witam wszystkie mamy!zdania sa podzielone jesli chodzi o brytyjska sluzbe zdrowia.ja niestety nie jestem zadowolona.moj synek ma 19 miesiecy,urodzil sie miesiac przed terminem-mialam rozwarcie,niestety zaden lekarz mnie nie zbadal.cale szczescie ze urodzil sie zdrowy.niestety ale miesiac mial zoltaczke-jezdzilismy do szpitala na badanie krwi(lekarz stwierdzil ze nie potrzebuje naswietlania)na szczescie przeszlo.o wit d3 polozne nie mialy pojecia po co sie podaje(!)pierwsza szczepionke dostal na wyspach ,pozostale dwie odplatnie juz w polsce.pojechalam na dluzszy czas i tam zrobilam szczegolowe badania-krwi,moczu,usg jamy brzusznej-czy nie ma powiklan po zoltaczce-no i podawalam-po wizycie z malym u lekarza-wit d3.na sucha skore polecam EMOLIUM,rowniez na krostki i nie tylko dla dzieci.
teraz jestem w 3 miesiacu ciazy i mam nadzieje ze drugi dzidzius urodzi sie o czasie,bez komplikacji.ale mam zamiar o wszystko sie dopominac i pytac.rowniez pojade na dluzej do polski i na pewno zrobie wszystkie badania aby ze spokojem -ze moje malenstwa sa zdrowe-wrocic na wyspy.pozdrawiam wszystkie mamay

Usunięte

Jak juz na peryferie tematu wschodzimy, top mala dygresja: skoro panuje przekonanie ze lekarze sa do nieczego, edukacja w stadiach perwotnych, pogoda zupelnie tragiczna, pracodawcy wyzyskiwacze, a spoleczenstwo UK to glownie idioci, to po pierwsze jak UK jescze istnieje, czemu nie widac strumieni ledwo zywych osob (tym bardziej ze nie ma popularnego odpowiednika cudownego srodka na wszystko jak np wyprawa na kolana do Czestochowy), i ile "przyjezdni" sa stanie wytrzymac dla pieniedzy, bo juz chyba nic wiecej pozytywnego nie pozostalo.

A tak w temacie to jak Polaka oduczyc, ze sam fakt zaplacenia pieniedzy nie oznacza koniecznie lepszej opieki? I dlaczego ci "lepsi" lekarze pracuja tylko w prywatnych przychodniach, czyzby przysiege Hipokratesa ostatnio "udoskonalono" z "nieszkodzenia i działania dobroczynnego dla pacjenta" o dodatek, "pacjenta, ktory placi"?

Nie rozumiesz Ada ze cala Brytanie dawno ch** by strzelil gdyby Polacy laskawie tu nie przyjechali i w swoim milosierdziu uratowali ten kraj?

Np. wedlug oficjalnych danych urzedu statystycznego sam jeden marciniak ze swich podatkow utrzymuje 3561 rodzin beneficiarzy majacych lacznie 12486 dzieci (zwanych przez niego pieszczotliwie bachorami).
Gdyby nie on wszyscy zdechli by z glodu i poszli do piachu!

[ Ostatnio edytowany przez: Superlover 30-09-2009 00:14 ]

Spij juz Vitek

Chetnie, jak bedziesz za mnie pracowal

ale obawiam sie ze przy twoich zdolnosciach musialbys sie uczyc jakies 40 lat zeby mnie zastapic w pracy...

to fakt vit D w polsce jako standard dlatego olki maja takie śliczne nogi więc warto zadbać prywatnie o te detal

Jak wyjdziesz na zakupy to się dobrze przyjżyj, najlepiej co prawda widać wieczorami zwłaszcza w piątki i soboty gdy się porozbierają ... proste to to na pewno nie jest, przynajmniej gdy mówimy o kościach ))

A tak to różnie bywa, wszystko zależy od danej przychodni, koleżanka mamy miała wielki problem, kwestia przełyku w Polsce twierdzili ze jest ok nie mogła przełykać z kobiety 80 kilo zrobiło się 45!!!, przyjechała tu do córki w szpitalu zrobili jej jakiś zabieg i kobieta zaczęła jeść teraz zaczyna wracać do normy, bardzo chwali opiekę i to jak się nią zajęli.

A co do przewrażliwienia mamuś na tle dzieciaków to też prawda, niektóre to do trzydziestki im śniadanie robią i łóżka ścielą żeby się nie spociło

powiedz mi jak to jest, ze w momencie, gdy brytyjski lekarz mowi ze czegos nie potrzeba to mu sie nie wierzy a jak rzuca statystykami to sie wierzy? Jakas wybiorcza wiara w wiarygodnosc tego co lekarz mowi?

gwoli scislosci i zeby zakonczyc o vitaminie D3 - do produkcji tej witaminy sa potrzebne fale ultrafioletowe - a jak wiadomo te sa obecne bez wzgledu na to czy slonce 'swieci' czy jest za chmurami. Wiec jak jest dzien - to i fale ultrafioletowe sa

Niektore matki przed wyjsciem na powietrze o kazdej porze roku smaruja dzieci kremem z blokada. Nagminne tez jest wozenie chodzacego dziecka w wozku oraz przyzwalanie na dlugie przesiadywanie przy gadzetach elektronicznych roznej masci. Celowo temat diety pomijam. Jak w takich warunkach maja sie mocne kosci wyksztaltowac? Nie ma rady - trzeba suplementowac sztucznie.

Najwiecej narzekaja ci,ktorzy maja problem ze zrozumieniem jezyka i po narzekaniu na NHS mozna go poznac

Ja nie narzekam,fakt moj GP w obecny miejscu zamieszkania jest do du.. ale mozna sie przepisac do innej przychodni.
Kilka lat temu bylam w polskiej przychodni tak z ciekawosci i nie podoba mi sie naciagactwo(chyba dlatego,ze juz kilkanascie lat tu mieszkam i sie odzwyczailam od wyszukiwania na sile chorob).

W Polsce bez siatki lekow nie zaczynamy leczenia,a tu po paracetamolu czasami tak samo dlugo sie choruje,ale to nasza polska specjalnosc i przypadlosc.

Vit D3 jest w powietrzu,ale wiadomo polska mama kisi dzieciory w domu w czasie niepogody, a z katarem to juz podstawa do pozostania w domy!!!!

Szoku dostaja gp jak posluchaja nadgorliwe mamy-polki,ktore trzymaja swoje dzieci w cieplarnianych warunkach i nie pozwola na hartowanie organizmu.

Wracając do tematu opieki nad niemowlętami stwierdzam, ze nie jest tu tak źle: synka rodziłam w Polsce (hehe, jednak wolałam nie ryzykować), wróciłam, jak miał około 2 miesiące. Szczepienia ma robione tu wg kalendarza szczepień NHS (pielęgniarka pytała mnie, jak wolę, tzn, czy długo tu będziemy, bo jesli nie to szczepiliby na wzór polski). Szczepienia ma wpisywanie do polskiej książeczki szczepien przywiezionej z Polski. Gdy mały miał 8 miesiecy, miał infekcję - wysoka gorączka około 40 i nic poza tym. Kazali podawac tylko leki na zbicie temp. Po trzech dniach goraczka minela, ale mały miał nagle problem z bioderkiem, nie ruszał nóżką (rezultat infekcji). Lekarka na izbie przyjec to zignorowała (bo rtg nic nie wykazal - no szkoda zeby wykazal! USG nie zrobila mimo ze sugerowalismy). Nastepnego dnia byl poniedziałek, poszlam do lekarza GP (bdw - Hindus). Od razu wypisał skierowanie na oddzial dzieciecy szpitala. Tam spedzilismy 3 dni. Zrobili wszystkie badania, z opieki szpitalnej byłam bardzo zadowolona. Ostatniego dnia ordynator przyprowadzil do mnie nawet polskiego pediatre pracujacego w tym szpitalu, na wypadek, jakbym miala jeszcze jakies watpliwosci czy pytania. Ja pytan nie mialam i bylam spokojna, ale wlasciwie głownie dzieki temu, ze caly czas telefonowałam do znajomej pediatry w Polsce, podawalam jej wyniki badan, a ona mi to wszystko objasniala. Poza tym juz drugiego dnia pobytu w szpitalu maly zaczal ruszac nóżką. Okazalo sie ze czesto po infekcji dochodzi u maluchów do zapalenia stawów, na szczescie to mija i jest ok.
Na pewno tu w odróznieniu od Polski nie podaje sie tylu różnych leków, do antybiotyku np. nie przepisuja leków osłonowych. Katar czy kaszel u dziecka zwykle sam ma minąć, nawet jeśli dziecko kaszle przez miesiac (oczywiscie sporawdza, czy w płucach jest ok). Poniekąd to dobrze, w końcu przy takich drobnych dolegliwościach niech organizm sam sie broni i uodparnia. Pewnie tez zauważyliście, ze jednak dzieciaki tutaj sa badziej uodpornione: biegaja w zimie w T-shirtach i jest ok.
A odnośnie polskich przychodni - nigdy nie pójdę. Gdy maz miał problem z zębem, pani w recepcji w przychodni w zach Londynie nawet dobrze nie wysłuchała, o co chodzi, chłodno podała cennik, choć mąż nie prosił. W rezultacie zdegustowany obsługą udał sie kilka dni później na leczenie do Polski.

[ Ostatnio edytowany przez: Veilchen 30-09-2009 12:02 ]