Pracy szukalem 3 dni, mieszkania tydzien. W sumie polakow nie ma tu duzo, spotkalem raptem kilkanascie osob. Jesli sie chce to sie znajdzie. Ja nie lubie sie przemeczac, a przy tym "wygladam" dlatego stoje w knajpie na bramce. Siedem godzin dziennie (a wlasciwie wieczornie) 6.50 za godzine, jest milo, fajnie i przyjemnie. W dzien silownia, lazenie po miescie, muzea i kino, jak mam offa to jakas knajpka. Jak zaczne sie nudzic, to moze poszukam sobie czegos innego.
Pewnie juz ktos cos takiego pisal, ale ja wtrace cos swojego, moze sie przyda...
Pare rad dla chcacych przyjechac:
JEZYK
Jesli nie znasz jezyka to daj sobie spokoj. Po co masz sie meczyc, denerwowac, wracac z dlugami do Polski? Robote moze i znajdziesz, ale marna. Z drugiej jednak strony ja znajac angielski (FCE) mam czesto trudnosci. Anglik, amerykanin, australijczyk - swietnie. Rodowitego szkota ciezko zrozumiec. Maja swoj wlasny jezyk, ni to gwara ni akcent, a moze po prostu sposob mowienia. Dochodzi do sytuacji, ze mieszkaniec wschodniej czesci Glasgow nie rozumie kogos z zachodniej. Naprawde jest roznica i przyznaja to sami szkoci. Rzecz jasna osoby wyksztalcone mowia normalnie, czyli po angielsku. Mozna sie przyzwyczaic, ale jest to jakies takie dziwne.
PIENIADZE
Doszedlem do wniosku, ze minimum na spokojny start to 500f. Kilka pierwszych nocy musisz spedzic w hostelu, a ceny zaczyjnaja sie od 8f za noc. Jak juz znajdziesz mieszkanie/pokoj to musisz wplacic kaucje i oplacic pierwszy miesiac/tydzien. Kaucja to ok. 200f, cena za miesiac ok. 200f. Oczywiscie pisze tu o w miare przyzwoitym standardzie, a nie o zasyfionej norze. Czyli 400f na poczatek jestesmy w plecy. Kupno karty do telefonu (koniecznie trzeba w Polsce zdjac simlocka, tu sie za ta przyjemnosc placi 5-10f) ktora kosztuje 10f. W zaleznosci od sieci, czasem ma sie kilka funtow gratis na rozmowy/eski, czasem trzeba karte od razu doladowac. Do tego bilet na autobus, karte telefoniczna zeby zadzwonic do chaty. Po troszku pieniadze sie rozplywaja, a trzeba przeciez cos jesc.
JEDZENIE
Ja sie nie glodze, wrecz przeciwnie odzywiam sie niezle. Gotuje sam, zakupy robie w tesco bo mam najblizej. Niektorzy robia kilometry i chodza do lidla lub asdy, zeby zaoszczedzic 10pensow na paczce ryzu. Mi sie nie chce. Jesli gotuje sie samemu, to w sumie nie ma co narzekac. Wszystko mozna kupic, nawet "w miare polski chleb" wiadomo, ze ceny sa inne. Na poczatek warto zabrac kostki rosolowe i kilka paczek ryzu. Dokupuje sie do tego wazywa i jest calkiem pozywny obiadek. Mozna jesc na miescie, ale chyba nie warto. Fish&chips to trucizna; tluste i slone, smaczne sa kebaby i inne arabskie wynalazki.
UZYWKI
Paczka Marlboro to 5f. Mozna kupowac tyton w paczce, bibulki i krecic samemu. Ja kupuje normalnie, ale podobno samorobki sie oplacaja. Ceny piwa w knajpie zaczynaja sie od 2f w gore. Gotowe drinki np. Smirnoff Ice to 1.50. Piwo puszkowe jest tansze, najtansza polowka to 12f. RedBull kosztuje funta, czyli tyle co w polsce, ale w Tesco za 1.50f mozna kupic Kick! w litrowej butelce, ktory smakuje i dziala dokladnie tak samo. Inne uzywki sa dostepne i tanie, trzeba tylko wiedziec kogo pytac.

BEZPIECZENSTWO
Podobno w Glasgow jest niebezpiecznie. Nie mialem okazji sie o tym przekonac, choc czesto wracam do domu sam, ok 4 nad ranem. Mowi sie, ze jest tu pelno mlodocianych nozownikow. Nie wiem, nie widzialem. W sumie wszedzie jest mnostwo kamer (ciekawostka w Londynie jest ich ok. pol miliona!!!). Policji nie widuje sie duzo, ale jak sa potrzebni to zjawiaja sie w doslownie pare minut. Jest duzo pijanych, tych nalezy unikac - przechodzic na druga strone ulicy.
PRACA
Jobcenter, agencje zatrudnienia, chodzenie po knajpach, barach, zostawianie CV i wypelnianie aplikacji. Innego sposobu nie ma. Jesli ktos Ci powie "mam prace, ale daj mi x funtow za zalatwienie", to od razu lej takiego w pysk. Zalatwianie pracy za pieniadze jest NIELEGALNE, a ci ktorzy proponuja cos takiego to najczesciej oszusci. W Glasgow, w poblizu Klubu Polskiego kreci sie tzw. pani Kasia, ktora w ten sposob oszukuje rodakow. Uspokaja sumienie mowiac, ze bieze pieniadze za tlumaczenie. Pewnego dnia sie wnerwie i ja podkabluje. Jesli chodzi o formalnosci zwiazane z ubezpieczeniem, podatkami itd, to sie nie wypowiadam. Za mnie wlasciwie wszystko zrobili w jobcenter. Jak ladnie poprosisz, to CV skseruja powiedza co i jak.
INTERNET
Mozna placic w kafejkach, w easyinternet 1f za 30 min, ale mozna zapisac sie do biblioteki i miec net za darmo. Jedynym minusem jest to, ze sa kolejki i czasem trzeba swoje odczekac.
Podsumowujac - znasz jezyk, masz 500f i sie nie boisz, to probuj. Jesli masz zamiar zaryzykowac, na zasadzie "moze sie uda" to lepiej daj sobie spokoj. Nic nie denerwuje bardziej niz spotkanie polaka, szwedajacego sie po miescie, bez jezyka, bez pieniedzy i proszacego "pomoz". Bo jak takiemu pomoc? Dac kase? Ile? Kiedy odda? Slyszalem o magiku, ktory z lotniska przyszedl pieszo (ok. 20mil) a w kieszeni mial 17f. On mial szczescie, bo ktos go przygarnal, ale nie wszyscy takie szczescie maja.
Alleluja i do przodu!!
w razie pytan piszcie
vivacee@gmx.net