Lapsang jest bardzo dobra, ale taka sypana z chinskiego sklepu, w ladnym metalowym pudelku. Tak samo Puer…i inne chinskie herbatki.. Ponoc jest / byl zakaz sprowadzania Lapsuang, bo rakotwórcza czy cos. Moze to sie zmienilo teraz, choc dawno nie widzialam jej w chinskim sklepie. No, ale ja lubie wedzone smaki, australijskie Shirazy,, wedzona gouda albo góralskie sery.
Earl grey i zlota Yorkshire. Plus wszystkie mozliwe ziolowe Herbapole. W Lebanese restaurant na Stanstead serwuja bardzo dobra herbatke z rozy z mieta. Jednym z modnych miejsc w Poz, za komuny jeszcze ( i krotko po ) byla Herbaciarnia na starym rynkiu. Razem z Miodosytnia, Kociakiem i Turecka to były knajpy- klasyka gatunku..wspomnien czar

Matcha z kolei jakos do mnie nie przemawia. Za to inne herbatki eksperymentalne, niebieskie- zielone, bialy jaśmin. Ja te 2 przepisowe litry dziennie w samych herbatkach przerabiam.
Kawe po staremu. Poznanska Astre, choc przyznam nie smakuje juz tak jak kiedys..I Jacobsa tutaj, bo dostepne w polskich sklepach. Parzone po arabsku, czyli tak jak w Faudzie Doron gotowal kawe, w garnuszku. No, chce mi sie, czasem. A prawdziwa „arabska” kawa z Saudii wogole mi nie smakuje, probowlam dwa gatunki, z szafranem i z kardamonem i obie niedobre. Zolte poza tym ,zupelnie jak nie jak kawa.
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett