Dzień jak co dzień tzn. poranek. Godzina 8a rano. Tym razem mnie przypadł niemiły obowiązek budzenia chłopców. Poranny rytuał rozpoczęty. Ciągnięcie za nogi, prośby, groźby, płacze. Nic nie skutkuje. Nie będą wstawać i już! Biorę młodszego na plecy i powoli złażę po schodach, starszy snuje się za nami powoli na bosaka. Stawiam sztywniaków w chłodnej łazience. Pokazuje, gdzie jest umywalka a gdzie kibel, żeby im się nie pomyliło. Kurde, zapomnieli przez noc jak się myje! No nie zdążymy, żeby nie wiem co? Nie przywrócę ich do życia.
Pomyślałem i spróbowałem od innej strony.
Wiecie co się wczoraj w nocy wydarzyło? Zapytałem.
Nieee.
Zainteresowali się.
Myjcie się a ja wam opowiem. Poskutkowało
Późno w nocy, gdzieś około godziny czwartej zszedłem do kuchni bo bardzo chciało mi się pic.
Piotrek umyj ładnie ząbki i idziemy się ubierać dodałem.
Zapaliłem małe światło po meblami i miałem zaglądać właśnie do lodówki, gdy nagle jakiś cień przebiegł z tylu za kuchenka. Chyba mi się wydawało , pomyślałem.
Co to było? zapytał Kuba kończąc toaletę.
Nie wiem ale się nie przestraszyłem.
Stanąłem bez ruchu i zacząłem obserwować to miejsce. Znów cos się poruszyło.
Nagle zza opiekacza wyszła mala Myszka. Podeszła do krawędzi blatu, stanęła na łapkach i zaczęła mi się przyglądać.
I co, i co?
Nic. Patrzyła na mnie i rozglądała się dookoła, poruszała noskiem i powolutku zeszła po kablu i zniknęła za pralka.
Mamo, mamo mamy mysz w domu krzyknęła Kaska, dużo starsza siostra, Tato ja w nocy widział!
Nie mysz tylko Myszkę Joannę odpowiedziałem.
Dzieci usiadły do śniadania. Jak to Joannę to ona ma imie, przedstawiła się_? Zapytał Piotruś ale myszki chyba nie mówią dodał.
Nie on chyba nie ma mózgu! głupia uwaga Kaski.
No nie mówią ale ona tak się nazywa i koniec odpowiedziałem. Wiem i powiem wam jeszcze jedno to ona sprząta w nocy okruszki po was. Pamiętacie jaki bałagan został po was po kolacji ile było okruszków. A teraz rano popatrzcie czyściutko! Joanna posprzątała!
Nastawie wieczorem pułapkę i po sprawie.
Mamo, mamo tato chce nastawić pułapkę a nie można zaprotestował Piotrek ona ma na imie Joanna i sprząta w nocy okruszki.
Dobrze obiecałem nie zrobię tego.
Dzieci były gotowe do szkoły.
Minęło pare dni i wszyscy zapomnieli o Joannie ale wiedziałem ze Piotruś nie da spokoju wiec przygotowałem mala niespodziankę pocztówkę.
W czwartek rano gdy dzieci znów wybierały się do szkoły Piotr zapytał. Tato a co z Joanna? widziałeś ja znów?
Nie.
Joanna wyjechała, troszeczkę skłamałem. Ale przysłała nam pocztówkę z Ameryki. O patrzcie. Widzicie? To jest most brooklinski w Nowym Yorku w Ameryce a tam na nim na poręczy dwie malutkie postacie z tobołkami na plecach to Joanna i jej kuzyn Mike, który mieszka tam od dawna i zaprosił ja. Popłynęła statkiem z Southampton z ładunkiem cheddara do Ameryki.
Poczytajmy co pisze.
Pozdrowienia z wielkiej Ameryki przesyła
Myszka Joanna.
P.S Właśnie zwiedzamy Nowy York to olbrzymie bogate miasto i szerokie ulice, nie takie jak u nas, a po nich jeździ tysiące nowiutkich samochodów, ale nie wszystkie sa nowe niektóre maja już trzy lata powiedział mi kuzyn Mike
Aha. To dlatego jej nie widziałeś, ale kuchnia jest posprzątana! cos Piotrusiowi nie pasowało.
Było by po sprawie gdyby nie wrzask Katarzyny wczorajszej nocy, który obudził wszystkich domowników.
MYSZZZZZA!!!!!!
Ee tam, Myszaka, to pewnie Łucja, kuzynka Joanny uspokoiłem chłopców. Chodźcie spać.
A tak na marginesie, ciekawe jak liczne rodzeństwo miała Joanna????????????????