Tak sie sklada, ze w swoim srodowisku jestem otoczona mezczyznami w “wieku z zagrozeniami kryzysowymi”, a poniewaz traktuja mnie troche jak swojego kumpla, to czesto jestem swiadkiem
tych meskich dziwnych zachowan, zreszta na duzo wieksza skale niz maz autorki postu.
Nie krytykuje ich, nie oceniam, wiec dosc latwo rozmawia sie nam na te tematy.
Ci panowie maja jakby dwa niezalezne swiaty:
-ten pierwszy to zona, dzieci, dom, praca – i nie maja absolutnie ochoty tego niszczyc i zmieniac, czy robic jakakolwiek inna rewolucje w malzenstwie
-ten drugi to ich “ja i moje zycie poza domem”, czyli rozrywka, imprezy, dziewczyny, seks, modne ciuchy, a takze kosmetyczka, manicure, pedicure, waxing i wszystko inne, by wygladac jak najlepiej.
Mam wrazenie, ze dla nich nie sprawia to zadnego problemu, by oddzielic te dwa swiaty - ten pierwszy traktuja powaznie, ten drugi - nieco mniej, raczej jako zabawe, ktorej celem jest seks.
I tu zawsze slysze: To tylko seks!!!
Problem ten nie dotyka mnie osobiscie, wiec nie wiem, jak reagowalabym w takiej sytuacji, daleka jestem rowniez od udzielania jakichkolwiek rad, widze tylko, jak bardzo roznimy sie my, kobiety, od mezczyzn.
Zauwazylam tylko, ze im bardziej gderajaca i kontrolujaca zona, tym sprytniejsze pomysly meza.
(Jeden nawet pytal mnie o przysluge, abym wytlumaczyla jego zonie, zeby zalozyla “czarne okulary”.

)
PS: Essex!