Niby lekarze wycofali sie z wiazania szczepionki z autyzmem, jednak rodzice troche inaczej widza problem, a chyba odrobine lepiej znaja swoje dzieci...
Ze swojej strony, zaprowadzilam zdrowe, bezproblemowe kilkunastomiesieczne dziecko na szczepienie, na odplatna wersje szczepienia (mialo byc mniej agresywne).
Po paru godzinach wyladowalismy na intesywnej terapii po ciezkim ataku epileptycznym, z objawami zapalenia mozgu, rokowaniami dosc kiepskimi.
Dzieciak jakims cudem sie wykaraskal, zyje, nie najgorzej sie miewa, jednak...
Prawdopodobnie dozywotnio epilepsja i leki (oby nie przerodzila sie w lekooporna), reakcje drgawkowe na podwyzszona temperature, problemy z koordynacja i koncentracja, problemy z procesem uczenia sie, codzienna praca, cwiczenia rozwojowe, odrabianie lekcji, ciwczenia pod katem problemow neurologicznych, kilka godzin codziennie zaangazowania w prace/zabawe z dzieckiem, zajecia dodatkowe w sporej ilosci, by stymulowac, a co za tym idzie, spore naklady finansowe z wlasnej kieszeni...
Co do szczepien,jestem zdecydowanie na nie, chcoby ze wzgledu na to, ze jest to bodajze najbardziej (badz jedna z najbardziej) agresywna szczepionka, atakujaca uklad neurologiczny.
Jesli szczepic, to ze wzgledu na powiklania (w razie potencjalnej ciazy) dziewczynki na rozyczke, a chlopcow na swinke. Szczepionki niekojarzone, podawane w pozniejszym wieku dziecka, sa mniej problemowe niz u maluszkow tzw. combo.
PS. Nieoficjalnie od lat sie wspomina, ze przechorowanie chorob zakaznych wieku dzieciecego w przypadku dzieci zadbanych, wlasciwie zywionych, jest znacznie mniejszym problemem i przebiega lagodniej niz sztuczne infekowanie szczepionka.
Zreszta dookola mam swoje pokolenie po odrze, rozyczce, swince, ospie wietrznej itp. bez wiekszych powiklan i, o dziwo, sporo dzieci z problemami, ktore sie pojawily badz mogly pojawic po okresie intesywnego doszczepiania.
[ Ostatnio edytowany przez: karjo1 07-10-2011 11:19 ]