Zygmunt, dziękuję za trafną uwagę. Takie skróty dotyczące unii nasuwają mi się z powodu relacji pomiędzy Szkocją i Anglią, a także pewną ideą Zjednoczonego Królestwa - z funkcjonowaniem czterech "organizmów" - Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Gdzie na dodatek o prawa autonomiczne występują społeczności na Szetlandach czy w Kornwalii. Dzięki Zygmunt
Status Irlandii Północnej jest i tak odmienny z racji tlącego się zbrojnego konfliktu na tle i narodowym, i religijnym. Natomiast mnie poraża ignorancja angielskiego społeczeństwa, z jaką zetknąłem się na forach BBC. Pojawiały się tam głosy, że z racji regulacji CTA (Common Travel Area), połączeń ekonomicznych na Wyspach, to Republika Irlandii winna wraz ze Zjednoczonym Królestwem opuścić Unię Europejską - razem, wspólnie... . Użytkownicy wskazywali szereg rzekomych korzyści z takiego rozwiązania i korzystali ze wspólnego mianownika "wyspiarskości", która jednoczy Irlandczyków i obywateli UK.
Niestety, brak wiedzy nt historii i tej dalszej, i tej bliższej - pomiędzy Irlandczykami i Anglikami. Na temat
brutalnej okupacji Irlandii przez Anglików, irlandzkiej walki o niepodległość i wyjście spod buta Londynu.
Piszący słowa (na forach BBC, które czasem odwiedzam) - o iluzorycznej "jedności" Irlandii z Anglikami - powinni mieć minimum wiedzy o kontaktach z sąsiednim państwem... z lekcji historii (?) Najwyraźniej tej nauki zabrakło na podstawowym poziomie kształcenia - sądzę, że secondary - gdyż potem z takim "info" idą w dorosłe życie, przekazują takie poglądy swoim latoroślom...
Mam relacje z rodziną pochodzącą z Irlandii. Słyszałem opowieści o tym, jak byli traktowani w Anglii. Kilkadziesiąt lat temu, tutaj wyemigrowali z powodów ekonomicznych. Te historie dziwnie przypominają mi sytuacje współczesnej emigracji z Unii Europejskiej. I jest to tylko "wierzchołek góry lodowej", gdzie mamy wielowiekową hegemonię Anglików w irlandzkiej -de facto - kolonii. Gdzie mamy walkę zbrojną IRA o unifikację (o jedną Republikę) pozostałości imperialnego panowania w Ulsterze, w Belfaście.
Nie będzie naturalnych powodów do utrzymywania Irlandii Północnej, jako składowej UK. Po prostu. Dotychczas członkostwo w UE, Porozumienie Wielkopiątkowe działały tak, jak ogranicznik na spięcia pomiędzy Dublinem a Londynem.
Po twardym Brexicie, do którego dąży obecny rząd Johnsona, nastąpi powrót granicy - teraz, jako granicy zewnętrznej Unii Europejskiej i od tej zasady nie ma odwołania.
Bez względu na hasła BoJo, że nie przywróci kontroli granicznych, celnych...cóż, mamy dwie strony (UK
- EU,IRL) i Boris nie będzie zmieniał traktatów europejskich.
Co za tym idzie, odżyją wszelkie konflikty, gdyż Irlandczycy z Belfastu,
Derry (Londonderry) )nie odpuszczą, dopóki nie będą częścią Republiki Irlandii - jest mowa o referendum na temat unifikacji Wyspy (Irlandii).
"Smaczku" dodaje też bardzo silna pozycja polityczna Irlandczyków, osób z irlandzkim pochodzeniem we władzach US. Nie będzie żadnego deal-u handlowego, po Brexicie, ze Stanami, jeśli ów Brexit zagrozi interesom i życiu irlandzkiej społeczności po obu stronach granicy. Jakby nie oceniać, to no-deal scenario uderzy najmocniej w Irlandię Północną. A Boris póki co potrzebuje Pani Foster i "Jej" dziesięciu posłów z DUP-y

... co to najgłośniej krzyczą, że Irlandia Północna musi być częścią UK. No i wszystko jasne.
[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 24-09-2019 16:23 ]