to u nas odwrotnie.
gdy wyprowadziliśmy się z Londynu, zamieszkaliśmy w cichym zakątku.
W dniu gdy się wprowadzalismy, więcej czasu spędziliśmy na witanie się z sąsiadami niż na noszenie mebli i gratów.
Zresztą co niektórzy oferowali nawet pomoc.
Wręcz obwaiałem się ze wparują nam na powitanie z ciastem

)))
Bo karteczki powitalne spływały do skrzynki od sąsiadów, w ciągu kilku dni
Ale byli to wspaniali ludzie, gdy usiłowaliśmy wsadzić motocykl do samochodu, sąsiedzi powylatywali z domów i jeden przytargał deske inny pomagał pchać inny zastrzegał że wiele nie pomoze bo ma chore plecy, ale ile dał rady tyle dzwigał i doradzał
Tu gdzie mieszkamy mamy podobnie, choć mniej wyrywni są

))
Ale spoko, jak sąsiad zobaczył ze coś kombinuje przy akumulatorze to wyleciał czy aby nie potrzebuje kabli, zresztą zaskoczył nas w pierwsze swięta przynosząc nam kartkę i czekoadki

) Teraz co roku wpada na herbatkę i pogaduszki, obok Hiszpan, ojjj amigo, ten to ciągle ma interes do obgadania

)
Lubi pogadać i też, jak coś robie w garażu to zawsze zagląda i pyta czy czegoś nie potrzeba, czasami coś przyniesie czy aby nie potrzebuje
super ludzie.
Obok i nieco dalej mamy anglików, amerykanów i starsze małżeństwo angielsko azjatyckie.
Raczej ogranicza się do krótkich powitań i rozmów, ale jak nas nie ma to paczki odbiorą i nawet przyniosą jak zobaczą że przyjechaliśmy
Ot, takie wiejskie klimaty w małym miasteczku na skraju miasta
Osobiście nigdy nie miałem oporów w używaniu języka Polskiego, jest fajny i bogaty.
Chyba tylko hispańki jest dla mnie tak przyjemny jak Polski.
Nie wyobrażam sobie mówić w innym języku niż w Polskim gdy tego nie muszę
A jak się komuś nie podoba, no cóż, ma problem
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
mógł się uczyć

Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.