 mm, przylozyl do klejnotow ksiegowego, i mowi: "Spytaj go jeszcze raz!" Adwokat pokazuje na migi: "On cie zabije, jesli mu nie odpowiesz!" Ksiegowy odpowiada: "OK! Wygraliscie! Pieniadze sa w torbie, zakopane za szopa,z tylu domu na podworku mojego kuzyna Andrzeja, na Zoliborzu!" Ojciec chrzestny pyta adwokata: "No, to co powiedzial?" Adwokat odpowiada: "Mowi, ze nie masz jaj, zeby pociagnac za spust." W kwiaciarni: - Poproszę bukiet z tych kwiatów. - A te kwiaty to…? - Dla dziewczyny. - Ale one są sztuczne. - Nie szkodzi, ona też jest z gumy. Jest Zadyma, Kultura i Spier***aj. Zadyma zaginęła. Poszli na komisariat. Spier***aj mówi: - Ja to załatwię. Policjant: - Imię i nazwisko. - Spier***aj. - Gdzie Twoja kultura? - Za drzwiami. - Szukasz zadymy? - Od trzech dni. Jedzie blondynka samochodem, nagle ztrzymuje ją policjantka, również blondynka: - Dokumenty proszę. Blondynka daje dokumenty z lusterkiem w środku. - Trzeba było od razu mówić, że pani też z policji, to bym pani nie zatrzymywała. Na dyskotece w Niemczech bawił się Rosjanin, z napisem na koszulce "TURCY MAJĄ TRZY PROBLEMY". Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko chłop: - Ty, a w dziób chcesz? - To jest pierwszy z waszych problemów - odpowiedział Rosjanin - agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu. Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam na niego tłum Turków czeka. - No, teraz się z tobą policzymy - warknęli Turcy gremialnie. - A to jest drugi z waszych problemów - powiedział Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich "swoich". - Zaraz nam to odszczekasz! - zawrzaśli Turcy wyciągając noże. - I to jest trzeci z waszych problemów - westchnął ciężko Rosjanin - zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami... - Jak przetłumaczyć na polski tytuł gry "Call of duty"? - Telefon z WKU. Polak założył swój sklep. Po paru dniach przychodzi do niego Żyd i mówi : - Panie, przyjmij mnie pan do pracy. - Nie ma mowy, ja pracuję sam. - No, ale ja będę naprawdę dobry i będę się starał i w ogóle. - Nie, idź pan stąd ! - To zatrudnij mnie chociaż za darmo ! Polak myśli " Jak za darmo to czemu nie ?" Pewnego dnia Polak zobaczył, że Żydek próbuje coś sprzedać jakiemuś facetowi i postanowił posłuchać jak sobie radzi. - To weź pan tą wędkę. - No dobra, biorę. - Panie masz wędkę to kup pan spławiki. Bez spławika nic nie złowisz. - Dobra daj pan jeszcze te spławiki. - A haczyki ? - Dobra dawaj pan. - Panie a masz przynętę ? - No, no... ok poprosze przynętę. - No dobra, masz pan sprzęt, a jak pan dojedziesz nad to jezioro co ? Kup pan samochód. - OK, kupię jeszcze samochód. - A jak pan tam dojedziesz i będziesz musiał zostać na dłużej to gdzie będziesz spał ? Weź kup pan namiot. Żydek tym sposobem wcisnął facetowi pół sklepu i gdy ten wyszedł Polak do niego podchodzi i mówi: - Jesteś wspaniałym sprzedawcą. Facet przyszedł po wędkę a ty... - Nie... On nie przyszedł po wędkę... On przyszedł po podpaski dla żony ...No to mu powiedzialem ze jeśli nici z "moczenia" to może by na ryby poszedł. Na historii pani zawołała Karola do odpowiedzi: - W którym roku rozpoczęła się II wojna światowa? - W 1939 - odpowiedział Karol. - Kto ją wywołał? - Adolf Hitler. - Ilu ludzi zginęło? - Naukowcy tego nie stwierdzili. Na drugi dzień Bartek pyta Karola: - O co pani Cię wczoraj pytała? - Zapamiętaj odpowiedzi: - Na pierwsze pytanie odpowiedz - 1939, na drugie - Adolf Hitler, a na trzecie - naukowcy tego nie stwierdzili. Na następnej historii pani wyrwała Bartka do odpowiedzi: - W którym roku się urodziłeś? - W 1939 - odpowiada pewny siebie Bartek. - Kto jest Twoim ojcem? - Adolf Hitler. - Bartek, czy Ty masz mózg?! - pyta zdenerwowana pani. - Naukowcy tego nie stwierdzili. Jadącego na wózku beznogiego spotyka młody facet i pyta: - Kupisz pan tenisówki? - No coś pan, nie widzisz, że nie mam nóg? Zasmuconego beznogiego spotyka znajomy i pyta: - Dlaczego jesteś taki przygnębiony? - A... jakiś facet naigrywał się ze mnie i proponował tenisówki. - Ja to bym takiego na Twoim miejscu w dupę kopnął. Jeszcze bardziej zasmucony beznogi spotyka następnego kumpla. - Coś taki zasmucony? - A wiesz... jeden proponuje mi trampki, drugi każe kopnąć go w dupę... jak tu nie być smutnym? - Nie martw sie stary i strzel sobie kielonka, to Cię postawi na nogi. Polecam także na koniec zabawne emotikonki na PUPOemotikonki [ Ostatnio edytowany przez: SuperCzytelnia 09-03-2008 11:17 ] Śmiech to zdrowie
![]() |
|
|
Nenna1 | Post #6 Ocena: 0 2008-03-09 14:01:52 (17 lat temu) |
Konto zablokowane Z nami od: 22-05-2007 Skąd: London - Harrow |
Czy ktos to jeszcze pamieta ?
![]() ![]() Z pamietnika mlodej lekarki C.D... Zacofanie ![]() ![]() ...Jak latwo zapomniec,przekreslic swoj czas..
Jak latwo - w milczeniu pochylic twarz.. "
|
magba | Post #7 Ocena: 0 2008-03-09 17:10:15 (17 lat temu) |
Z nami od: 27-06-2007 Skąd: SW18 |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() .........Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi...............
|
SuperCzytelnia | Post #8 Ocena: 0 2008-03-11 11:33:22 (17 lat temu) |
Z nami od: 24-01-2008 |
W szkole Pani zadała dzieciom pracę domową - napisać kilka zdań ze słowem "pięknie".
Jaś napisał: - "Wczoraj moja siostra przyszła do domu i powiedziała, że jest w ciąży. Mój tata powiedział: pięknie, ku**a, pięknie". Do urzędu przychodzi gość. Jest rok 1989, niedługo po upadku komuny: - Dzień dobry, chce zmienić nazwisko. - A jak się pan nazywa? - Bezjajcow. To takie staromodne, chciałbym nazywać się jakoś po amerykańsku. - Dobrze. Niech pan przyjdzie za tydzień po dowód. Po tygodniu gość przychodzi, odbiera dowód i czyta nazwisko: Yonderbrack... Polecam takze instruktaż wideo "Jak zjeść w McDonalds i nic nie zapłacić" Jedz za darmo w McDonalds! Śmiech to zdrowie
![]() |
Post #9 Ocena: 0 2008-03-11 14:47:33 (17 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
SuperCzytelnia | Post #10 Ocena: 0 2008-03-13 12:00:17 (17 lat temu) |
Z nami od: 24-01-2008 |
Dorastająca wnuczka wybiera się na imprezę:
- I jak wyglądam babciu? - Prześlicznie, tylko majteczek zapomniałaś założyć. - A czy babcia, jak idzie na koncert, to wkłada watę do uszu? Rozmawiają dwaj koledzy w toalecie: - Co tam w pracy? - Mam jeszcze kupę do zrobienia. Poranek w alpejskim kurorcie. Na taras wychodzi Anglik i woła: - How wonderful! Wychodzi Niemiec i wzdycha: - Das ist wunderbar! Wychodzi Rosjanin i dziwuje się: - Kak priekrasna! Wychodzi Polak i stwierdza: - O ku**a! W domu: - Dlaczego telewizor się nie włącza, kiedy naciskam pilota? - pyta blondynka męża. - Nie wiem, nie jestem fachowcem, ale może dlatego, że nie mamy telewizora... Śmiech to zdrowie
![]() |