Cytat:
2013-04-04 21:25:28, ewa28300 napisał(a):
...Ta pani, ktora rodzila drugie dziecko i byla bardzo cierpliwa, podczas lyzeczkowania wymiekla, ze sie tak wyraze.
Zastanawiam sie wiec jak to jest z tym progiem bolu u nas, jak to sie ma do porodu, lyzeczkowania i czy tylko mnie porod tak przeraza, chociaz nawet w ciazy jeszcze nie jestem?
Pozwolilam sobie "ciachnac" cytat...
Ewa, jesli byla lyzeczkowana na zywo, to ja sie nie dziwie ze wymiekla bo porod to betka w porownaniu z tym. Nawiasem mowiac do lyzeczkowania sie znieczula ogolnie, a wykonywanie tego zabiegu na zywo jest po prostu nieludzkie. Powiem Ci, ze rodzilam dzieci po prawie 4,5kg i nie pisnelam, a przy Brachcie (reczne obracanie dziecka wewnatrz macicy, przy trwajacej akcji porodowej) wymieklam. Nie darlam sie, ale nie umialam nie jeknac z bolu.
Porod nie jest czyms, czego nalezy sie bac. Jesli przyjmiemy, ze bol jest tu naturalny bo przeciez to sa normalne skurcze, a skurcze zawsze bola, ze te skurcze sa po to, zeby dziecko moglo sie urodzic, to jest latwiej. Poza tym... Po kilku porodach w Pl na zywca, tu rodzilam korzystajac z gazu (jedyne naprawde obojetne dla akcji porodowej i dziecka znieczulenie) i choc moze nie wylacza on bolu, ale zobojetnia nieco na ten bol. Poza tym naprawde duzo robi atmosfera podczas porodu. W Pl czulam sie jka bydle na tasmie produkcyjnej - morda w kubel, lezec i liczyc minuty miedzy skurczami.Czyli patrzec w zegar i czekac na nastepna fale bolu - rewelacyjnie relaksuje, c'nie? Tu wesola dziewczyna, zyczliwa i sympatyczna, wszystko na luzie. Na powitanie dowiedzialam sie ze dla "zawodowych mamus" nie maja litosci, (

), a potem juz bylo tylko coraz weselej. Ten luz + obecnosc meza i naprawde zrobilo sie familijnie. Jak sama zauwazylas, kobieta ktora sie darla, nie oddychala, nie wspolpracowala. Kiedys ktos mi powiedzial, ze darcie sie przy porodzie to strzal we wlasne kolano - nie da sie przec i wrzeszczec jednoczesnie, wiec tylko przedluza sie porod. Jesli o tym pamietac...