MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Poezja bliska sercu...

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 37 z 63 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 36 | 37 | 38 ... 61 | 62 | 63 ] - Skocz do strony

Str 37 z 63

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

EFKAKONEFKA33

Post #1 Ocena: 0

2014-02-10 22:06:47 (10 lat temu)

EFKAKONEFKA33

Posty: n/a

Konto usunięte


Julian Tuwim


Ewa

Zaczęło się to dawno, dawno,
Najdawniej jak pamięć sięga,
Tam, skąd bierze początek
Rodzaju ludzkiego księga.
Pod modrym niebem, w cudnym ogrodzie,
Pod słynnym drzewem, w przewiewnym chłodzie,
Pierwszą wiosną, w pierwszym maju,
Zresztą każdy o tym wie:

Kiedy Adam mieszkał w raju
Bardzo często nudził się,
Spać tam było we zwyczaju,
Więc spoczywał w błogim śnie...

Dalszy ciąg każdy sam sobie dośpiewa.
Słowem: EWA.
I zaraz potem zerwała owoc z drzewa, co nęcił wonią
i blaskiem świecił. Ach, przypadła doń pożądliwymi usty:

Patrz Genezis, rozdział trzeci, ustęp szósty:
Widząc tedy niewiasta, iż dobre drzewo ku jedzeniu, a iż
było wdzięczne ust wejrzeniu a pożądliwe drzewo, dla
nabycia umiejętności wzięła z owocu jego i jadła, i dała
też mężowi swemu, który z nią był i on też jadł.

Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,
Początek i koniec - kobieta, acha!

Luli, mój syneczku, luli, luli,
Matka cię do piersi tuli, tuli,
Choćbyś nawet cały świat przemierzył,
Choćbyś nawet bezmiar szczęścia przeżył,
Nikt ci nie zaśpiewa czulej: luli,
Luli, mój syneczku, luli, luli.

Lu ją w mordę, a co, psiamać,
To ty mi będziesz gościa brać!
A ja tu chodzę cały rok,
A ty przychodzisz, szarpana w bok,
I szkandał robisz na cały róg,
Rozkwaszę mordę, skarz mnie Bóg!
Bujać mnie będzie! Ja ci pobujam!
Policja! Na pomoc! Gwałtu! Mordujom!

Gdyby nie ty, nie świeciłyby gwiazdy na niebie,
Gdyby nie ty, nie pachniałyby kwiaty na wiosnę,
A z moich ust wykwitają jedynie dla ciebie
Te słowa najsłodsze... miłosne.
Jeśli nie ty, nikt mnie inny w ramionach nie zawrze,
Jeśli nie ty, to kto spełni upojne me sny?
Przytul mnie, weź! Będę kochać jak nigdy, bo zawsze,
Bo wszystko na świecie - to Ty, to Ty!

Hallo? To ty, Stasiu? Będę mogła... Tak. Idzie. Ja też.
Co? Nie, nie! Nigdy przed północą nie wraca. Co? Ach, ty
świntuszku. No, dobrze, dobrze. Że co? Sumienie? No,
jeszcze trochę dokucza. Ja go doprawdy bardzo kochałam.
Zdawało mi się, że to moja pierwsza i ostatnia miłość.
Zdawało mi się, że gdyby nie on, nie świeciłyby gwiazdy
na niebie... Ale od czasu jak ciebie zobaczyłam, cicho...
Muszę przerwać rozmowę. Więc o siódmej. Całuję...

Od pokus i grzechów świata
W cichym zamknięta klasztorze
Ręce w modlitwie splatam,
Klęczę przed tobą w pokorze,
Umartwiam grzeszne ciało
Postem surowym i biciem,
Ale to wszystko mało
Przed twym obliczem.
Wczoraj ptak, zwiastun wiosny,
Wpadł do samotnej mej celi,
Niech mi wybaczą tę chwilę radości
Twoi anieli...

Chodzi o to, proszę pani, żeby sukienka była prosta,
najprostsza, ale szalenie dystyngowana. I ta dystynkcja
ma być właśnie w prostocie. Ta prostota w dystynkcji.
Chodzi o zwykłą, wizytową sukienkę. Z przodu zupełnie
gładko, tylko tutaj pani troszeczkę sfałduje, ale ledwo,
ledwo... Żeby było widać i jednocześnie żeby nie
było widać. Z boku pliska, tutaj zmarszczona, tutaj
podniesiona, tutaj opuszczona, tutaj fałda, tu rozcięta,
tu zamknięta, tu upięta: rękaw z pampelotką, tu mereżka,
tu walensjenka, tu guziczki, tu entliczki, tu pentliczki,
kołnierzyczek biały w ząbki, w trąbki, w pompki... Pani
wie. Jak najprościej, a co do wstążeczki, to jest
w "Maison Chiffon" - sama kupię, a zresztą niech pani
kupi, metr: złoty dziewięćdziesiąt...

91, 92, 93, 94, 95, 96... Tętno 96, no to już lepiej...
A temperatura? Sama zobaczę: 38,8. Świetnie. Wczoraj
o tej porze było blisko 40. Wszystko będzie dobrze,
droga pani, niech pani nie płacze.... A teraz proszę wziąć
lekarstwo i spać... spać.

Prężąc biodra i piersi bezwstydnie,
Błyskiem oczu noc ciemną rozwidnię,
I upałem rozkosznej pieszczoty
Wzniecę pożar czerwony we krwi.
Ośmiornicą oplotę kochanka,
Tajemnicą upoję do ranka,
Kto raz wpadnie w te straszne oploty,
W tym się żądza na zawsze tli.

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza...
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.
Początek i koniec - kobieta - to ja.
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

berenika

Post #2 Ocena: 0

2014-02-10 22:19:45 (10 lat temu)

berenika

Posty: 2392

Kobieta

Z nami od: 30-12-2009

Skąd: EM

*THUMBS UP*
...zawsze warto być człowiekiem choć tak łatwo zejść na psy...

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Post #3 Ocena: 0

2014-02-11 08:21:12 (10 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

EFKAKONEFKA33

Post #4 Ocena: 0

2014-02-14 22:39:06 (10 lat temu)

EFKAKONEFKA33

Posty: n/a

Konto usunięte

Tomasz Segovia


Poruszyła się na posłaniu
( i jakaś sól z Sahary smagnęła ją milczącą
Bo żyć jest także tępym przerażeniem )

Na dworze rozwidniało się
( i chmurne serce gradem lodu wypełniło jej żyły
Bo życie jest bestią tak nie nasyconą
Że w pełnym locie pożera pragnienia wnętrzności )

Cierpkość alkoholu kąsając dogorywała
( I mroźna i czarna gąbczasta bawełna cieni
Wyssała ciepło jej krwi
Bo miłość nawet ona jest zatruta )

Język jej żałosny odłóg po tytoniu
( I wyślizgnęły się pod stopy jej tunika os
Bo w życiu nie ma miejsca dla życia )

Zachłysnęła się własnym łkaniem
( I jej nieruchome oczy zaprzepaściły się
Bo nikogo nigdy nie spotkamy
W spustoszonych przesmykach serca )

Wyciągnęła ramię po flakonik
( i jej brzuch był spowolnionym ruchem wodospadu
pod którym nieprzerwanie rozwiera się próżnia
Bo iść przez świat to iść przez jaskinię
Oczu zamurowanych i szalonych)

Zaczęła gryźć pastylki co były jak kamień
( i jakaś ręka nieobecności z rozczapierzonymi palcami
Przedarła się przez nią na wskroś
I wpuściła za sobą
Wielkie zasoby czarnego spokoju
Wielką triumfującą rzekę zagłady)

Bo jesteśmy tacy samotni
- Bo nie ma dłoni w którą by można złożyć
Naszą daninę ze strzępów tkliwych
Z mrocznych kałuż na których tańczy błysk
Bo nie ma nikogo kto by nas wydostał na brzeg
Bo nie ma nic nie ma nic do zrobienia.
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Onieznajomy

Post #5 Ocena: 0

2014-02-14 23:54:45 (10 lat temu)

Onieznajomy

Posty: 4046

Mężczyzna

Z nami od: 02-09-2011

Skąd: Glasgow

W ogrodzie rosła rdza. Zakochał się w niej wiatr. Byli zupełnie
różni, on - lekki i jasny, ona - nieruchoma i ciężka jak krew.
Przyszedł człowiek w drewnianych sabotach i gołymi rękami zerwał
różę. Wiatr skoczył za nim, ale tamten zatrzasnął przed nim drzwi.
- Obym skamieniał - zapłakał nieszczęśliwy. - Mogłem obejść cały
świat, mogłem nie wracać wiele lat, ale wiedziałem, ze na zawsze czeka.
Wiatr rozumiał, że aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mail

EFKAKONEFKA33

Post #6 Ocena: 0

2014-02-15 19:48:38 (10 lat temu)

EFKAKONEFKA33

Posty: n/a

Konto usunięte

Śmierć inteligenta



I


Hagiografia
Przeziębiony. Apolityczny.
Nabolały. Nostalgiczny.
Drepce w kółko. Zagląda.

Chciałby. Pragnąłby. Mógłby. Gdyby.
Wzrok przeciera. Patrzy przez szyby.
Biały Koń? Nie, śnieg pada.

Wszystko krzywe. Wszystko nie takie.
Na ziemi znaki. Na niebie znaki.
Przepraszam, a gdzie kometa?

Cipciuś z Londynu pisał przecie
w wielkim sekrecie o komecie.
Kometa. Ale nie ta.

Więc obrażony. Więc zatruty.
Wszędzie za późno. O dwie minuty.
O dwie minuty. We śnie.

Mieli przyjść szosą. Gdzie ta szosa?
Jak gdyby włos wyrywał z nosa,
uśmiecha się boleśnie.

Więc leżąc krzyżem, zadecydował.
Stanął na głowie. Spuchła mu głowa.
Żegnajcie, dzieci, żono!

I paszkwil rąbnął na pewna pralnie,
że w pralni było niekulturalnie
i że go znieważono.

A teraz co? Teraz się martwi.
A może klasztor? Może do partii?
Lecz tu czy tam - migrena.

Boczną uliczką, zaułkiem krętym
idzie pod wiatr ten polski święty
z fortepianem Szopena.

II


Dym
Wszedł. Zapłakał. Proszę o kawkę.
I kremik. Malutko. Milimetr.
Popija kawkę. Cierpi na czkawkę.
Siedzi zasnuty dymem.

Dym spod szalika. Dym wokół głowy.
I w głowie. Aż ciekną łzy mu
na, że tak powiem, wieniec laurowy
z kawiarnianego dymu.

Wstał. Na spodniach pękło mu sukno.
Chciał dzwonić. Z miną natchnioną.
Podniósł słuchawkę. I tutaj buchnął
kłąb dymu z telefonu.

To zauważył. Że dym w kawiarni.
I że tu siedzieć nie chce.
Lecz dokąd pójdzie? Co? Więc odprawia
swe dymne rekolekcje.

A dym się wgryza w serce, w jelita,
dym blisko i daleko,
w dymie trwożnymi oczkami czyta
powieść Andrzejewskiego.

Zapałkę sobie wsadził do ucha.
Wyjmie, Spróbuje. Słone.
I nagle ręce! I nagle szuka
jakiejś notatki szalonej.

Bo się umówił z kimś. Z Sandauerem?
Chciał ględzić na temat prozy,
Czy z Sandauerem? Może z Homerem.
A może święty Alojzy?

Nieboszczka ciotka? Może Kopernik?
W końcu już nie wie, z kim.
A może z dymem? Ten przyszedł. Wierny.
Inteligencki dym.

III


Exitus letalis
Najprzód kupił zabaweczkę tanią,
gołąbka z niebieskiego szkła.
Wybiegł. Stanął pod latarnią.
Bo taka mgła szła.

Więc z tą mgłą zamroczenie nań naszło.
Stęknął. Jęknął: -- O, moja biedna głowa.
Kto ja jestem? A może jestem kaczka?
I bardzo się nad sobą ulitował.

Uliczka była pusta. Puściusieńka.
W dali gwizdał parowóz: -- Fiuu!
I to była ostatnia piosenka,
którą wiek XX zaśpiewał mu.

Wszędzie spóźniony. Nigdzie nie pasujący:
można by powiedzieć -- jaskółka.
Co pocznę? myślał. I zapłakał lamentujący


Konstanty Ildefons Gałczyński
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Onieznajomy

Post #7 Ocena: 0

2014-02-16 22:52:15 (10 lat temu)

Onieznajomy

Posty: 4046

Mężczyzna

Z nami od: 02-09-2011

Skąd: Glasgow

Herbert Zbigniew

Przedmioty

Przedmioty martwe są zawsze w porządku i nic im, niestety, nie można zarzucić. Nie udało mi się nigdy zauważyć krzesła, które przestępuje z nogi na nogę, ani łóżka, które staje dęba. Także stoły, nawet kiedy są zmęczone, nie odważą się przyklęknąć. Podejrzewam, że przedmioty robią to ze względów wychowawczych, aby wciąż nam wypominać naszą niestałość.

[ Ostatnio edytowany przez: Onieznajomy 16-02-2014 22:52 ]

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mail

Onieznajomy

Post #8 Ocena: 0

2014-02-17 23:11:24 (10 lat temu)

Onieznajomy

Posty: 4046

Mężczyzna

Z nami od: 02-09-2011

Skąd: Glasgow

epizod
Zbigniew Herbert

Idziemy nad morzem
trzymając mocno w rękach
dwa końce starożytnego dialogu
- kochasz mnie
- kocham

ze ściągniętymi brwiami
streszczam całą mądrość
dwu testamentów
astrologów proroków
filozofów z ogrodów
i filozofów klasztornych

a brzmi to bez mała tak:
- nie płacz
- bądź dzielna
- popatrz wszyscy ludzie

wydymasz wargi i mówisz
- powinieneś być kaznodzieją -

i zagniewana odchodzisz
nie kocha się moralistów

cóż mam powiedzieć nad brzegiem
małego martwego morza

woda powoli wypełnia
kształty stóp które znikły

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mail

inka144

Post #9 Ocena: 0

2014-02-26 20:11:21 (10 lat temu)

inka144

Posty: 768

Kobieta

Z nami od: 09-02-2011

Skąd: Melksham

Emily Dickinson - Niebo - to, czego nie dosięgam! (239)

"Niebo" - to, czego nie dosięgam!
Już jabłko na jabłoni -
Gdy Gałąź dłuższa niż Nadzieja -
Jest "Niebem" - dla mej Dłoni!


Nieśpieszny Obłok - ze swą Barwą -
Cudze Pola - Rozstaje -
Łąka za Wzgórzem - Dom za Łąką -
Już to - jest dla mnie Rajem!

W złudne Purpury Popołudni
Łatwowiernie przebrani -
Wabimy tęsknie - tego Magika -
Co - Wczoraj - wzgardził nami!

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

EFKAKONEFKA33

Post #10 Ocena: 0

2014-02-26 21:44:09 (10 lat temu)

EFKAKONEFKA33

Posty: n/a

Konto usunięte




Chociaż to nie mój kraj rodzinny,

Ale w pamięci go zatrzymam.

Smak soli jest w tym morzu inny

I woda delikatniej zimna.



Piach na dnie niby kreda biała,

Powietrze jak upojne miody,

Różowozłote sosen ciała

Obnażył cichy czas zachodu.



A zachód sam jak wiatr skrzydlaty,

I nie odgadnę, nadaremnie:

To koniec dnia czy koniec świata,

Czy znów są tajemnice we mnie.


Achmatowa
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona 37 z 63 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 36 | 37 | 38 ... 61 | 62 | 63 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,