2012-07-08 18:13:04, monika89 napisał(a):
Bylo pytanie o moj zwiazek: otóż to jest tak że jemu sie wydaje ze ja nic nie robie siedzac z dzieckiem w domu bo to on jest Panem i Wladca bo zarabia na nas pieniadze. Gdy bylam w ciazy pomagal mi w domu itd ale po porodzie sie zmienil. A od kilku miesiecu jest poprostu nie do zniesienia. Nie robi kompletnie nic. Tylko praca i komputer. W przerwie zabawa z nasza corka. W domu nie ruszy ani palcem aby mi pomoc. Gdy staram sie z nim porozmawiac i gdy mowie ze jestem wykonczona to on nic nie odpowiada albo mowi mi "to idz sie poloz".
To jest dosc typowa sytuacja w ktorej zwykle sa przyczyny z takiej palety:
- dziecko to powazna proba dla zwiazku bo zaburza ustalony uklad i partnerzy nie sa w stanie sie przystosowac
- partnerzy maja problemy charakterologiczne np. jedno lub oboje chce dominowac
- ojciec jest albo czuje sie odsuniety na bok
- matka jest nadopiekuncza przelewa wszystkie uczucia i wysilki na dziecko
- wspolzycie jest nieporownywalnie zredukowane w stosunku do tego co bylo przedtem, ojciec jest tym bolesnie ugodzony
- ojciec niedojrzaly, sprawa go przerasta
- matka typ modliszki, samiec spelnil swoja role i jest niepotrzebny
Wydaje sie ze w tym przypadku jest jakas kombinacja elementow 2-5
ale nie da sie tego ustalic bez wywiadu.
Szczegolnie niekorzystne jest to ze matka jak sie wydaje jest samotna. Rozwiazaniem bylby nowy uklad miedzy partnerami w ktorym partner wlacza sie aktywnie do opieki, np. partnerka regularnie zostawia go samego z dzieckiem na kilka godzin zeby sie wyrwac z kociolka opieki. Partnerka potrzebuje towarzystwa gdzie moglaby wypluc z siebie problemy, forum jest dobre ale real lepszy. Ogloszenie na forum o poszukiwaniu w poblizu mamy z dzieckiem w podobnym wieku moze pomoc.
Bylo pytanie czy go kocham: coraz czesciej wydaje mi sie ze nie. Momentami wydaje mi sie ze byloby mi lepiej bez niego. Ale jak kazda kobieta boje sie zostac samotna matka. Ale coraz czesciej o tym mysle tylko zbieram sie na odwage.
Kazdy zwiazek przezywa kryzysy i partnerow nachodza mysli czy plany skonczenia z tym, to jest w pewnym sensie normalne.
Ale zanim sie dojdzie do ostatecznych krokow potrzebna jest najpierw proba znacznie lepszej komunikacja miedzy partnerami.
Odpowiedzi na proste pytanie: Jaka jest nasza obecna sytuacja? (wylistowanie zalow i pretensji). Do czego doprowadzi wieczne obrzucanie sie argumentami typu: ja przynosze kase, ja jestem 24/7 w kotle? (to sie zakonczy niedobrze dla dziecka). Co mozna i nalezaloby zmienic? Na przyklad partnerka ma 2x na tydzien wychodne.
Przytłacza mnie fakt ze siedze w domu w czterech scianach. Jak jest ladna pogoda to wychodze z nia do parku czy do sklepu , aby byc jak najwiecej na swiezym powietrzu ale niestety bardzo czesto za oknem pada deszcz i wtedy mam chwile zalamania.
Pogoda moze wplywac depresyjnie szczegolnie w samotnosci - tu potrzebne by bylo towarzystwo.
A co do mojej corki to absolutnie jestem w stanie zgodzic sie z tym ze ona okazuje takie emocje wobec mnie poniewaz ja sama sobie z soba nie radze. Gdy ja potrafilam sie usmiechac i cieszyc to ona byla radosnym dzieckiem ktore tysiac razy dziennie podchodzilo sie przytulic a odkad zrobilam sie nerwowa ona tez taka zaczela byc wobec mnie. Tak wiec zdaje sobie sprawe ze dopoki sama nie wezme sie za siebie to moja corka tez bedzie na tym cierpiec a tego nie chce...... bo przeciez kocham ja ponad wszystko

No jasne, sedno sprawy to ty a NIE dziecko. Reakcja dziecka jest typowa dla jego typu osobowosci: na odrzucenie reaguje agresja co jest bardzo zdrowe bo sie rozladuje
