A ja w ogóle o niej nie słyszałam. Widocznie nie czytywałam gazet w których ją promowano, nie oglądałam programów, w których o niej mówiono, albo po prostu interesuje mnie zupełnie inny gatunek literacki.
Natomiast idiotyczne teksty odnoszące się do czyjejś aparycji mnie zwyczajnie irytują. Więc co? Generalnie nie jest ważne co sobą reprezentujesz, ile masz w głowie itp., tylko ile silikonu w siebie wpompujesz, i ile procent sztucznego cielska pokażesz w pisemkach dla przygłupów?
Jeszcze, żeby ci co oceniają sami byli jakimiś Adonisami, super sex bombami. Ale nie, najczęściej nie są.
Dlaczego ja się nie czepiam ludzi:
"o, a ten jak wygląda- ma zeza, a tamten jest grubasem, a ten jest jakiś łysawy, szczerbaty, zębaty..." i dalej w ten deseń?
Jakoś bardziej zwracam uwagę na to co i czy ma jeden z drugim coś do powiedzenia, a nie do cholery jasnej jak wygląda.
I drażnią mnie komentarze dotyczące powierzchowności.
Wkurza mnie ocenianie kogoś nie za to kim jest, ale czy jest "zrobiony pod publike".
Jednym słowem samica ma mieć "walory", a nie intelekt.
Wcale nie chodzi o to, że akurat ta dziewczyna jest pisarką. Równie dobrze mogłaby być super ścisłym umysłem, fizykiem, chemikiem, matematykiem, drugą Curie, albo wedłe życzenia - hokeistką.
Też bym się zjawiła, żeby was zjechać za płytkie komentarze!