MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Świety Mikołaj, Dobre Uczynki i inne przypowiastki czyli..

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 2 z 5 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 ] - Skocz do strony

Str 2 z 5

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

galadriel

Post #1 Ocena: 0

2010-12-22 20:57:04 (14 lat temu)

galadriel

Posty: 15714

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

Cytat:

2010-12-22 20:47:06, autor65 napisał(a):
ale mi chodzi o "konstruktywna krytyke";!
podobalo sie ? bo jak nie to...prosze puscic pustego posta tak bedzie lepiej niewiele lepiej ale lepiej! dla mnie


brzmi to jakbyś się dopraszał o komplementy8-)

mi się zawsze podobają literackie improwizacje;)
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #2 Ocena: 0

2010-12-22 21:06:31 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

w (s)zyciu! ja! ja to bym "dolara do ust nie wzial":-o Z "Alternatywy" jesli sie nie myle - wypowiedz uczciwego kelnera w barze na granicy PRL-NRD
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

autor65

Post #3 Ocena: 0

2010-12-22 21:15:04 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

Nie. To byli "Zmiennicy"
zaraz dorzuce ale mi sie pior zlamal i musze naostrzyc drugi. mam bo poznalem takie dwa labedzie co u nas na bajorze kolo bazy koczuja i pozyczyly mi dwa z ogona. tylko nie wiem gdzie sie podzial taki duzy kuchenny noz? Brutus gdzie ty mi go wsadziles? No pieknie cala tunika poplamiona!
o juz wyjalem, wytre go tylko i juz bede pisal...
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

galadriel

Post #4 Ocena: 0

2010-12-22 21:18:27 (14 lat temu)

galadriel

Posty: 15714

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

hi hi hi fajnie się to czyta;):)

od obowiązków... domowych (żeby nie było, że małżeńskich:) niewiasty he he odrywasz!
;-):-D
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #5 Ocena: 0

2010-12-22 21:19:31 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

Biuro Dobrych Uczynków

Grudzień, 2005 rok. Miejsce – biuro powiatowe. Miejsce, czas i akcja powinny odpowiadać antycznej konwencji.
Parę minut po ósmej. Pierwsi robotnicy biurowi juz się zjawili. Szefa nie ma. Super. Za oknem mróz i wszystko przykryte białym puchem. W biurze ciepło i przytulnie, świąteczny wystrój. Lepiej być nie może i niestety już nigdy (mi) nie było. Biorę się za odprawę. Sam. Wołam Piotrka, to taki nowy, tata bogaty, ma sklepy i załatwił mu tą robotę. O Piotrze można powiedzieć krótko „ wysoki do nieba i głupi jak trzeba”. Ale się stara. To dobre dziecko, moje miłe panie.
Stój tu i słuchaj – zwróciłem się do „podopiecznego”. Włączam głośniczki.



Piotr stoi i wysłuchuje do końca rachunku sumienia Hurtu . No teraz możesz iść, tylko niczego dziś nie sp…. Nakazuje.
Dobrze panie Kaz, obiecuje.
Wszyscy się trochę nudzą, to choroba zawodowa biurw. Najlepiej wymyślić jakąś zabawę, kto pracował w ”takich” warunkach to wie o co chodzi 
Dobra. Do roboty moi kochani, nie ma się co op. Kto znajdzie w biurze jakąś rzecz wyprodukowana w Polsce dostanie nagrodę , sucha śliwkę ale bez czekolady- wybaczcie. Dwa razy nie musiałem powtarzać. Wszyscy rzucili się w wir pracy. Odwracali komputery , otwierali szafki, zaglądali na tyły drukarek, pod biurka, sprawdzali skoroszyty, spinacze, ktoś zaczął odrywać wykładzinę i ..nic! Made In China , Finland , Tajwan, Jupiter itp. Ani śladu „Dobre bo Polskie”. Null. I właśnie wspomniany wcześniej Piotr z wypiekami na twarzy przyleciał do mojego biurka(ja nie szukałem bo po co?) mam, mam wygrałem - oznajmił mi pokazując triumfalnie… butelkę wody mineralnej. Pokaz, pokaz chłopcze. Wziąłem butelkę do reki obróciłem i na dole małym druczkiem pokazałem mu co jest napisane. Heineken GmbH. To sie nie liczy!
Teraz wiecie drodzy forumowicze dlaczego tu jesteśmy!(to tak na marginesie-spolecznym).
Opisałem ten nie liczący się incydent po to, żeby wprowadzić w atmosferze w jakiej dochodzić miało do spełnienia dobrych uczynków.
Otóż, późnym popołudniem mój kolega został wezwany do szefa, który niestety zjawił się w ten piękny grudniowy dzień w biurze.
Po piętnastu minutach wrócił ze spuszczona głową. Walnął papierami z całych sil w stolik i oznajmił. Nigdy ale przenigdy już nikomu nie pomogę.
Zerwałem się na równe nogi bo wyczułem jakąś niesprawiedliwość za moimi plecami. Co się stało? - zapytałem.
Pamiętasz tych dwoje co tu byli z wnioskiem i pomogłem im wypełnić, chociaż tego nie wolno nam robić, cos poszło nie tak i powiedzieli, ze to ja im pomagałem.
Nie mów tak, nie raz pomagaliśmy ludziom i wszystko było dobrze. To jeden wyodrębniony przypadek i nie można na nim się opierać. Chyba nie będziesz jak moja znajoma co to pożyczyła pieniądze kuzynce i jak tamta nie oddawała w terminie, to tez oznajmiła, ze cytuje” żeby z głodu zdychali to juz nikomu nie pomogę”. Musimy pomagać innym, chociaż nam nie wolno czasami, zrozum. Popatrzył na mnie jak na idiotę, otworzył drzwi i zamknął je z drugiej strony. Chyba go nie przekonałem, o czym miałem się sam przekonać po kilku latach!
………………………………………………………………………………………
Odszedłem z biura. Wszyscy płakali ja tez. A najbardziej powinni płakać „beneficjenci” ci co dostali dzięki mnie dużą kasę nie wiedząc o tym wcale.
Minęło parę lat…

cd….. Uczynków
pomagamy rodakom czyli gorzka prawda
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

galadriel

Post #6 Ocena: 0

2010-12-22 21:32:11 (14 lat temu)

galadriel

Posty: 15714

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

i ten Hurt jako ścieżka dźwiękowa...
;)
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #7 Ocena: 0

2010-12-22 21:58:43 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

jest juz pozno a ja musze sie ogolic(nie prawda od wojny sie nie gole i ogolic sie nie dam) zjesc sniadanie potem z mleczarzami, potem pekaesem, elektryczny i juz o 4-tej jestem na miejscu to se pojde na stolowke zjesc obiad..
dobra bede konczyl
teraz czekaja nas trudne chwile ale na koncu bedzie nagroda!!!!
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

autor65

Post #8 Ocena: 0

2010-12-22 22:04:30 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

cd…..cd….. Uczynków pomagamy rodakom czyli gorzka prawda

Zdecydowałem się na rezydenturę w UK. I spotkała mnie taka oto „przygoda”. Opowiedziałem ja kumplom w pracy. Wyśmiali mnie. Ale wymyśliłeś. Każdy przez to przeszedł!
A Wy?
W swojej karierze ”zawodowej” na Naszej Wyspie spotkałem raz młodych ludzi, którzy tak jak ja przyjechali tu szukać….?
Mieszkali w obskurnej mansardzie za która płacili jak za apartament w Marriot - cie.
Ja miałem wolny salonik do wynajęcia. Zaproponowałem im trzykrotnie mniejszy czynsz za lepsze warunki. Ja miałem odciążenie za wynajem domku a oni komfort za mniejsze pieniądze z widokiem na zielony ogród. Dobry deal? Żyliśmy tak w symbiozie, szczęśliwie prawie rok.
Ale nastały złe czasy. Pracy brakowało, chłopcy od kilku tygodni nie zarabiali. Zbliżał się jak dziś okres świąteczny. Ja zamierzałem wybrać się do Polski samochodem. Co było robić? I tak wiozłem powietrze na tylnym siedzeniu. Nie macie co robić, trudno trzeba wracać do Polski, jadę sam to was zabiorę. Ale my nie mamy kasy. Tak wiem – odpowiedziałem. Damy jakoś rade, pocieszyłem ich i pojechaliśmy.
Po drodze starałem się im wytłumaczyć jak „ojciec”, ze trzeba się uczyć, zrobić jakiś kurs zawodowy i podgonić angielski. Bo tak to sami widzicie. Du…a i tyle. Słuchali. Dojechaliśmy szczęśliwie i rozstaliśmy życząc sobie wszystkiego naj….
Ja wróciłem. Przeprowadziłem się do innego miasta, wynająłem dom i sprowadziłem rodzinę. W międzyczasie zapoznałem się z „fabrykami pracy” w okolicy i dzięki agencjom dowiedziałem się na czym polega pielęgnowanie flory w szklarniach. Co mi bardzo się podobało bo ja lubie zapach kwiatów!
Przypomniałem sobie o chłopakach. Zadzwoniłem i przedstawiłem jak się sprawy maja. Zapytałem co robią. Nic. Krotka odpowiedz. Zaproponowałem im tak- jest robota, ciężka i mało płatna, przyjeżdżacie? Tak.
Zapłaciłem za przelot, odebrałem ich z lotniska. Za czynsz zapłacicie na koniec miesiąca. Postawiłem warunki.
Chłopcy pracowali, oddali ile trzeba i znów minęły święta i rok zleciał jak za obopólna korzyścią mieszkaliśmy razem. Az pewnego dnia oznajmili mi, ze przyjeżdża brat jednego i siostra drugiego. Dobrze, chociaż oznajmili mi dobra nowinę na dwa dni przed faktem! Płacicie to przecie może was ktoś odwiedzić.
Po trzech tygodniach pobytu goście zaczęli pracować. Delikatnie wiec zapytałem jednego z sublokatorów czy nie dorzucili by się do kosztów i trzeba by porozmawiać co dalej bo to troszkę za dużo ludzi jak na jeden pokój.
W sobotę moi goście urządzili sobie grilla w ogrodzie. Korzystając jak zwykle ze wszystkich dobrodziejstw które im zaoferował gospodarz. Nie wypominając. Późnym wieczorem moja ładniejsza polowa przybiegła i powiedziała – chodź posłuchaj o czym oni gadają!!! Nieładnie tak podsłuchiwać ale imprezowicze darli sie na cala okolice. Jak to, ja ich wykorzystuje i mieszkając we czworo w jednym pokoju jeszcze chce pieniędzy. Reszty nie musze powtarzać. Rano delikatnie zapukałem do nich i jak mogłem najdelikatniej w całej swej dobroci poprosiłem żeby opuścili mój dom. Dałem im czas do końca miesiąca.
Wyprowadzili się. Znaleźli za…. funów(dwa razy więcej niż płacili mi) obskurny pokój u cyganów z pełnym zastawem i czynszem z góry!
Po półtora miesiąca wrócili do Polski.
Nie zmieniło to jednak mojego podejścia do życia. Jeżeli będę tylko mógł to dalej będę się starał pomoc komuś w potrzebie w miarę możliwości oczywiście
Macie dość?
Racja, mi się tez ta opowiastka nie podoba taka jakaś przymulona…
Ale chciałem to wyrzucić z siebie. Niestety nie wszystkie opowiadania sa z „nie z tej bajki”. To opowiadanie jest z cyklu „Tu i Teraz”.
Przepraszam, ale mam to już za sobą.

Ale ostatnia przypowieść będzie fajna!
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

autor65

Post #9 Ocena: 0

2010-12-22 22:10:14 (14 lat temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth


]ostatni Dobry Uczynek
Czyli ”White Christmas” w technicolorze

Było to kilka miesięcy temu. Ale dla potrzeb opowiadania przeniesiemy się w czasie do np.…wczoraj.
Nad małym angielskim miasteczkiem na południu Naszej Wyspy zapadał zmrok.
Portsmouth powolutku przykrywał biały puch – śnieg. Padał sobie jak gdyby nigdy nic, jakby co roku to robił. A tak naprawdę mieszkańcy nie widzieli go od 30- tu lat. Dzieci biegały wyrywając się rodzicom próbowały łapać w gole raczki białe płatki, które natychmiast znikały w małych łapkach. Ile radości może zrobić zwykły śnieg nawet nie śnieżyca. Do tego zbliżały się święta i ulice byle przyozdobione specjalnymi lampionami. Magiczny nastrój udzielił się tez kierowcy autobusu numer 40. (numer znany z poprzednich opowieści). Zamknął drzwi autobusu i jeszcze raz spojrzał w lusterko w którym odbijało się bajecznie oświetlone Canoe Lake. Uśmiechnął się sam do siebie i pomyślał- no ślicznie.
Ruszył powoli i juz za zakrętem na drugim przystanku zabrał nie młodą już parę trzymającą się za ręce, która przy odbiorze biletów powiedziała do niego uśmiechając się serdecznie – Merry Christmas.
Następny przystanek to Strand. Znów wsiadło kilka osób wymieniając uprzejmości z wigilijnym kierowcą. Na przystanku stała tez jedna pani opierając się o mala walizeczkę, taka z wysuwana rączka. Nie wsiadła. Rozglądała się niepewnie jakby czegoś szukała, kierowca to zauważył.
Dobre uczynki az się prosiły, żeby je spełnić, wręcz pchały się drzwiami i oknami o lasce do autobusu. Taaka okazja! Zrób coś …Kaz. No dawaj!
„Dziewczynka z Zapałkami”. Niee …”Babcia z Zapałkami” - pomyślał. Najuprzejmiej jak tylko potrafił zapytał - „ Can I help?”
Ja, ja chciałam pojechać na Goldsmith Avenue – odpowiedziała zapałkarka.
Ale stąd nie jedzie żaden autobus na Goldsmith – odpowiedział kierowca.
Ja panią zabiorę do centrum a stamtąd jest kilka autobusów w tym kierunku.
Dziękuję bardzo –odpowiedziała – schowała pudełko nie sprzedanych zapałek i wsiadła do autobusu. Kierowca sprawdził w lusterku czy usiadła wygodnie. Nie śpieszył sie wcale. Bo po co? Bo dokąd? Wycieraczki z żalem ścierały magiczne białe gwiazdki, które niczym łzy spływały powoli po wielkiej kryształowej szybie.
Jechał powoli kołysząc autobusem w rytm kolędy, którą nucił fałszując trochę. Poczuł się niczym Ebenezer Scrooge. W lusterku widział siebie w szlafmycy i koszuli nocnej. Tez był stary, gruby i łysy. Wypisz, wymaluj Ebenezer!
Przystanki mijały niczym klatki filmu w starym kinie. Uśmiechnięci mieszkańcy nadmorskiego kurortu, których milo zaskoczyła zima wsiadali i wysiadali obładowani świątecznymi prezentami. Niektórzy mieli mikołajskie czapki, inni nie. Biały śnieg niczym „manna z nieba” padał coraz gęściej. W żółtym świetle ulicznych latarni sprawiał bajkowe wrażenie.
Wreszcie dojechał do najważniejszego miejsca w mieście, do City Center, a tu się działo…aż zapomniał na którym przystanku ma stanąć! Z Debenhamsa dolatywała śliczna melodia amerykańskiej kolędy. Przed zaśnieżoną fontanną stał chórek dzieci ubrany w wiktoriańskie stroje, kolorowe lampiony oświetlały to cudowne miejsce.
Zapach pieczonych kasztanów mieszał się z ostrą wonią pyszności z Subway - a. Ludzie jakby w jakimś amoku spacerowali, uśmiechali się do siebie pozdrawiając i kłaniając się . Znacie obrazek z Christmas Calender z czekoladkami z Lidla za dwa funty? Tak właśnie wyglądało tego wieczora City Center w Portsmouth!!! Bajka. A najlepiej pasowało by do tego obrazka określenie. Lovely!!!!
Wigilijna 40 – tka była prawie pełna. Kierowca z opowieści Dickensa przypomniał sobie o babci z zapałkami. Uchylił kabinę i zapytał. Pani która chciała na Goldsmith? Jesteśmy na miejscu. Nikt nie odpowiadał. Kierowca powtórzył pytanie głośniej. Ona chyba wysiadła przystanek wcześniej - odpowiedział rumiany młodzieniec. To dobrze - pomyślał dobrodziej w szlafmycy poprawiając się za kierownica. Szkoda mu było opuszczać to miejsce, ale musiał ruszać dalej w ciemna noc, żeby zawieźć bezpiecznie wszystkich tam, gdzie przy kominku czekali na nich najbliżsi. Przejechał dostojnie przez North End, który tez na ta specjalna okazje był udekorowany odświętnie. Potem minął Hilsea, Cosham, żeby w końcu zawitać w uroczej malej miejscowości o wdzięcznej nazwie Waterlloville - nie mylić z koszmarem Napoleona! To wyjątkowe miejsce z pięknym rynkiem jest już przedostatnim przystankiem przed zad...piem w którym miała się kończyć ta fantastyczna podróż!
Ostatni świąteczni pasażerowie opuszczali cudowny kulig, który przez góry i zakręty dowiózł ich do miejsca przeznaczenia czyli destination (z nawigacji).
Zostało kilka osób, które z wyboru mieszkają tam gdzie nawet mewy nie dolatują, bo tu nie ma wron!
Kierowca włączył pochodnie czyli światła drogowe i miał właśnie zamykać ozdobione w rogach sztucznym śniegiem drzwi, gdy jakiś cień zbliżył się do jego pleców ciągnąc za sobą walizkę z wysuwana raczka . Daleko jeszcze do Goldsmith Avenue? - zapytała zjawa. Ebenezer jak oparzony odsunął się od plastikowej szyby oddzielającej go od ducha, przeżegnał się szybko i w chrześcijańskim języku zawołał” Wszelki duch Pana Boga chwali” a skąd żeś się tu wzięła zjawo nieczysta?

Stop klatka.

Tu powinienem zakończyć, tak jak lubie. Ale wiem ze chociaż wszystko jest jasne to …jak w filmie ''Lock, Stock and Two Smoking Barrels''
chciało by się wiedzieć… choćby w napisach końcowych powinno być wyjaśnione dla tych co…. co chcą po prostu wiedzieć do końca 
Jak się skończyła ta historia!?

Klaps. Scena 20 – ostatnia.

„Już niedaleczko, naprawdę, cierpliwości - odpowiedział szalony bus driver, - zaglądniemy tylko Wecock Farm, tam odpoczniemy chwilunie, zapalimy po całemu jak stare chłopy, zawrócimy potem do Waterlooo! Do diabla z Napoleonem! Należało mu się. Crookhorn, Cosham, Hilsea, North End i już jesteśmy w City Center a stamtąd to rzut beretem. Dobrze odpowiedziała spokojnie handlara zapałkowa. I usiadła na znikającym siedzeniu. A rzesz Ty, zacznij handlować zapalniczkami żarowymi, mamy dwudziesty pierwszy wiek! Zamruczał pod nosem Zeneber czy jak mu tam było?
Po niespełna dwóch godzinkach byli na miejscu czyli w punkcie wyjścia. Dla pewności dobroduszny kierowca zabrał pod rękę starsza podróżniczkę i zapakował ja do 17-tki. Na piśmie zażądał od kolegi kierowcy, ze napewno wysadzi urocza staruszkę na Goldsmith (trzy przystanki) od centrum.
Bardzo spokojnie i powolutku wrócił do swoich siedmiotonowych dieslowskich sań, by zniknąć gdzieś w czeluści tej magicznej nocy.
Może wreszcie jak chciał …………
Odpłynął Wielkim Autem w siną dal?

I tak to jest z Dobrymi Uczynkami.

Pozostało mi w jego(Zenebera) i moim imieniu pożyczyć wszystkim tym, którzy wytrwali do końca filmu
Wesołego Karpia i Zielonej Szynki
I dosiego Nowego Roku cokolwiek by to nie znaczyło bo ja nie wiem
P.S wszystkie zdarzenia zawarte w filmie oparte sa na „prawdziwych” „faktach” „autentycznych”
Zbieżność nazwisk osób występujących jest jak najbardziej prawdopodobna.
Naprawdę!!!!
Wielki konkurs! Kto znajdzie najwięcej cytatów użytych w przypowiastkach dostanie nagrodę, puchar za zajęcie pierwszego miejsca i suszona śliwkę ale już w czekoladzie!

Autor65

[ Ostatnio edytowany przez: autor65 08-07-2011 23:41 ]

człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

galadriel

Post #10 Ocena: 0

2010-12-22 22:11:11 (14 lat temu)

galadriel

Posty: 15714

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

to też było całkiem niezłe;)

edit: to znaczy to "tu i teraz", bo ciąg dalszy dopiero czytam:)

[ Ostatnio edytowany przez: galadriel 22-12-2010 22:13 ]

Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona 2 z 5 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,