Od tamtej pory malutka ma nietolerancje laktozy, czesto wzdecia, kolki - jednym slowem meczarnia dla niej i dla nas. Mam w rodzinie w PL bardzo dobrego pediatre i zdziwili sie, ze dziecku nie zalecono podawania probiotykow, ktore odbudowalyby flore jelitowa i pomogly zwalczyc nietolerancje, a takze pomoglyby organizmowi pozbyc sie bakterii smalonelli, ktora nadal jest obecna w probkach. Wczoraj wyladowalismy z mala na pogotowiu, z jak sie okazalo zapaleniem gardla. Przy okzaji konsultacji z pediatra zapytalam dlaczego corce nie przepisano probiotykow. A ona na to, ze w UK nie wierza w dobroczynna moc probiotykow. Nie wiedomo dlaczego z reszta. Powiedziala jednak, ze w jej rodzinnym kraju - Hiszpanii, probiotyki sa jak najbardziej podawane i zalecane w takich przypadkach. Powiedziala, ze jesli mam do nich dostep i widze poprawe u corki to na wlasna odpowiedzilanosc moge podawac. Powiedziala, ze sprobowac moge. Ale to byla jej tylko nieoficjalna porada.
Nie wiem sama. Na wlasna odpowiedzialnosc.
Nie wiem za bardzo co robic. Czy podajecie swoim dzieciom probiotyki? Boje sie sama dawac, bo jesli jej cos poszkodzi to nie chce byc ta 'wyrodna polska matka, ktora podawala probiotyki'.
Wczytuję dane...