Co ty robiles w Polsce, tzn jaki jest twoj "prawdziwy" zawod?
Str 24 z 28 |
|
---|---|
galadriel | Post #1 Ocena: 0 2021-05-30 07:46:30 (4 lata temu) |
Z nami od: 29-01-2009 Skąd: Lothlorien |
Ciekawe. Aha, zapomnialam zapytac. A omze juz kiesyd pytalam, ale zapomnialam; )
Co ty robiles w Polsce, tzn jaki jest twoj "prawdziwy" zawod? Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
|
autor65 | Post #2 Ocena: 0 2021-05-30 08:56:53 (4 lata temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
jestem inżynierem budowy mostów wierzącym ale nie praktykującym
człowiek się zmienia za ...granicą
|
galadriel | Post #3 Ocena: 0 2021-05-30 09:07:47 (4 lata temu) |
Z nami od: 29-01-2009 Skąd: Lothlorien |
Tak wlasnie myslalam; )
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
|
sqlserver | Post #4 Ocena: 0 2021-05-30 09:52:35 (4 lata temu) |
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
Cytat: 2021-05-30 09:07:47, galadriel napisał(a): Tak wlasnie myslalam; ) sorry autor ze Ci wjeżdżam do tematu, ale bardzo mnie zastanowiło jak żeś kobieto na to wpadła, czyżby poszlaki związane z czułością z jaka opisuje kratownice Clapeyrona Cie naprowadziły czy rozważania na temat wyższości stali konstrukcyjnej S335 nad stara dobra 15G moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
autor65 | Post #5 Ocena: 0 2021-06-03 10:28:42 (4 lata temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
chyba czas na przejście na ''wyższy poziom'', dotychczasowe metody okazały się mało skuteczne to znaczy zupełnie nie działają stąd pomysł na opowiadanko z cyklu baśni z tysiąca i jednej nocy i chodzi tutaj o tą pierwszą dedykuję to Pani, która zdecyduje się na tą właśnie... a potem się zobaczy, czy będziemy świętować milenium? tytuł jak zwykle jest parafrazą, tym razem dzieła klasyka W. S zamiast P.S na końcu dam na początku Pre Scriptum: czytać proszę w łóżku i to w nocy ![]() zapraszam: "Bezsenność nocy letniej'' Zrobiło się już późno. Nie sprawdzałam, ale chyba po 23-ciej. Weszłam sama do sypialni. On zajął łazienkę po mnie. Ubrałam tą zwiewną, przeźroczystą koszulkę na ramiączkach. A co?! - w sumie bez sensu chyba, bo jest ciemno. Usiadłam na skraju łóżka. Nie nie, położę się i poczekam. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba- pomyślałam jak w lekturze i poczułam się jak dziewczyna, tak, ta dziewczyna 35 lat temu przed pierwszym razem - JA. Trochę się denerwowałam, ale przecież to ja tego chciałam, on nie nalegał -dziwny jakiś taki? Spojrzałam na okno, było uchylone, nadal było bardzo ciepło, lekki powiew poruszał firanką. W pokoju panował półcień, księżyc podglądacz tylko czyhał. Dzień minął wspaniale, tyle słońca było w całym mieście i rzeczywiście zatańczyliśmy chwilkę przy powitaniu. Miło. Spacer, kawiarnia...cały czas mówił, ale chyba się zorientował, zatkał usta na jakiś czas i słuchał co ja mam do powiedzenia. Wieczorem zaprosiłam go do siebie, nie wiem dlaczego? - ale zaufałam mu i nie żałuje, przecież znamy się już długo przez Messenger. Rozmyślałam tak i chyba mi się przysnęło. Usiadł obok mnie na skraju łóżka. Mocno zacisnęłam powieki...uda nie zaciskałam, same się zacisnęły. Położył się powolutku obok mnie, jakby nie chciał mnie obudzić. Nie wiem w co był ubrany...czy w ogóle miał coś na sobie? i wtedy poczułam, że wkłada mi rękę we ... włosy a ja taka nie uczesana- pomyślałam delikatnie jedną ręką czochrał je i układał potem poczułam, że głaszcze moje ucho jakby badał jego kształt (cholera, patyczki mi się skończyły) zaczął dotykać czoło i...prawie nie dotykając nakreślił palcem brwi, zatrzepotałam rzęsami, naturalnymi przecież, dotkną je, poczułam! - to rzęsy czują? Jak on to robi? - niby głaszcze a nie dotyka! Włoski na mojej twarzy nie widoczne przecież, falują pod jego ręką jak rzęsa wodna na jeziorze. Zjechał powoli po moim nosie na usta i kreśli ich kontur...lubię to! Nie otwieraj, zamknij buzie - pomyślałam. A gdzie tam! Samoistnie sie rozchyliły. Poczułam coś innego, nie palce. To jego usta i gorący oddech z zapachem gumy do żucia, takiej miętowej a niech mu będzie, stara się. Już miałam go objąć ale mi zniknął. Pocałunek był jak dotyk palcami taki na aby aby... Palce pojawiły się na mojej szyi. Jezu! - jak przyjemnie - pomyślałam i ugryzłam się w tych myślach nadużywając imienia Pana nadaremnie - ale czy na pewno nadaremnie? Zaczął pieścić moje ramiona i ręce, splątał nasze dłonie i podciągnął je nad moją głowę...uległam zaciekawiona. Teraz jechał palcami niczym kartą bezdotykową po wewnętrznej stronie moich rąk... a pod pachami połaskotało - wytrzymałam, twarda sztuka ze mnie, niech sobie nie myśli, że taka łatwa jestem - zero śmiechu! O! Wiedziałem, że tylko tak kombinuje a chodzi mu o co innego. Zaczął dobierać sie do mnie - pozwolę mu i zobaczę co dalej? Objął swoimi palcami moje piersi i delikatnie je wpasował w dłonie jakby sprawdzał rozmiar miseczek, w sumie może być, lubię... Coś jednak przerwało zbieranie rozmiaru...ale nie, o co chodzi? Moje bursztynki zrobiły się twarde jak rubinki, ostatnio tak miałam jak zimny wiatr był, a ja tylko w koszulce... Coś mnie po nim, tym rubinku drapało ale tak delikatnie jakby pędzelkiem. Podniosłam cicho głowę, pędzle mam w piwnicy, i wtedy zrozumiałam! On drażnił mnie swoimi rzęsami. Ok. Ja chcę jeszcze! Nie przestawaj. Przestał. i zaczął mierzyć moje biodra, jednak brak mu delikatności, z daleka widać, że rozmiar za duże ale pieszczochy ud uwielbiam i on chyba to wiedział, tak chcę, jeszcze proszę o! - znalazł pępuszek i znowu całusek, za krótki... W tej części ciała działają siły, które każda kobieta ma wrodzone i ja też. Uda razem, mocno. Jezu, Boże! Cudownie. Cud. Uda same się rozjechały. Niepotrzebnie. No dalej. Dawaj! Tak, Nie, pojechał cudownymi paluszkami na łydki. I bada moje stopki, dzięki Bogu zadbane. Liczy moje paluchy, głaszcze, odchyla. Temu dała tyle, temu tyle i fruuu odleciała- pomyślałam - Jakie śliczne groszki?!- odezwał się, aż mnie zatkało - A to się nagadał, a taki rozmowny - pomyślałam Żeby tylko nie nabrało go na łaskotki pod stopami, bo tego nie wytrzymam, wybuchnę histerycznym śmiechem i sama na niego wlezę! Nie, nie przyszło mu to do głowy, na szczęście. Nagle zwrot akcji, a ja już spocona i to wszędzie, to przez ten cholerny ''gorąc'' - pomyślałam Poczułam jego obie ręce pod sobą, chce mnie odwrócić. No zaczyna się, wreszcie- rozglądnęłam się wokoło, kto to powiedział? - nikogo oprócz nas nie było. Obróciłam się tak jak zaproponował gestem. znowu to samo, głaskanie, delikatne pocałunki, masaż - taki nie profesjonalny a jednak o wiele bardziej przyjemny...odpływam, pokochałam stwierdzenie "znowu to samo'' Poczułam się taka osłabiona, że za żadne skarby nie mogłam zewrzeć ud, ni cholery, nie dam rady, szczególnie gdy niewidzialna ręka zaczęła głaskać moja pupę...przypomniałam sobie co to są dreszcze niewidzialna ręka chyba przeszła metamorfozę bo poczułam ją wyraźnie jak wciska się w miejsce, gdzie schodzą się uda, moje uda! ach ci poeci! - żeby tylko nie skończył mu się atrament w wietrznym piórze -pomyślałam sarkastycznie, jak to ja mam w zwyczaju ale przerwałam rozmyślania bo nagle znalazłam się w Sokole Millenium i zobaczyłam gwiazdy jak rozciągają się w białe smugi i zaraz osiągnę nadświetlną prędkość i już za chwilkę miałam przekroczyć barierę światła ...jak dawno temu miałam tak ostatni raz.... i jest! Fala uderzeniowa zmiotła pól wszechświata a ja po prostu odleciałam.... ................................................................................................................................ Otwieram oczy, co się stało? Słońce przez okno oślepiało mnie, firanka nadal falowała. Znana mi melodia dopływa z kuchni z zapachem kawy i jajecznicy... Po bardzo krótki namyśle, odwróciłam się na bok i postanowiłam: -Ja chce jeszcze raz! poz. kaz (poezję nie tylko pisze się słowami...) [ Ostatnio edytowany przez: autor65 03-06-2021 10:30 ] człowiek się zmienia za ...granicą
|
|
|
galadriel | Post #6 Ocena: 0 2021-06-03 20:10:15 (4 lata temu) |
Z nami od: 29-01-2009 Skąd: Lothlorien |
Dobrze, ze z toba nie pisuje na messangerach, jesli tak to sie konczy; )
Az mnie korci aby popelnic mini analize tekstu, ale znajac zycie (a raczej mentalnosc uzyszkodnikow) zaraz jacys mi sie tu beda wcinac, a to zostawie w domyslniku ![]() ; ) Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
|
sqlserver | Post #7 Ocena: 0 2021-06-03 20:29:27 (4 lata temu) |
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
no to autor miałeś szczęście, żeś w ostatniej chwil uciekł Zygmuntowi Freudowi spod analizy
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
autor65 | Post #8 Ocena: 0 2021-06-04 13:45:18 (4 lata temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
dawaj Gal!
Wiesz jak uwielbiam konstruktywną krytykę ![]() a jak uda Ci się rozbudzić dyskusję to zawsze mnie cieszy i dodaje nowych czytelników człowiek się zmienia za ...granicą
|
galadriel | Post #9 Ocena: 0 2021-06-04 16:44:57 (4 lata temu) |
Z nami od: 29-01-2009 Skąd: Lothlorien |
Tak mi sie skojarzylo w ramach "co artysta chcial powiedziec", ze podmiot liryczny przedstawiony jako kobieta, w istocie opisuje odczucia i doswiadczenia autora. Miejsce i akcja zdarzen oparta jest na faktach, however wszelkie podobienstwa do osob bla bla jest przypadkowe; )
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
|
Maat17 | Post #10 Ocena: 0 2021-06-04 22:05:57 (4 lata temu) |
Z nami od: 18-02-2021 Skąd: New Kingdom |
Hehe... a mi sie skojarzylo z Harlequin.
|