Korba twoje wypowiedzi sa nieadekwatne do tresci watku.
Ponadto propnuje zebys swoje frustracje wylewal gdzie indziej, najlepiej na kozetce u psychiatry.

Sama autorka postu napisala wczesniej, ze nie spodziewala sie az takiego zainteresowania tematem i liczyla na posty od dziewczyn w podobnych zwiazkach raczej niz dyskusji na temat islamu :-W

Prosze wszystkich bioracyh udzial w dyskusji o powrot do tematu watku SZCZESLIWY ZWIAZEK z MUZULMANINEM i o ignorowanie postow nieadekwatnych do tresci.
Opinie ocierajace sie o rasizm, ksenofobie i zwykla nietolerancje beda usuwane bez ostrzezenia.
Prosze dzielic sie wlasnymi doswiadczeniami lub opowiesciami znajomych, z zachowaniem umiaru w jezylu jak rowniez w wypowiadaniu opinii ktore inni forumowicze moga uznac za wyjatkowo skrajne.

Usunięte

Życze Ci szczęścia i mam nadzieje że wam się uda!!!

Racja! Zresztą, dobrze piszesz PcComplex.

Kilka słów odemnie:

Jak kobieta wiąże się z muzułmaninem, to musi liczyć się z ryzykiem jakie MOŻE z tego powodu zaistnieć. Podobnie jak wiąże się np z Polakiem, który na pierwszy rzut oka widać nie stroni od alkoholu, czy też ma bardzo "podejrzane" towarzystwo... a później płacz, bo mąż ciągle pije, albo trafił do więzienia.

Oczywiście, jak ktoś tam wspomniał, nie można mówić, że wszyscy tacy czy owacy są od razu na 100% be. O tym też kiedyś wspominałem, w dosyć długiej dyskusji, w której odważnie uczestniczył sam marcinb

Mi po prostu chodzi o zwiększone prawdopodobieństwo. Jak ktoś chce zaryzykować, bo uważa to faktycznie za warte, to niech później liczy się z ewentualnymi konsekwencjami. To tak jak np facet by wziął za żonę kobietę która była (jest?) prostytutką. Sorki, może nawet za skrajne porównanie, ale wiecie o co chodzi. Chyba powinienem raczej podać przykład taki: jak facet katolik by spotykał się z muzułmanką, wiedząc, że jej rodzice tego nie popierają i grożą śmiercią zarówno dla niej jak i dla niego samego. Oczywiście, może się wszystko udać, zwłaszcza jak OBYDWIE strony tego będą bardzo chciały, ale ryzyko i tak istnieje....

Tak z innej strony. Czy faktycznie nie ma już żadnych facetów Polaków, Słowian, czy nawet ogólnie Europejczyków, że kobiety wybierają takich którzy pochodzą z krajów z naprawdę potężną różnicą kulturową jak i religijną? A może (ale bez uogólniania!), taka kobieta po prostu reprezentuje sobą tyle, że takowi "lokalni" się nią zupełnie nie interesują?

Język. Oczywiście rozumiem, że w mieszanych związkach obydwoje partnerzy znają jakiś wspólny język biegle. Sam wiele lat uczyłem się angielskiego i uważam, że go znam wystarczająco dobrze, jednak mam świadomość, że wciąż nie mówię w nim na tyle płynnie jak w języku ojczystym. Co więc z dyskusjami pomiędzy partnerami, w których wręcz czasami brakuje słów w języku ojczystym, na przekazanie obszernych myśli, przemyśleń, czy uczuć? Łatwo jest powiedzieć "I love you" i pocałować... ale czy rozmowa na co dzień jest tak płynna, czy ogranicza się do prostych zwrotów?

No i na koniec, żeby mi nie zarzucano, że nie wypowiadam się w temacie. Jedyną parę jaką widziałem Polki z Muzułmaninem w dłuższym związku (nie wiem, około 10 lat?) poznałem i tak jedynie bardzo pobieżnie. Nie zauważyłem nic złego, ale jak Polki nie było, a jej mąż zupełnie bez powodu się na mnie wkurzył i zaczął zupełnie niepotrzebnie podnosić głos i pyskować, trzeba było go słownie przywrócić do porządku. Nawet jego znajomy (też Muslim), zdziwił się jego zachowaniem, bo w zasadzie sprawa dotyczyła jego, a tamten się niepotrzebnie wtrącał.

Inne przykłady? Polka, która miała męża murzyna w PL. Mieli wspólne dziecko. Odeszła od niego jak zaczął ją bić, latać po innych, nie dawać nic na dom... a i do teraz zupełnie nie interesuje się ich wspólnym dzieckiem. Akurat nie wiem czy jej się poszczęściło, bo będąc już tutaj w UK poznała Anglika, ale takiego typowego. Zrobił jej dwójkę dzieci. Siedzą chyba nadal w councilowskiej chacie, on pracuje part time, ona full, ale KAŻDY mecz w piłce nożnej on może opowiedzieć ze szczegółami...

Jakiekolwiek inne takie związki, jakie widziałem zapewne były max kilkuletnie, gdzie jeszcze ich wspólne dzieci nie przekroczyły "tego" wieku, po którym podobno niektórym Muslimom bardzo odbija. Widziałem też nawet Polki które były w burkach.... ale to już zostawię bez komentarza.

P.S. Sorki za długość, trochę nie pisałem na forum, więc teraz jakbym odrabiał

Nikt Cie nie zmusza do pisania na tym forum - mozesz przylaczyc sie do innego jesli nie odpowiada Ci forma forum Mojej Wyspy.

Z tym stwierdzeniem akurat nie moge sie zgodzic. Ja z moim mezem porozumiewam sie po angielsku i nie mam (czy tez nie mamy) z tym najmniejszego problemu. Wychodzisz z takiego zalozenia, bo po mimo, ze znasz angielski, przypuszczam, ze poslugujesz sie nim tylko w pracy. W domu polska zona/dziewczyna/znajomi wiec szybko sie przestawiasz. Ja angielskim posluguje sie na codzien, w domu i w pracy i jak najbardziej wchodzi to w krew. W sumie to z jezykiem polskim mam najwiecej do czynienia jak dzwonie do domu lub czytam MW Z mezem przedyskutowalismy juz w zyciu wiele kwestii, wiele tematow, latwych jak i trudnych, powaznych i smiesznych. Nie sprawia mi tez najmnejszego problemu poklocic sie z mezem po angielsku
A po kilku latach zwiazku nawet sie juz nad tym nie zastanawiasz, bo to jest po prostu normalne

A mnie sie tym razem te dwie ostatnie wypowiedzi Korby podobaja,zwlaszcza to o zlych kobietach,he he-mam ubaw od rana

Nie znam tu w Anglii takich zwiazkow(tzn znam,tylko ze tam facet zmienil religie i jest muzulmaninem teraz ,w dodatku fanatycznym do bolu)natomiast znam dziewczyny w Polsce ,ktore od lat sa zonami muzulmanow.Faceci mowia po polsku,pracuja w Polsce,jakos sie wtopili w tlo.Jedyna ich "wina" jest ,ze urodzili sie w innym kraju,ze maja troche moze ciemniejszy kolor skory,ze nie wybierali religii ojcow...

Fakt,podobno trudno rozmawiac o wyzszych wartosciach w nie swoim jezyku.

Wydaje mi sie ,ze faceci negujacy takie zwiazki podaja przyklady tej niewyksztalconej ciemnej masy swiata islamu,a kobiety ,ktore sie w muzulmanach zakochuja wybieraja raczej takich"13tych wojownikow"...Nieporozumienie.

No to świetnie, że się w pełni dogadujecie po angielsku. Pytanie tylko, czy wszystkie pary tak się dogadują, bo czasami widzę takowe, a wiem, że ich znajomość angielskiego jest daleka od tego naprawdę dobrego (np uczęszczają na początkowe poziomy jakiegoś ESOL-u).

Druga sprawa, że nie każdy rozmawia ze sobą na tym "wyższym" poziomie, nawet jak obydwoje mają ten sam język ojczysty "Jak było w pracy? Dobrze. Zrobiłeś zakupy? Tak. Chcesz obiad? Tak, bo jestem głodny. Masz ochotę się pokochać? Czemu nie..." Level 1 ESOL z całą pewnością by starczył

P.S. Tylko bez obrazy, to nie był atak