No to sie wypowiem
Przyjeżdżając do UK wiedziałam doskonale,że językiem urzędowym w UK jest język angielski. Od dziecka ten język był moim hobby, a ambicją mojej babci było, zebym potrafiła się nim posługiwać...
Wiadomo, życie na wyspach moją "umiejetność" mówienia i pisania zweryfikowała, no i mówiąc delikatnie dało mi klapsa na przebudzenie...
Niedługo po przyjeżdzie tu, poznałam mojego obecnego męża, nie miałam tu znajomych, rodziny ani nikogo bliskiego - siłą rzeczy musiałam pracować nad językiem.... Pierwsza, stała praca i bliższe znajomości, które, z biegiem czasu, sie rozwijały, dyskusje o życiu , filmie, zainteresowaniach...wszędzie i w każdej sytuacji chcialam, koniecznie uczestniczyć - taka moja natura - zainwestowałam swój czas i odrobine kapitału w doszlifowanie języka angielskiego w College'u...
Nie mialam żadnych, lub prawie żadnych kontaktów z mową ojczystą przez prawie 4 lata...Oprócz telefonu i odwiedzin mojego syna w wakacje...
Jednak po jego (syna) przyjeżdzie do UK na stałe...Gadamy jak najęci gdzie popadnie - nie zważając na to czy ktoś się patrzy czy nie... W pubie, na kręgielni, w kinie, na łyżwach, w Londyńskim metro, nie ma znaczenia... Czasem w domu myśląc, że mój mąż drzemie, plotkujemy sobie o tym czy tamtym - wtedy zapytana o czym gadaliśmy - muszę przetłumaczyć- wiadomo oboje nie chcemy okazać "Grampiemu" braku szacunku, kochamy go ponad życie...
W obecnej pracy - ja nie mam problemu....Rozmawiam z koleżankami o sprawach prywatnych po POLSKU, jeżeli nikt inny nie uczestniczy w rozmowie. O pracy, obowiązkach służbowych mówi się po angielsku, ale też nie zawsze - czasem dokładne wyjaśnienie czegoś nas przerasta, to śmijąc się ściszonym głosem dokańczamy wymianę uwag po polsku...
Wiem, widzialam, slyszalam, okropne i niestosowne zachowania kilku (nielicznych) managerów wobec Polaków, mówiacych po polsku na hali produkcyjnej, ale po ostatniej akcji i rozmowie z HR, takie wypadki są teraz sporadyczne...
Nie widze powodu do ukrywania, że jestem Polką - mieszkam w moim miasteczku od 9 lat (wcześniej experymentowalam

), ludzie mnie znają i w banku, i w Tesco, i Sainsburym, i w O2 - nie widze powodu do robienia z siebie NIEMOWY - bo po akcencie też wiadomo, że nie tutejsza...
PS
UFffff, ale sie rozpisałam - jakiś dzień na zwierzenia, czy co ..???


[ Ostatnio edytowany przez: gdanszczanka 29-01-2013 00:18 ]
Phi