hardion no dobra a nie macie obaw, ze wasze dziecko moze zachorowac na gruzlice itp i co wtedy ? Ja rozumiem, ze szczepionki moga wywolac skutki uboczne dla jakiegos % dzieci / ludzi itp ale z tego co czytam jest to mniejsze zlo ze tak powiem. Nie wiem natomiast ile w tym suchego gadania bo wiadomo za tym idzie kasa - a kasa swiatem rzadzi
tutaj jedna ciekawa wypowiedz z innego forum:
Mam do was pytanie na które możecie sobie sami odpowiedzieć, ale tak szczerze... Czy gdyby wynaleziono szczepionkę na ludzkiego wirusa niedoboru odporności (HIV), wywołującego największe zagrożenie epidemiologiczne w "dzisiejszym świecie" - AIDS, to czy pamiętając o "żniwach" tej oto choroby też byście się tak sprzeciwiali?
Myślę, że nikt z was nie pamięta pandemii choroby Heinego-Medina, która miała miejsce na długo przed rokiem 1952, czyli wynalezieniem szczepionki. Nie wydaje mi się, żeby szczepionki były dla dziecka a później dorosłego człowieka groźniejsze i bardziej krzywdzące, niż skutki tej choroby. Nikt z was zapewne nigdy nie widział polio w ostrej postaci.... Powiem tylko tyle, że nikomu tego nie życzę.
W czasie samych praktyk spotkałam wiele matek i ojców, będących silną opozycją szczepień. Dziwnym zrządzeniem losu właśnie ci rodzice najczęściej nadużywają medycyny, bo doczytują się bzdur w wikipedii i "Pani domu". Uwierzcie mi, że temperatura 37 stopni i "prawie katar" to jeszcze nie powód do faszerowania dziecka antybiotykami, a jednak najczęściej rodzice tak postępują. Niestety w Polsce lekarze też nie są bez winy, bo przepisują je bez wyraźnej potrzeby.
Poza udowodnionymi naukowo negatywnymi skutkami NADUŻYWANIA (żeby nie powstała nowa opozycja) antybiotyków, może to też spowodować tzw lekooporność.
Wyobraźmy sobie teraz, że nikt się nie szczepi np na gruźlicę, bo po co twoja sąsiadka ma szczepić swoje dziecko, skoro ty swojego nie zaszczepiłaś, gdyż naczytałaś się bzdur. W tym samym czasie twoja dzidzia idzie do przedszkola, gdzie uczęszcza więcej bobasów, których mamusie mają te same poglądy na temat szczepień ochronnych. W tym choćby jedno maleństwo zainfekowane prątkiem gruźlicy - zaraziło się od zainfekowanego dorosłego, dajmy na to mamusi, która poza tym łyka antybiotyki jak cukierki. Ww prątek staje się "wielolekooporny", mówiąc prostymi słowami w tym wypadku pełnoobjawowa gruźlica staje się PRAWIE nieuleczalna. Maleństwo idzie do przedszkola, bawi się z bobasami... tu kaszlnie, tu plunie, tu kichnie (jak wiadomo higiena w przedszkolach nie zawsze jest godna podziwu). Zarażone dzieci idą do domów, gdzie czekają rodzice i rodzeństwo. Zainfekowani rodzice idą do pracy, rodzeństwo do szkoły... no i co dalej... mamy epidemię później pandemię, oczywiście nikt się nie szczepi.
Czy to gruźlica, polio, tężec czy WZW B itd, wszystkie szczepienia mają chronić a nie szkodzić. Wbrew temu co piszą w gazetach, pseudomedycznych stronach internetowych czy książkach jakiś znachorów, którzy sami mianowali się doktorami (jak dr Oetker), jest mało dowodów naukowych na to, że szczepionki bardzo szkodzą.
Oczywiście nikt wam nie zagwarantuje, że szczególnie w przypadku gruźlicy nikt się nie zarazi pomimo szczepień, ale zastanówcie się... czy macie też pewność, że wasze dziecko idąc do szkoły nie ulegnie śmiertelnemu wypadkowi? Otóż NIE. Nigdy nie macie 100 % pewności, ale na pewno wszyscy rodzice czytający ten post W NAJBARDZIEJ MOŻLIWY SPOSÓB MINIMALIZUJĄ ZAGROŻENIE.
Zycie jest sztuka wyboru - sir Adam 12/05/12