Mąż zarabia dużo więcej niż ja, dodatkowo robi nadgodziny, ale nie mamy żadnych 'ale' co do tego, jak prowadzimy nasze finanse. Część opłat idzie z jego konta, część z mojego, zakupy też różnie, głównie ja, mąż spożywcze jedynie czasem. Ale chemia, kosmetyki, większe zapasy spożywcze to ja.
Wydajemy rozsądnie, ale też pozwalamy sobie na lepsze jedzenie, chodzimy do restauracji na obiad od czasu do czasu. Nikt nikomu nie zagląda do konta. Od czasu do czasu to co udaje nam się zaoszczędzić, zamieniamy na złotówki, bo budujemy dom w Polsce. I tez nie ma zgrzytów, wiadomo z góry, że mąż będzie w stanie zaoszczędzić co najmniej 2x więcej niż ja.
Wydajemy też na swoje przyjemności, ale tez nie patrzymy na rachunki. Mąż wydaje na gadżety do roweru, dvd, książki. Ja ciuchy, książki, kosmetyki. Oprócz tego od czasu do czasu kupujemy coś do wspólnego użytku, wymieniamy sprzęty itp.
Nie wiem, może po prostu dobrze się dogadujemy, nigdy nie mieliśmy problemów ze wspólnym budżetem, ani problemów z płatnościami. Teraz spodziewamy się dziecka i też damy sobie radę, myślę, z organizacją wydatków.
To kwestia indywidualna chyba, jedni dobrze rozporządzają pieniędzmi, inni są spłukani tydzień po wypłacie.
Znam parę, dziś są małżeństwem, ale wcześniej przez kilka lat mieszkali ze sobą jako para. Mieli ukończone studia, dobiegali trzydziestki. I byli ze sobą kilka lat. A rozliczali się, jakby nic ich nie łączyło. Co do grosza dosłownie. Nigdy tego nie potrafiłam zrozumieć.
Jeśli jesteście parą, to ustalcie jakieś zasady, odkładanie konkretnej kwoty każdego miesiąca na jedzenie, rachunki, to dobry pomysł. A reszta, przyjemności itp, to kwestia indywidualna.
[ Ostatnio edytowany przez: Capricorn 27-05-2012 10:22 ]