Str 180 z 195 |
|
---|---|
Post #1 Ocena: 0 2013-12-17 14:35:53 (11 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
NoNickname | Post #2 Ocena: 0 2013-12-24 07:48:52 (11 lat temu) |
Z nami od: 10-02-2011 Skąd: * |
Boże Narodzenie
Najpierw trzeba, ku**a, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie. I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 2 godzinach, bo każda gra jest dla tego pół mózga za trudna. Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co, jak co roku. Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki. Jeszcze tylko trzeba jebnąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka. Garbata owca. A jeszcze przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w dupie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia? No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka męka. Co za kutas wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten chu**wy krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie? Będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom do wigilii. Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, ku**a, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na mnie i pościel, bo przecież wiadomo że śpię z psem. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych chu**w. To oczywiście prawda. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się po obrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cho**rę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wpi**dolić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek...Sylwester ![]() ![]() ![]() |
NoNickname | Post #3 Ocena: 0 2013-12-24 07:57:52 (11 lat temu) |
Z nami od: 10-02-2011 Skąd: * |
Sylwester
Ludzie! Kto to kur**a wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarkę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy muszą szczać do zlewu. Wiadomo mamusia się szykuje na sylwestra. U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli "ni pyty" nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią. O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę), śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 15 latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać. Przeżyłem. Do siego roku. ![]() |
Dwunasty | Post #4 Ocena: 0 2014-01-10 22:48:47 (11 lat temu) |
Konto usunięte |
Katowice. Okolice dworca, zaraz obok wypożyczalni samochodów. Wiata przystanku autobusowego. Pada deszcz.
Ile bierzesz za godzinę? - zagaduje chłopak dziewczynę. - 200 złotych...skąd wiedziałeś? - Pokrowiec na parasol założyłaś ustami... |
Dwunasty | Post #5 Ocena: +1 2014-06-07 23:54:26 (11 lat temu) |
Konto usunięte |
Ok. 23:00 mocno napity gość dzwoni do drzwi. Otwiera mu oburzona pani w szlafroku. Gość się jej pyta:
Przepraszam, ale czy ja tu mieszkam. Na to pani mu odpowiada: Nie pan tu nie mieszka. Tu mieszkam ja. Na co odpowiada: a, to przepraszam. Po godzinie ten sam gość dzwoni do tych samych drzwi i sytuacja się powtarza. O 1:00 znowu gość dzwoni jednak zobaczywszy znowu tę samą panią pyta się jej: Przepraszam, ale ja tu nie mieszkam? Na co "lekko" zdenerwowana pani w szlafroku: Nie, pan tu nie mieszka, tu mieszka ja. Już trzeci raz panu to mówię! Na co pan odpowiada: To jak to ku*a jest, że pani mieszka wszędzie, a ja nigdzie?! |
|
|
zawrocony | Post #6 Ocena: 0 2014-06-28 15:35:37 (11 lat temu) |
Z nami od: 09-02-2014 Skąd: Oxfordshire |
Do sypialni wchodzi mąż i znajduje tam żonę z jakimś facetem. Jest tak zaskoczony, że nie może powiedzieć słowa. Stoi jak wryty patrząc na łóżko, a następnie wzrok jego zatrzymuje się na ścianie gdzie wisi pokaźnych rozmiarów obraz z "jeleniem na rykowisku".
Tak!...przebiega mu przez myśl...teraz widzę, że to k*rwa portret przodka! Jestem rogaczem pospolitym.....
|
Pascal791 | Post #7 Ocena: 0 2014-06-28 19:27:08 (11 lat temu) |
Z nami od: 16-06-2014 Skąd: west sussex |
Zakonnica macha na stopa i zatrzymuje jej się piękna kobieta w sportowym kabriolecie.
Po chwili jazdy zakonnica pyta się kobiety: - Taki ładny samochód skąd na to ma pani pieniądze? - A mam takiego jednego, puszczę się z nim parę razy i mi kupuje ładne samochody. Jadą dalej a zakonnica znowu się pyta: - A ta biżuteria skąd? - A to taki inny przyjaciel mi kupuje, wystarczy że prześpię się z nim kilka razy. Wieczorem gdy zakonnica śpi w swoim pokoju, ktoś puka i mówi: - Siostro to ja, ksiądz Józef. A zakonnica na to: - Niech sobie ksiądz Józef te czekoladki w d*pę wsadzi! |
kuczapski | Post #8 Ocena: 0 2014-07-14 13:57:06 (11 lat temu) |
Z nami od: 14-07-2014 Skąd: Dublin |
Cytat: 2013-12-17 14:35:53, Judyta80 napisał(a): Dylemat współczesnej kobiety: - Dom jest, drzewo jest, tylko syna nie ma z kim mieć. ![]() Zmieniłbym na: - Dom jest, drzewo jest, dziecko jest - tylko kto jest ojcem? |
Post #9 Ocena: +3 2014-07-29 12:15:04 (11 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
AlmostFamous | Post #10 Ocena: 0 2014-07-29 15:22:55 (11 lat temu) |
Konto usunięte |
Jedzie malzenstwo autem - maz prowadzi.
Nagle zona przerazliwie krzyczy - hamuj!!!. Auto z piskiem opon sie zatrzymalo, maz w szoku i pyta: - Co sie stalo? Zona na to: Nie widzisz? Zwierze lezy na ulicy, bys je zabil... Po czym wysiada z auta, bierze przerazone zwierzatko na rece, wraca do auta i mowi do meza: - Kochanie wzielam go do auta, bo inaczej ktos inny by je rozjechal. Co mam zrobic, bo caly z zimna sie trzesie... Maz na to: - Wloz je miedzy uda to sie ogrzeje. - Kochanie ale to jest skunks! - To zatkaj mu nos... Kto jest bez winy niech weźmie kamień i pierd... się nim w łeb... Niestety tacy nieomylni to powszedni chleb...
|