ciekawostka jest to, ze historia ta wydarzyla sie naprawde czyli jak to niektorzy mowia "fakt autentyczny"
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
haszlo?
otoz mojego kolegi szwagier ma brata ktorego znajomy...idt...
mieszka pod Kielcami obok...Zakladu Psychiatrycznego
Pewnego wieczora wybral sie na przystanek autobusowy we wiadomym celu..przejazdzki z punktu A do B. Jak to zazwyczaj robi sie autobusem. CzekaL tak az zmierzch zapadal. Z mroku wynurzyla sie postac, niczy Quasimodo, pokurczony rachityczny maly czlowieczek.
Podchodzi do znajomego kolegi, ktory ma szwagra...czyli do naszego bohatera wieczoru. Podchodzi bardzo blisko i spoglada na niego jakby czegos chcial. Kolega szwagra udaje, ze nie widzi go i odwraca wzrok ale "szajbus" natarczywie szuka kontaktu i glosno pyta- "Haszło"? Kolega nie byl w ciemie bity i napewno ogladal "Rozmowy kontrolowane" i przytomnie odpowiedzial. "LISC KLONU"

Pokraka dziwnie na niego spojrzala i odsunela sie na bok.
Zza zakretu wylonil sie autobus i nie byla to moja "40" - tka tylko zamiast numeru na wyswietlaczu byla wielka litera "H" !
O! - zawolal pokrecony - "Ha" jeszcze nie szlo. Dopiero jedzie!
Kolega szwagra tez to zauwazyl, poczekal az popapraniec wczolgal sie do autobusu i usiadl na pierwszym siedzeniu. Naciagnal kolnierz, schowal glowe gleboko w ramiona i cichutko przemnknal na ostatnie siedzenie. Nie odzywal sie juz wcale az do punktu B gdzie wymnknal sie unikajac kontaktu z "wariatem".
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )