Wiecznoscia?
Moze tu i teraz, na zawsze, codziennie ...
Powoli ,wspolnymi silami zatrzymujemy czas.Czyjas mysl w nieznanym mi dialekcie przedarla sie do moich mysli.Cien grozby...Nie potrafilam jednak zlokalizowac nadawcy,ani tym bardziej odczytac jego nastawienia.
Wokol czaila sie emocjonalna pustka.Jak dotad,tylko dwie Istoty potrafily blokowac moja wyostrzona empatie.A i to tylko na poczatku znajomosci...
Gehenna ,z tym swoim zabojczo zniewalajacym wzrokiem,zrenic czarniejszych i glebszych niz otchlan,niz bezgwiezdne niebo,niz dno oceanu...
I Har-Maggedon,rzucajacy mi pod stopy blask zorzy,swiatlo krwawego ksiezyca,burze z piorunami...czego tylko sobie zazyczylam.
Tysiace lat przeminelo odkad rozdzielilo nas morze ognia.Basn o Jezdzcach Apokalipsy sie jednak na tym nie konczy.
I dopoki gdzies,kiedys zew krwi
otwierajac dawno zabliznione rany,budzac dawno wygasle namietnosci
nie przestanie nas wzywac,
dopoty pisac sie bedzie czarna legenda...
...czy bede jeszcze Twoim przyjacielem,
i gdzie ten swiat za ktorym sie
nie goni nawet i we snie
nie moge zniesc...
nie moge Ci nic powiedziec