MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Usterka - Piecyk gazowy..

 

Brak odpowiedzi

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

bumbaj

Post #1 Ocena: 0

2012-11-29 02:34:58 (11 lat temu)

bumbaj

Posty: 101

Mężczyzna

Z nami od: 29-11-2012

Skąd: ...


Ta historia różni się nieco od wszystkich
poprzednich..Mianowicie jest poza
chronologią..tzn. z ostatniej chwili..Last minute czy
jak kto woli LIVE…ale na tyle interesująca, że Kubuś
uznał za stosowne wbić ją już teraz..na
gorąco..póki swieża..Ale do rzeczy..Wiekszość z nas
raz dziennie lubi się zmoczyć..niekoniecznie w
czasie snu..tu raczej chodzi narratorowi o kąpiel i te
sprawy..Prysznic – fajna rzecz..No i tu właśnie stało
się cos strasznego..gorąca woda
zastrajkowala..była tylko letnia, w porywach do
ciepłej..codzienny rytuał zamienił się w lodowaty
przymus..dwie minuty cierpienia..a potem 30
minut drgawek w kurtce..i pod kołdrą.. no bo jak
nietrudno odgadnac..skoro nie ma cieplej wody w
kranie to i w kaloryferach podobnie być musi..a
dom nieocieplony..wiatry..deszcze i inne depresje..
Nieciekawie wyglądała trojka domownikow..Nie
sztuką było zgadnąć gdzie problem
tkwi..Podgrzewacz wody szwankuje..działa ale
zaczyna coraz głośniej strzelać..a gdzie gaz i
ogien..tam wybuchy i inne odgłosy niepożądanymi
są..Kubek nie miał wyjscia..czas sięgnąć po koło
ratunkowe..zapytał więc publiczność co czynić
ma..Andrzej i Gosia (o nich w swoim czasie)
jednogłośnie odpowiedzieli, żeby uzył drugiego
koła i zadzwonił do przyjaciela..No i zadzwonił do
Land Lorda (więcej o nim przy Chatce Puchatka już
niedługo)..ów właściciel tego domu przyjechał
jeszcze tego samego dnia..obejrzeli wspólnie
bojler..doszli do podobnego wniosku co policjant
sprawdzający kierunkowskazy podczas rutynowej
kontroli drogowej..tzn.: „..działa..nie
działa..dziala..nie dziala..”..w dość regularnych
odstępach czasu w bojlerze gasł plomien..gaz się
ulatniał..po upływie 2-5 sekund błyskała iskra i
następował zapłon..i tak w kolko..im dłuższa
przerwa tym głośniejszy wybuch przy zapaleniu..to,
że jest awaria było pewne..pytanie brzmiało tylko
jak ją usunąć..Wlasciciel rozsądnie stwierdził ze z
gazem nie ma żartów i tu jest potrzebny
fachowiec..i że zna takiego jednego co cale życie
robi w bojlerach i temu podobnych
urzadzeniach..czyli naprawa usterki to tylko
kwestia czasu..Kubus zapewnił ze przez dzień lub
dwa jakoś sobie poradzą na tym co maja..i się
rozeszli..Godzinę później odebrał wiadomość ze
majster pokaże się nazajutrz rano..ale póki
co..jeszcze przed pracą prysznic wziąć trzeba..a na
lodowaty Kubek nie był przygotowany ani
psychicznie ani fizycznie..uznał że niech się dzieje
wola nieba..podgrzewa..tzn. że będzie
strzelanko..Jak zapewne tylko nieliczni
wiedza..Kubus podczas porodu nie był połączony
z łonem mamusi tak jak wszystkie normalne
noworodki pępowiną..lecz żylką..żylką hazardzisty..
zamiłowanie do ryzyka ma we krwi..wiec tylko
włączył bojler..zrzucil gatki..wskoczyl do
wanny..blagalnie wzniósł ku niebu oczy(nieważne,
ze nad głową był tylko sufit i kilka grzybków)..kto
umie czytać z ruchu warg mógłby stwierdzić ze
szepnął cos w stylu..” jeśli mnie widzisz to teraz
uwazaj”..i odkręcił kurek..woda poleciala..bojler
odpalil..ale zanim cos nagrzała to Kubuś klął juz na
wszystko na czym swiat stoi..bo głupek zamista
poczekać to od razu zamknął oczy i wsadził kudłaty
lep pod strumień wody..to był bolesny błąd..bo nie
tylko głowa się zamoczyła..My chłopaki mamy
jeszcze jedna część ciała niezwykle wrazliwa..której
zimna woda wyjątkowo nie sluzy..dosc, ze
tylko głupek doda, iż poczuł skurcz ogromny..az
pobladło dziecko nasze i niedoszły już chyba
ojciec..wyrwal z wanny i zaczął rozmasowywac
skurcz robiąc dziwne grymasy i pomrukując
groznie..Ehh..gdyby wtedy któraś z wścibskich
sąsiadek emerytek go widziala..pewnie nazajutrz
cale miasto by trąbiło o polskim zboczencu..na
szczęście nic takiego nie nastapilo..Prysznic musiał
zostać dokończony za wszelka cene..przy
pierwszym podejściu popełnił trzy kardynalne
błędy..po pierwsze : woda nie nagrzewa się w
sekunde..po drugie: gdy już leje się, to nie słychać
wybuchów i istnieje obawa, ze gdy wreszcie cos
usłyszy to nie będzie to bojler tylko dzwonek u
bram sw.Piotra..i wreszcie po trzecie: pod żadnym
pozorem nie narażać „tamtych” rejonów..bo to
żadna tajemnica, że drzewo jest tak zdrowe jak
zdrowy ma korzen..Przystapil do dzialania..odkrecił
lekko „gorącą” wode..na tyle tylko by piecyk się
wlaczyl..trzasl się goły przed bojlerem pilnując by
przerwy pomiędzy zapłonami nie były zbyt
dlugie..lewą rękę trzymał w pogotowiu na guziku
wyłączającym piec..a prawa masował guziczek,
który wciąż nie mógł dojść do siebie po
skurczu..trwalo to ok. 10 minut..po tym czasie
sącząca woda z kranu dawała nadzieje na w miarę
ciepły prysznic..wylaczyl piecyk..i wskoczył do
wanny..lewą dłonią ostrożnie sprawdził
temperature..prawą przezornie zostawił tam gdzie
była niezmiennie od 12 minut..mruknął
zadowolony..odkręcił prysznic..i zamoczył się
caly..trwało to w sumie ok.2 minut..ale woda była
znosna..wytarł porządnie ręcznikiem swe boskie
ciało z przydużym brzuchem i ruszył pachnący do
pracy..Byle do jutra..z nadzieją, że dla majstra to
będzie bulka z maslem..minuta roboty..a czy tak
było faktycznie?..o tym już wkrótce..

.............

Minela noc..Czym predzej wrocili z pracy do
domu, zeby przypadkiem fachowiec im nie
uciekl..Kubus czekal cierpliwie..(taka ma nature
nasz poczciwina)..i sie doczekal..stuka ktos do
drzwi..”..to musi byc On..”pomyslal i z
rozmachem otwiera drzwi spodziewajac sie
wasatego typa z wielka torba narzedzi
mowiacego z polskim akcentem, o metnym
spojrzeniu i swojsko brzmiacym imieniu
Marian..no niestety..i tu pierwsze zdziwienie
tego dnia..dzentelmen po 50tce..przy kosci..z
twarzy dosc kumaty i bardzo angielski..”..Hal ju
duling men?..” wypalil do Kubusia na
przywitanie..ten w odpowiedzi zazartowal ze
„..Olrajt..”..i ciekawie zagladnal przez drzwi
chcac zobaczyc gdzie majster zostawil torbe z
narzedziami..bo miedzyczasie ow gosc juz rwal
po schodach do lazienki..w ogrodku nie bylo
niczego co by przypominało skrzynke z
narzedziami..wiec zamknal drzwi i pognal do
lazienki podgladnac mistrza „et lork” (przy
pracy)..piecyk znajdowal sie za drugimi
drzwiami w lazience..a drugie byly tuz za
pierwszymi..tyle ze na prostopadlej
scianie..zeby sie do nich dostac trzeba zamknac
pierwsze..stanac pod nimi i otworzyc
drugie..ciasno bylo przy otwieraniu ale sie
udalo..potem juz luz..nie sciagajac kurtki nawet
majster zabral sie do roboty..tzn. kazal Kubkowi
usunac poleczki i ich zawartosc torujace droge
do pieca..tak tez uczynil nasz adept..po czym
mistrz okiem znawcy spojrzal na bojler i zapytal
jak sie to otwiera..tu szczeka Kubusiowa opadla
nieco..walnal karpia..i zaczal sie zastanawiac
czy dobrze zrozumial..”..I dont nol men..”
baknal zgodnie z prawda..Gazownik (bo tak go
od czasu do czasu bedziemy nazywac, z racji
branzy w ktorej pracuje i tego co uchodzilo z
niego po sniadaniu, obfitym zreszta jak mozna
mniemac po intensyfikacji zapachow tuz za
nim,gdzie Kubus trwal niezlomnie) po minucie
ogledzin wyciagnal srubokret z kieszeni i zaczal
odkrecac jakas magiczna srubke..(jak sie
okazalo to bylo jedyne narzedzie jakie posiadal
przy sobie)..ehh..obawy Kudłatego zaczęły się
nasilać, bo śrubka która ten dzentelmen rzeźbil
z zapałem była nie związana w zaden sposó z
pokrywą piecyka..Niesmialo odezwał sie do
Mistrza ze swoją uwagą i dodał ze pokrywa nie
jest przykrecona..W odpowiedzi usłyszał boskie
„Aj noł”..Po chwili przerwy na szukanie innej
drogi usuniecia blachy pytajacym spojrzeniem
grubszy pan spojrzał na Kubusia, nie majac
bladego pojecia jak to otworzyc..na chlopski
rozum skoro w klapie nie ma zadnych srubek to
musi ona byc albo na zatrzask albo nasuwana od
gory..grzecznie przeprosil pana i pociagnal do
gory..i..klapa zostala w dloniach..do dzis ma
dziwne wrazenie ze obydwoje sie zmieszali..Ale
niewazne..pod spodem gazownik nareszcie
zobaczyl jakies srubki i…pytającym wzrokoiem
spojrzał na Kubka..ten kiwnął głową
potwierdzajac, że tym razem te srubki należy
odkrecic.. z zapalem sciagnal druga mniejsza
klapke..i tam bylo to czego szukal..kabelki i
rurki jakies..zaczal to sprawdzac..do rurek
zaczal dmuchac..niestety..cialo tego pana bylo
nieskoordynowane..i gdy dmuchnal
ustami..wylecialo mu glosno z dupy..
(przepraszam za zwrot ale inaczej sie nie da
tego nazwac)..zamiast Przepraszam lub
Sorry..jak kto woli Kubus uslyszal ze pan od
gazow potrzebuje wiecej miejsca i Kubek ma
spadac z lazienki..dziwna prosba, bo ten drugi
stal w kaciku nie mogac w zaden sposob
przeszkadzac..ale nie klocil sie..wyszedl
grzecznie..i czekal pod drzwiami, jak pies
nasluchujac przebieg prac..a tam bylo zle..same
przeklenstwa..do chwili gdy zadzwonil
majstrowi telefon..to Landlord dopytywal sie jak
sprawa wyglada..i tu.. (wyobrazcie sobie mine
Kubka)..okazalo sie ze juz naprawione i dziala
jak marzenie..”w tym momencie nasz
zarozumialec oddal co cesarskie
cesarzowi..dochodzac do wniosku, ze pochopnie
goscia osadzil..siadl skruszony i czekal az ten
wyjdzie..minuta..piec..dziesiec..juz spanie
zaczelo lamac go nieco, bo przeciez jeszcze sie
nie polozyl..dopiero po pol godzinie drzwi sie
otworzyly..i wtedy zobaczyl Kubek to, co juz
gdzies widzial setki razy..tylko nie mogl
skojarzyc gdzie i kiedy..Olsnilo go..juz
wiedzial..w telewizji..za kazdym razem gdy
chirurg wychodzi z sali operacyjnej i oznajmia,
ze pomimo wysilkow nic nie dalo sie zrobic..i
pacjent zmarl..I tak jak wtedy skurcze lapia
gardla najblizszych, tak i Kubus poczul znajomy
bol tyle ze w „korzeniu”..Okazalo sie, ze
prawdopodobnie jest dziura w kominie i, ze to
wiatr gasi plomien..a ze dzis pan nie ma juz
czasu to wroci wkrotce i zalata dziure na
dachu..w tym miejscu dziecko nasze z dachami i
kominami obyte odważyło się zwrócić uwagę ze
w kominie musi byc dziura..zeby cug byl, a
gdyby byla jakas niepozadana to plomien albo by
wcale nie zaplonal albo gasl przy silniejszych
podmuchach wiatru..na pewno nie w
regularnych i powtarzalnych odstepach
czasu..Pan Anglik zbyl to gadanie spojrzeniem,
ktore przypomniało Kubusiowi kto tu jest
fachowcem i kto wie lepiej..Kubus poddal sie i
obiecal cierpliwie czekac az pan wroci z
drabina….Po czym wziął Kudłatego do łazienki
by pokazac co i jak ..okazalo sie, ze ze wzgledow
bezpieczenstwa bojler zostal porozkrecany i
srubki wraz z bezpiecznikiem pojada z
panem..na wypadek, gdyby zachcialo sie komus
eksperymentow z niesprawna instalacja
gazowa..tu nastapilo wymowne spojrzenie w
oczy..i ulotnił się..tu uprzedzajac nieco fakty
dodamy, ze wtedy widzieli sie po raz pierwszy i
ostatni..wieczorem obylo sie bez prysznica..na
drugi dzien landlord przywiozl „farelke” na
prad by troche dom ogrzac..kolejnego dnia
Kubel wzial lodowaty prysznic..i przestal
wierzyc, ze jeszcze kiedys bedzie tatusiem..Nad
ranem przy maszynie w fabryce wpadl na pewny
pomysl..wpisal w google.com w telefonie „bojler
plomien gasnie” i wcisnal „search”..cos
znalazlo..otworzyl pierwszego linka z
brzegu..pobladl..kolejny – pisza dokladnie to
samo..i tak sprawdzal z godzine zaciskajac
piesci..klnac na majstra..i modlac sie by to bylo
to co u tych z netu..nie mogl sie doczekac
powrotu do domu..wpadl jak burza..zdjal druga
pokrywe..a tam trzecia mniejsza..z mala
dziurka w ktorej zobaczyl to co chcial
zobaczyc..serce pieca..rzad palnikow..i dwa
male druciki nad nimi..rozkrecil
oslone..zobaczyl i uwierzyl..byl i trzeci precik
po drugiej stronie..dwa z tej trojki byly tak
jakby minimalnie przekrzywione..nie
znajdowaly sie idealnie nad otworami w
palnikach..nalezalo je skrecic o milimetry..tak
zrobil..ale czy to wystarczy?..nie mogl
sprawdzic bez bezpiecznika..na szczescie chwile
pozniej przybywa landlord z odsiecza..drugim
grzejnikiem i dwoma termoworami w
reklamowce ..Kubuś zdaje mu relację z
wizyty gazownika..W odpowiedzi słyszy, ze tak
naprawde to oni sie nie znaja i ze to znajomy
znajomego..Ponoc najlepszy..Landlord z
zainteresowaniem podchodzi do teorii z
google..na temat usterki..przynosi z samochodu
bezpieczniki jakies..montuja je..poprawiaja
skrecone preciki nad palnikiem..Nastepuje
chwili prawdy..Włączenie pieca..I…Ogień
zaczyna płonąć równym spokojnym
płomieniem..Minuta..dwie..pietnaście..Przez
ten czas..obydwaj klęli na majstra na wszelkie
mozliwe sposoby i jezyki…Bo logicznym jest że
kazdy fachowiec powinien jako pierwsze
sprawdzic cos takiego jak to..Gdyby był
fachowcem..
Piecyk działa od tamtej pory bez zarzutu..Pan
„Gazownik” zmienił numer telefonu i jest
nieuchwytny..Nigdy więcej sie nie pokazał..Mało
tego..Nawet nie rozmawiał z Landlordem..Po
prostu zapadł sie pod ziemie…I oby tam został…

[ Ostatnio edytowany przez: bumbaj 29-11-2012 03:27 ]

użyszkodnik

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

 

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,