Pobawie sie w odkopywacza, bo mnie ciekawa historia spotkala. Do rzeczy...
W styczniu konczyla sie moja debetowka. Nie musialem o tym myslec, bo ... przysylaja nowa przed terminem
.
Pomylilem sie, nie przyslali. Ale ja sie nie martwilem, pomyslalem, ze ja gdzies wpakowalem, by doczekala odpowiedniego momentu.
No i sie doczekala, ale stara debetowka polkniecia w bankomacie.
No dobra, pomyslalem, trzeb bedzie poszukac w chacie...
Nie znalazlem, wiec zadzwonilem na numer podany na karcie do innego konta i okazalo sie, ze wyslali...
Ok, ale ja jej nie dostalem, wiec poprosilem i wyslanie nastepnej i blokade tej, ktora wczesniej wyslali.
Upewnilem sie rowniez, ze operacje dokonane karta, ktora nie dotarla, nie beda obciazaly mojej kieszeni.
Ok, czekam...
Po tygodniu (ostatni piatek) zadzwonilem, by sie dowiedziec gdzie jest moja karta...
- Nie ma?
- No, nie ma.
- Ok, wyslemy nowa.
Oczywiscie to samo, ze nie bede ponosil odpowiedzialnosci itd itp...
Poniewaz mam kiepski zasieg sieci, wczoraj rano odkrylem wiadomosc glosowa na skrzynce, z prosba o kontakt z bankiem, bo cos jest nie tak...
A co mi tam, zadzwonie...
Przebrnalem pytania typu "kim byl Twoj pradziadek i dlaczego umarl?" - znaczy wszystkie pytania bezpieczenstwa przeszedlem pomyslnie, i...
Dowiedzialem sie, ze dwa razy wyslali karte na stary adres, ktory jest ustawiony do koresponencji. Nosz urwal pietruche!!!
(zmienialismy zdres gdy przeprowadzilismy sie w 2015)
- No dobra - goscia pytam - dlaczego CC przyszla prawidlowo, tak jak wszelkie pozdrowienia nadawane przez bank?
- Blad - gosc odpowiedzial.
No to ja mu na to, ze w tej chwili zaczynam nagrywac rozmowe i poprosilem go jeszcze raz o wyjasnienie sytuacji w kilku slowach...
Koniec koncow, potwierdzil mi, ze adres jest wprowadzony poprawnie i dla calej pewnosci poprosil kogos obok o sprawdzenie, czy teraz bedzie ok.
- No dobra - mowie - bank do szamba sie nadaje, ale naraziliscie mnie na spore koszty tym dzwonieniem, wiec oczekuje rekompensaty.
Dzwonilem 3 razy w jednej sprawie, ktora okazala sie wynikac z ich bledu.
Stanelo na tym, ze na moje konto wplynelo £52,00 zadoscuczynienia za poniesione koszty rozmow telefonicznych.
Karty nadal nie mam, ale podobno ma dotrzec w ciagu kilku dni.
Mam nadzieje, ze tym razem skutecznie.
Aha,
zmiany adresu przy przeprowadzce dokonywala Polka przcujaca w banku.
[ Ostatnio edytowany przez: tomaszzet 18-02-2018 17:47 ]
Polityczny inaczej