To ja jestem ta trzecia, którą boli wszystko
Zacznijmy od bólu istnienia. Boli mnie sam fakt, że narodziłam się ograniczona cielesnością istoty ludzkiej. Sacrum nieustannie kłóci się we mnie z profanum, pogłębiając i tak już niezmiernie głębokie pytania natury egzystencjalnej, które zadaję sobie nieustannie i przy byle okazji. Być qrwa, czy nie być. Oto co zadręcza moją umęczoną duszę i umysł bezustannie, albo przynajmniej raz na jakiś czas jakiś czas. I znikąd ratunku.
Ból psychiczny jest nie do zniesienia. W wariatkowie pacjenci radzą sobie z nim po prostu samookaleczając się. Też się kiedyś cięłam. Nie pamiętam czy pomogło. Chyba nie.
Niemalże namacalnie boli mnie ból całego świata (albo przynajmniej połowy). Z całą swoją niesprawiedliwością, z całym swoim okrucieństwem, z całą swoją obojętnością na ból, który nie dotyczy nas i wyłącznie nas, i tylko nas. Eko-qrwa-logia. Umierają drzewa, giną kolejne gatunki roślin i zwierząt. I to wszystko boli.
Przejdźmy teraz do bardziej prozaicznego bólu. Bolą mnie zęby, bo jako istota próżna do granic możliwości założyłam sobie kiedyś aparat, i jak wymieniam druty (które te zęby prostują) odczuwam permanentny, nigdy niekończący się ból. Boli mnie głowa. Od nadmiaru myśli. A może z ich braku. A może z nadmiaru informacji, do zapamiętania których jakoś jestem zaprogramowana. A może przez litry kawy, herbaty, przez cygara i papierosy. Wszystko naraz boli mnie jak próbuję wyzbyć się nałogu i rzucić palenie. Nie dlatego, że są niezdrowe, ale dlatego, że wybielanie zębów co 3 miesiące to przesada dla mojego portfela.
Serce też mnie boli. Chciałabym się zakochać, ale nie potrafię. Nikt mi nie imponuje, nie jest wystarczająco doskonały, idealny, wspaniały. Albo tego nie widzę.
Jeśli przypomnę sobie co jeszcze mnie boli, na pewno tu wrócę. Piękny temat. Tak piękny, że aż prawie boli...

[ Ostatnio edytowany przez: galadriel 23-03-2012 17:48 ]
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett