Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z 'czarną komedią' w Europie. Jest oczywiste, że w Unii Europejskiej (nie tylko zresztą) rozpoczyna się epidemia. Na zagrożenie wirusem żaden kraj nie jest przygotowany.
Wkrótce panika, jaka ma miejsce w północnych Włoszech przeniesie się na cały kraj, a następnie na pozostałe państwa. Na skutek masowego przepływu osób. Tak naprawdę skutki społeczne wybuchu epidemii na dużą skalę nie są znane, gdyż jedynym wzorcem mogłyby być Chiny - jednak wiadomym jest, że władze limitują informacje wydostające się poza Państwo Środka.
Jeżeli prawdą jest rzeczywiste zagrożenie dla życia obywateli krajów członkowskich i szacunki na temat 50-80 milionów zgonów nie są dziennikarskim trollingiem
WHO - choroba X - artykuł z listopada , to opór władz Włoch przed zamknięciem granic jest zadziwiający...ponadto takie kroki mogą podjąć rządy państw ościennych - zamknięcie granic. Jeżeli zginąć przez idiotyzm polityków ma kilkadziesiąt milionów czy kilkaset tysięcy, czy klika tysięcy niewinnych ludzi...?
Każdy kraj ma instytucję stanów nadzwyczajnych, wyjątkowych - rozumiem, że dekadencka Europa Zachodnia nie jest w stanie przyswoić tego, że nadchodzi zaraza, której odpowiednikiem mogą być chyba średniowieczne epidemie czarnej ospy czy dżumy, gdzie ginęła trzecia część ludności (epidemia 'czarnej śmierci' w Europie 1347-1352).
Art.230 Konstytucji RP (jako punkt odniesienia):
"W razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa,
bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, Prezydent RP na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić (...) stan wyjątkowy na części lub na całym terytorium państwa."
Podsumowując, to alarmujące nagłówki serwisów nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości lub są dowodem zupełnej degeneracji klas politycznych w całej Europie. Inaczej tego nie jestem w stanie zinterpretować. Ewentualnie jest to jakiś sposób na przeludnienie i walkę ze smogiem...
Chyba należałoby się określić - przetrzebiamy obywateli czy bronimy się przed katastrofą.