2010-09-06 20:18:09, no_wayy napisał(a): Oby mamusi autorki starczało bo nie daj Boże będzie trzeba pomóc jej finansowo (życie płata różne figle) wówczas szanowny mąż może się wypiąć.
Sytuacji nie komentuje bo nie znamy prawdy - tylko stronniczą wersję autorki.
A takie pitolenie zebranych pań, że niby żona ważniejsza Matkę macie tylko jedną, a kilka z Was pewnie nie jest już ze swoim pierwszym partnerem/mężem.
pozwolisz, ze powtorze i to tlustym drukiem
A takie pitolenie zebranych pań, że niby żona ważniejsza
Matkę macie tylko jedną, a kilka z Was pewnie nie jest już ze swoim pierwszym partnerem/mężem.
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
Jak ktoś napisał, sprawę znamy tylko z punktu widzenia synowej. Jedyne co wyraźnie widać to to, że teściowa jest znienawidzona. Tak naprawdę nie wiadomo czy rzeczywiście dom jest tak duży, czy rzeczywiście reszta rodzeństwa męża pomaga no i czy rzeczywiście teściowa jest zdrowa i sprawna.
Dziwne, że autorka wątku nie zastanawia się, że mąż nie ma do niej zaufania, a jedyne co widzi to pieniądze.
No i ciekawe, czy gdyby chodziło o jej matkę też broniłaby jak niepodległości każdego funta.
Nie no najlepiej z nieobecnego zrobić maminsynka bazując na kobiecej solidarności i wyraźnie negatywnej jej opinii o teściowej.
Ja za swoją także nie przepadam, ale jak była potrzeba wspomóc finansowo jakoś przeżyłem, mimo że miałem mieszane odczucia. W końcu to matka mojej żony.
A powtórzę za poprzednikami - nie wierzę, że chłop jawnie tego nie próbował przeprowadzić
2010-09-06 20:23:49, midian25 napisał(a): Zebrane Panie "pitolą" że żona ważniejsza,Panowie,że matka...
A to akurat zona po ślubie przejmuje obowiązki matki-gacie uprać,żarełko pod nos podstawić...
A itak w mniemaniu mężów żona to zło konieczne a mamusia to anioł...
To już zupełnie off topic, ale czy mężczyźni mają dwie lewe ręce? Czy są kompletnymi idiotami? Myślisz, że nie umieją gotować i prać? Przy takim podejściu, nic dziwnego, że za X lat kobiety się budzą "A mój mąż to nic w domu nie robi, ja muszę wszystko, a on nic w domu nie pomaga". To nie trzeba było księcia obsługiwać, a obowiązki podzielić...
Co do autorki wątku, to prosta sprawa: mąż ma kasę zarabiać, przynosić do domu i ani pomarzyć na co można ją wydać. Chociaż marzyć to on może, ale tylko do momentu gdy te marzenia są zgodne z marzeniami żony.
2010-09-06 20:30:49, no_wayy napisał(a): Nie no najlepiej z nieobecnego zrobić maminsynka bazując na kobiecej solidarności i wyraźnie negatywnej jej opinii o teściowej.
Ja za swoją także nie przepadam, ale jak była potrzeba wspomóc finansowo jakoś przeżyłem, mimo że miałem mieszane odczucia. W końcu to matka mojej żony.
A powtórzę za poprzednikami - nie wierzę, że chłop jawnie tego nie próbował przeprowadzić
też bym się z tym ukrywał wiedząc że będą jazdy w domu.tylko za to że pomagam komuś kto wcześniej(w dzieciństwie) wydał na mnie kupę kasy.panie zapomniały że różnie może być na ich stare lata -i mogą też mieć taką synową:-Y
przesłodziutka, radośnie skacząca małpeczka... to jednak nie ja. i dodam jeszcze że:
?v=ZXNx4g960-I
cześć,
Każdy człowiek to inna historia, niuanse w związku, to co nie napisane...
Nie mogę pozwolić sobie ocenić autorki postu, mogę tylko opisać swoje przejścia:
Jestem facetem, od zawsze zarabiam na siebie, rodzinę... praca, dom, gotowanie, opieka nad dziećmi, pranie, prasowanie... na sółkę z ex-żonką...
Pomogłem w chorobie teściowej po udarze, dużo sobie odmawialiśmy... pomagałem czasem rodzicom, ustawiłem ex-żonkę tuż przed rozwodem...
Mogę tylko powiedzieć że jak coś robimy to dla siebie, bo mamy taką durną potrzebę, sumienie, przekonania...
Niedawno zbankrutowałem w Polsce, żonka i dzieci interesują się tylko comiesięcznym przelewem, Teściowa ma sie chyba świetnie, moi rodzice powiedzieli że muszę sobie jakoś radzić bo z mojego pokoju zrobili sobie sypialnię... to tak w skrócie...
Wyjechałem do Anglii, pracuje, staje na nogi, jest coraz fajniej... Nikomu już nie wyślę nic, czego nie muszę... wyleczyłem się po 21 latach pomagania wszystkim oprócz siebie.
2010-09-06 20:38:27, staryznajomy napisał(a): też bym się z tym ukrywał wiedząc że będą jazdy w domu.tylko za to że pomagam komuś kto wcześniej(w dzieciństwie) wydał na mnie kupę kasy.panie zapomniały że różnie może być na ich stare lata -i mogą też mieć taką synową:-Y
No, za ileś lat będzie płacz, bo niewdzięczny syn (córka) nie pomaga, bo synowa (zięć) mu zabrania.