
Str 18 z 28 |
|
---|---|
agarudii | Post #1 Ocena: 0 2013-05-13 19:36:50 (12 lat temu) |
Z nami od: 30-08-2011 Skąd: trolford ;-) |
jak zwykle rewelacyjne
![]() Błogosławiony ten, co nie ma nic do powiedzenia, a pomimo to milczy.
|
Post #2 Ocena: 0 2013-05-13 19:39:52 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Post #3 Ocena: 0 2013-07-14 22:49:39 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
eMaSad | Post #4 Ocena: 0 2013-07-14 23:07:27 (12 lat temu) |
Z nami od: 26-01-2013 Skąd: somewhere over the Severn |
A ja już myślałam, że coś jednak skrobnął nasz Autor w te upały, skoro zapowiadał....
![]() |
Post #5 Ocena: 0 2013-07-14 23:10:53 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
|
|
eMaSad | Post #6 Ocena: 0 2013-07-14 23:14:34 (12 lat temu) |
Z nami od: 26-01-2013 Skąd: somewhere over the Severn |
Cytat: 2013-07-14 23:10:53, Pigula75 napisał(a): Komu jak Komu...ale Jemu wybaczyc potrtafie ![]() Niemniej jednak, żeby nie miał za dobrze....przypominać Mu będe ![]() ja też ![]() ![]() |
autor65 | Post #7 Ocena: 0 2013-07-14 23:30:20 (12 lat temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
he,he już nie długo ....jadę na urlop do wspaniałego, gęsto zaludnionego domu nad morzem z cudnym ogrodem( wyglada jak lunapark - tak sie usmialem, ze mialem zamiescic zdj. w wiocha .pl a wczoraj michal przyniosl krasnala) ....spędzę tam dwa tygodnie i jak tylko wyremontuje łazienkę, pomaluje front i powymieniam żarówki to napisze dluuuugie opowiadanie
![]() P.S i nie muszę płacić za samolot! człowiek się zmienia za ...granicą
|
Post #8 Ocena: 0 2013-07-14 23:34:15 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
autor65 | Post #9 Ocena: 0 2015-07-21 11:47:43 (10 lat temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
a teraz opowiadanie.
Może nie całkiem zgodne z tematem ale nie wszystko musi być po kolei tym bardziej jak osoba pisząca ma tez trochę "nie po kolei" "Nigdy nie zatrzymuj sie w Jarosławiu" Lata 80-te ach Jak mówi mój syn Mateusz, który urodził sie w 1988 do swojego kolegi równolatka: - "To były czasy!" Ta muzyka, chata, szkło. Jakże chciało sie żyć! Wszystko było lepsze i prostsze. Nikt nie musiał być kreatywny, nie było hjuman resursów, nikt nie startapowal.... Było normalnie, fajnie. Każde jedzenie było organiczne w calu. Nawet dopalacze były naturalne... z maku. Pomimo stanu wojennego, bidy i octu w sklepie byliśmy szczęśliwi , bo byliśmy dziećmi. I tu zaczyna sie ta historia - śmieszna!? - nie dla mnie. W sumie nie rozumiem dlaczego moja żona spadla z łóżka śmiejąc sie do rozpuku, gdy jej to opowiadałem. Zamiast tego co powinienem o tej porze robić czyli "dopełnić obowiązków", odstąpiłem od rytuału ,rutyny i postanowiłem tego wieczora cos zmienić i... zamiast bajki jak co wieczór opowiedziałem jej tą historie. To był mój błąd. Moja rada - róbcie wieczorem wszystko jak zawsze, innowacje są nie...nie zawsze dobre. Teraz mam za swoje, jak tylko mnie zobaczy to pokazuje na mnie palcem i trzymając sie za brzuch śmieje sie . Historia ta jest prawdziwa na "faktach autentycznych", która wydarzyła sie rzeczywiście. Byłem w liceum, może w drugiej ale na pewno nie w czwartej klasie. Zawsze kochałem muzykę, no oprócz "pie....ej ery techno" oczywiście. ELO, JM Jare, OMD, a nawet Boney M i Afric Simone - to kręciło sie na Mister Hit-cie z prędkością 33 lub 45 czyli LP albo SP. Kręciło też mnie i tak mi zostało. Jest jednak jedna rzecz o której nikt nie mówi, ale każdy wie. Zeby cos nas kręciło potrzebna jest....forsa, szmal, kasa. Jedyny problem? - wciąż taki sam , wtedy i teraz. Skąd ja wziąć? Zdobyć. Pracą? - tak. Kombinacją? - .... To sie okaże. Miałem to "szczęście", ze w tamtych trudnych czasach pomagała nam ciocia z Francji. Wysyłała paczki z żywnością, słodyczami i ciuchami. To była wielka pomoc. Większość rzeczy używaliśmy sami, nie tylko sami ale tez dawaliśmy bliższej i dalszej rodzinie. Cześć sprzedawaliśmy, a za gotówkę mogliśmy przetrwać dzięki kochanej cioci Marie. "merci Marie..." Okazja czyni.... Raz zdarzyło sie tak , ze sam odebrałem paczkę i otworzyłem ją. W zasadzie zawsze byłem dobrym dzieciakiem, a przede wszystkim uczciwym. Do mszy trzy razy w tygodniu jako ministrant wczesnym rankiem służyłem. Do mszy juz nie służe, ale znany jestem z uczciwości -" swojego nie dam, czyjego nie ruszę" Tym razem jednak coś mnie podkusiło. W paczce było mnóstwo dobra. Słodycze, kawa, odzież i kilka par jeansów - zajebistych. W tamtych czasach Wranglery czy Lee to był rarytas - w Pewexie kosztowały prawie miesięczna pensje. Jedna para była za mała na mnie. "Zwinąłem" je i sprzedałem kumplowi za 6tys. czyli polowe miesięcznej średniej pensji. Nikt nigdy sie o tym nie dowiedział...aż do wczoraj. Łatwo zdobyte pieniądze postanowiłem zamieni ć na winyl. A gdzie? - no przecież że nie w Przeworsku! Księgarnia z działem muzyki była tak dupna, jak nasz News na Eastney- żadnego wyboru. Ale w Jarosławiu był sklep muzyczny z najnowszymi płytami, taki długi jak nasz korytarz w poaustriackim budynku liceum. Do tego było stanowisko z adapterem i słuchawkami z Tonsilu. Wprawdzie lewa trochę charczała, ale był to wypas jak na tamte czasy. Kupiłem bilet "w te i z powrotem" do Jarosławia- centrum handlowego południowo-wschodniej Polski . 15 minut drogi pociągiem. Forsę upchałem bezpiecznie w dupniaku. Piękny, wiosenny dzień zapowiadał sie cudownie. Środa, której nigdy nie zapomnę. Ruch jak nigdy, setki handlowców i kupywaczy jak mówią na Mazurach. Wbiłem sie w tłum. Trochę dumny, trochę podniecony. Do sklepu z dworca było niedaleko. Po drodze zatrzymała mnie kobieta łapiąc za rękę. Piękna brunetka w średnim wieku. Każdy wie co to dla mnie znaczy. Ci co znają mnie bliżej wiedzą, ze od dziecka mam dwie słabości. Uwielbiam dojrzale brunetki i nie cierpię pracować. Ach, te czarne oczy, chustka na głowie, korale i długa spódnica. Bardzo powabna kibić musiała na młodym licealiście zrobić wrażenie. - " chodź młodzieńcze, cyganka prawdę ci powie, cyganka powróży tobie" - czarująco powiedziała do mnie egzotyczna kobieta. Cóż miałem do stracenia..tak delikatnie ujęła mnie za rękę i pociągnęła do bramy. Każdy chce wiedzieć, a szczególnie młody chłopak co będzie..w bramie? Ja bardzo chciałem i nie żałuję. Powiedziała, wywróżyła mi prawdę! - "podróżował będziesz, za granice pojedziesz" - mówiła Wróżyła, rękę dokładnie oglądała, a rączkę miąłem ładną i dalej mam! Niektóre tak mówią i dziś - cyganią? Wszystko sie sprawdziło! - "200 złotych daj za wróżbę, proszę" Dałem - chytry nie jestem a co dopiero za takie przepowiednie. - "a ile masz pieniędzy młodzieńcze?" - zapytała No mam jeszcze trochę - odpowiedziałem - "Pokaz a cyganka powie ci takie rzeczy, ze do końca swoich dni pamiętać będziesz" - tajemniczo zagadała. Bez wahania wyciągnąłem z tylnej kieszeni Vabank i podałem jej do ręki. Dalej moja opowieść sie gubi. Trochę pamiętam, trochę wydaje mi sie jawą a trochę snem. Wróciłem pociągiem do Przeworska (miałem bilet powrotny). Sklep muzyczny odpuściłem sobie. Trzy kilometry, ze stacji do domu nie wiem kiedy pokonałem. Stanąłem przed lustrem, tym starym w przedpokoju. Takim co mgłą zaszło ze starości i po rogach oblazło, ale dalej każdy członek rodziny przeglądał sie w nim w niedziele przed sumą. Popatrzyłem na zegarek. Tak, jest godzina 16-ta. Dokładnie jak poinstruowała mnie cyganka. Sięgnąłem po stary grzebień włożony w jeszcze starsza szczotkę do ubrań. Zacząłem sie czesać. Włosy jeszcze wtedy miałem. Czesałem równo i powoli - jak cyganka kazała. Od tyłu do przodu. Po godzinie zaczęła mnie swędzić głowa. ....a pieniędzy nie było Dalej nie rozumiem co jest śmiesznego w tej historii? Z czego ona ciągle sie śmieje? Morał? Nigdy nie jedź do Jarosławia! .....ja nigdy już tam nie pojechałem autor65 człowiek się zmienia za ...granicą
|
autor65 | Post #10 Ocena: 0 2015-07-24 17:59:02 (10 lat temu) |
Z nami od: 02-08-2010 Skąd: Portsmouth |
Autobusy i...
zagadka. Autobus bardzo stary, zepsuł się, no drzwi się nie domykały ale tylko pól się nie domykało. Jechać nie wolno ze sprawnymi drzwiami tylko w połowie. Dzwonie na emergency radiotelefonem a rozmowę słychać na cały autobus, prawie pusty autobus, jest jeden passenger. Mowie dp Noela, ze drzwi zepsute i bez młotka i sztamajzy nawet ja nie poradzę. Noel mówi, żebym pojechał na Gunwharf i tam mi podmienia autobus ale, żebym był bardzo ostrożny, żeby mi żaden passanger nie wypadł przez te pól otwarte drzwi. Pyta się ile mam passangerow ? Odpowiadam, ze jednego tyko! On, żebym tez uważał! Popatrzyłem na passangera i odpowiedziałem, ze na pewno mi nie wypadnie... Pasażer popatrzył na mnie i zaczął się śmiać ....ja tez! Zgadnijcie dlaczego? człowiek się zmienia za ...granicą
|