Cytat:
2012-12-17 01:11:40, ewamik napisał(a):
NIe ma prawa,ja wiem teraz.Mąz mi powiedział też. OC było. Mieliśmy pełne ubezpieczenie
To byli 3 policjanci,karetka,straz pożarna itd.
A prawnik zajął się nasza sprawą praktycznie od początku. Tylko PZU....
mamy maile z PZU czy rzeczoznawcy aby zainteresowanym niedowiarkom lub lepiej wiedzacym ode mnie pokazać wycenę z PZU...
Jak mówię,nas to w tej chwili nic juz nie interesuje. Szwagier załatwia wszystko z adwokatem,bo zalezy mu na odzyskaniu kasy.
MY nie mamy kontaktu z rodziną meża od 1.5roku.
[ Ostatnio edytowany przez: <i>ewamik</i> 17-12-2012 01:18 ]
Ewamik, jeśli chodzi o mnie, to ja jak najbardziej wierze we wszystko to co napisałaś i w przebieg waszej sprawy. Jednak tak jak napisałem to wcześniej, używam tylko Waszej sprawy jako przykład i przestrogę dla innych, naprawdę nic do Ciebie nie mam

. Jednak nadal twierdze, ze mieliście duże szczęście w nieszczęściu ze sprawa się tak potoczyła, jak się potoczyła. Sama wyżej napisałaś,
cyt.NIe ma prawa,ja wiem teraz.Mąz mi powiedział też. OC było. Mieliśmy pełne ubezpieczenie. W tym stwierdzeniu, przeczysz sama, sobie. Jeśli szwagier nie miał prawa prowadzić waszego samochodu, to prowadząc go, prowadził tak jak by bez ważnego ubezpieczenia. Zmieńmy trochę scenariusz waszego zdarzenia: mieliście wypadek tak jak to opisałaś wcześniej, lecz tym razem wina ewidentnie była po stronie twojego szwagra. Nic się nikomu nie stało, tylko dość solidnie ucierpiały samochody. Wymieniacie się wiec danymi ubezpieczycieli, tak jak się to robi standardowo w takich sytuacjach.(Nie istotne jest to, czy była wzywana policja czy tez nie) Po pewnym czasie, z waszym ubezpieczycielem w UK, kontaktuje się PZU, i zaczyna się cala procedura likwidacji szkód. I jak myślisz co się dzieje w momencie, gdy wasz ubezpieczycie zauważa ze samochodem kierowała osoba(szwagier), która nie miała do tego prawa?(o tym już sama napisałaś, ze to jest dla Ciebie jasne)Po prostu się na was,,wypina'', uznaje wasza winę w nie przestrzeganiu warunków ubezpieczenia i dalej musicie sobie radzić sami w ,,walce'' z PZU i ponieść wszystkie koszty. To samo działa w druga stronę, po prostu na wasze szczęście, pracownik PZU podszedł do zdarzenia, używając Polskich procedur i nawet dostaliście jakieś pieniądze, choć moim zdaniem one się wam w ogóle nie należały. Pracownik PZU, albo z lenistwa, albo, z niewiedzy pokierował tak ta sprawa jak to opisałaś, i dla tego to się w miarę dobrze dla was skończyło- a nie musiało. Mam nadzieje ze teraz to w miarę przejrzyście napisałem i teraz wiesz o co mi chodzi. Myślę ze ty do tej pory, sama żyjesz w nieświadomości, ze to mogło się dla was skończyć o wiele gorzej. I to właśnie chce wykazać, ku przestrodze innych. Nie jestem, najlepszy w pisaniu na klawiaturze, wiec proszę mi wybaczyć, jakieś uchybienia.

W razie jakichś dalszych niejasności, proszę pytać, a postaram się odpowiedzieć. Moim zdaniem, super by było gdyby ,,głos zabrała'' nasza forumowa prawnik Richmond, lub inna zorientowana w tym temacie osoba, dla potwierdzenia mojego zdania, lub dla wyprowadzenia mnie z błędu.

Pozdrawiam.