Sasiadka kupila dom w 2014r. Podczas tej transakcji, developer mial przekazac kawalek ziemi, ktory stanowi czesc ogrodu. W lipcu 2020r sasiadka wystawila dom na sprzedaz i wtedy wyszlo na jaw, ze czesc ogrodu nie nalezy do niej.
Okazalo sie, ze prawnik dewelopera i prawnik sasiadki nie dopilnowali transferu tego kawalka ziemi, podczas transakcji kupna. Sasiadka nie sprawdzila nigdy dokumentow w Land Registry po kupnie.
Ziemia nalezala do spolki dewelopera, ale deweloper zlikwidowal te spolke, bo nie byla mu juz potrzebna. Likwidacja zaczela sie w 2017r, a zakonczyla w kwietniu 2020, pare miesiecy przed tym jak sasiadka wystawila dom na sprzedaz. Efekt jest taki, ze ziemia nalezy do firmy, ktora nie istnieje i nie mozna zrobic transferu.
Pierwsi kupujacy zazadali znizki £15K, a nastepnie wycofali sie z transakcji. Dom wrocil na rynek po 5 miesiacach i sprzedal sie ponownie, tym razem kupujacy byli uswiadomieni na starcie o problemie.
Pytalam sie jej dzisiaj jak zakonczyla sie sprawa, bo robi wlasnie exchange. Likwidator spolki odmowil jej wskrzeszenia, sprzedajacy kupil indemnity insurance dla kupujacego i kupujacy bedzie musial zrobic roszczenie do tej ziemi za pare lat.
Drugi sasiad, ma ten sam problem, tylko w jego przypadku jest to bardzo waski pasek duzego ogrodu, no i on juz wie o tym problemie, wiec gdyby chcial kiedys sprzedac, to bedzie mogl ostrzec kupca. Oczywiscie moze tez zrobic roszczenie do tego kawalka gruntu po ilus latach.
W obu przypadkach ten pasek ziemi nie jest dostepny dla nikogo innego.
Wniosek: pilnujcie prawnikow i sprawdzajcie Land Registry po transakcji kupna, zeby nie bylo takich kwiatkow.