mam dla Was wesola historie z mojego zycia. Przeczytajcie i doradzcie.
Kupilismy z mezem samochod, calkiem dobry, nie byl tani. Ubezpieczylismy go na Fully Comp, dodatkowo Breakdown cover.
Jezdzilam nim miesiac. Feralnego dnia zaparkowalam samochod na podjezdzie naszego domu.
W sasiedztwie firma budowlana modernizowala kanalizacje.
Facet stamtad uzywal fleksy(czasem nazywaja to Boschem, przecinarka tarczowa, grinder). Iskry z narzedzia spadaly na maske samochodu i spowodowaly wzrost temperatury, stopienie przedniego zderzaka, a nastepnie pozar. Operator nie zauwazyl tego, co dzieje sie za nim. W efekcie zostala uszkodzona cala lewa przednia czesc samochodu, nie tylko maska i reszta blach a le rowniez srodek: akumulator, bezpieczniki, czyt cala instalacja elektryczna, elementy klimatyzacji, cala przednia szyba, nawet lewe kolo z przodu zalapalo flaka od wysokiej temperatury.
Sasiad, ktory szedl ulica zauwazyl co sie dzieje i przybiegl do mnie powiedziec o calym zdarzeniu.
Pozar zostal ugaszony.
Zadzwonilam po szefa tej firmy i zarzadalam zeby przyjechal i zglosil swojej i mojej firmie ubezpieczeniowej cale zdazenie przyjmujac odpowiedzialnosc.
Policja oczywiscie nie przyjedzie, bo nic sie nikomu nie stalo i to nie byl road accident, ale incident.
Sprawcy incydentu kazalam podpisac formularz z opisem wypadkow. Dalam mu kopie, zatrzymalam oryginal. Zrobilam fotki.
Samochod odholowano.
Dzis, po trzech miesiacach od zdarzenia, odzyskalam samochod, ktory naprawiala grupa Cffins.
Na czas tych trzech miesiecy musialam sobie na wlasny rachunek wypozyczyc samochod zeby miec czym dojezdzac do pracy. Mimo calego ubezpieczenia, nie moglam dostac zastepczego autka, bo to nie byl road accident.
Napomkne jeszcze, ze mieszkam na wsi, gdzie samochod jest niezbedny, najblizszy sklep jest oddalony od nas o kilka km, bus service jest bardzo ograniczony ( jeden autobus na godzine, w sobote 1 autobus na 2 godz, a w niedziele nie kursuja), a ja jestem niepelnosprawna i nie moge nosic zakupow i pedzic do pracy na piechote - tak tez bylabym pozbawiona chleba w wielu tego slowa znaczeniach.
Teraz czas na claim back.
Niestety, tyle nerwow po drodze mi to zjadlo i tyle mialam nieprzyjemnosci, wlacznie z odwolaniem wyjazdu za granice, ze zastanawiam sie czy claim back jest fair.
Chyba chcialabym podac ta firme do sadu. Mam niezbite dowody i swiadkow, moge tez wesprzec sie faktem, ze jestem registered disabled.
Czy w mojej sytuacji walczylibyscie o compensation?
Mozecie mi polecic prawnika?
Dzieki z gory za Wasze opinie.
[ Ostatnio edytowany przez: tunia26 03-06-2010 13:57 ]