Cytat:
2012-08-26 23:43:54, Inklemon napisał(a):
Mieszko, nie wiem, co by powiedziała,
A może by powiedziała, że inaczej sobie wyobrażała tę wizytę, że umowa była inna - ona oferuje jedynie nocleg, bo zwyczajnie nie ma czasu stac przy garach, urlopu nie może wziąc w trakcie tygodnia, a w weekend zwyczajnie chce odpocząc?
Cytat:
2012-08-26 23:43:54, Inklemon napisał(a):
A co do świetnego rozeznania nt sytuacji finansowej, to nie jest ona w kręgu mojego zainteresowania (bo co mi po tym?). Nie potrzeba żadnych szczególnych obserwacji poczyniać w tym zakresie. Zapewniam cię, ze już kilka puntów IQ powyżej kaktusa w zupełności wystarczy, aby taką sytuację mimochodem ocenić w krótki czas, zupełnie się o to nie starając.
Może i Cię nie interesuje sytuacja finansowa koleżanki, ale jakoś bardzo podkreślasz, że ta sytuacja bardzo zmieniła się na korzyśc od czasu wyjazdu z Polski, że dwa samochody, że tyle osób z tej rodziny pracuje. A Ty taka honorowa, i w Polsce nigdy się z pustymi rękoma nie zjawiłaś, i tu te ogromniaste zakupy...No wybacz, ale jak dla mnie to jakoś niesmacznie to wszystko brzmi.
Co do "mimochodem, w krótkim czasie" to się można czasem bardzo pomylic.
Cytat:
2012-08-26 23:43:54, Inklemon napisał(a):
W przytoczonej sytuacji taka ocena jest jakkolwiek interesująca wyłącznie pod względem próby ewentualnego wytłumaczenia (sobie) danego postępowania jakimiś brakami materialnymi i koniecznością poważnych, restrykcyjnych oszczędności. Natomiast wypadła ona tak, że ten ewentualny argument odpada.
Ale jaka ocena? Masz wgląd w wyciągi bankowe koleżanki, w jej zarobki? To, że Tobie się wydaje, że koleżance żyje się niźle o niczym nie świadczy. Poza tym, argument, że podawano na obiad sosy bezmięsne jest śmieszny. Jak do mnie przyjeżdżają goście to niestety muszą się dostosowac do mojej kuchni albo sami sobie gotowac. a ja mięso jem raz na dwa tygodnie, bo nie jestem jego amatorką. I co, to ma znaczyc, że sama sobie skąpię? co do oprowadzanie po mieści i innych atrakcji to może nastąpiło tu zwykłe nieporozumienie. Koleżanka może uważac, że samo zapewnienie noclegu jest wystarczające, a Ty spodziewałaś się fanfar i skakania dokoła ciebie. Szczerze, może nie jesteś aż tak bliską koleżanką?
Cytat:
2012-08-27 00:18:23, Inklemon napisał(a):
Cytat:
2012-08-26 22:21:19, ciesza napisał(a):
gdy zapraszam kogos do siebie to oczekuje, ze dostosuje sie do mojej rutyny.
A to ciekawe stanowisko. Czy jest powszechne wśród Polaków w UK? Ja z mojego punktu widzenia dostrzegam w tym zdaniu jakąś sprzeczność.
Najlepsze i najskuteczniejsze pielęgnowanie, pilnowanie własnej rutyny to ..... NIE ZAPRASZANIE. Takie to jest dziecinnie proste przecież. Ale może mój punkt widzenia jest jakiś zaściankowy? Nie twierdzę. Dlatego dopytuję o obyczaje wśród Polonii UK.
Dlaczego ciekawe stanowisko? Prezentujesz bardzo skrajną postawę - zapraszam gości, rzucam wszystko, biorę urlop, stoje przy garach, rezygnuję z własnych zasad panujących w moim domu. Tyle, że tak to ja mogę zrobic dla najbliższej rodziny, czyli rodziców siostry, mojej najblizszej przyjaciółki. A reszta ma powiedziane, że moge pomóc z noclegiem, ale niech nikt nie oczekuje, że bedę nad nimi skakac 24 h na dobę.
Cytat:
2012-08-27 00:18:23, Inklemon napisał(a):
Jak moja kuzynka zaprosiła naszą wspólną rodzinkę z odległego miasta do siebie na tydzień, to najpierw był proszony obiad (nie składkowy !) etc u mnie, gdzie specjalnie zrobiłam niecodzienne zakupy i niecodzienną potrawę oraz nieco ekskluzywniejszy deser. Następnego dnia było już całkiem duże przyjecie u mojej siostry (również nie składkowe !), która sprosiła dodatkowo jeszcze dalsza rodzinę, by się wspólnie zobaczyć. Następnie kuzynka wzięła sobie 3 dni wolnego, aby rodzinkę oprowadzać po mieście, by sobie pozwiedzali.
Tak ciężko zrozumiec, że nie każdy preferuje taki styl goszczenia - obiady w formie przyjęcia? Ja będąc gościem absolutnie czegoś takiego nie oczekuję, co więcej irytuje mnie to. I dlaczego podkreślasz, że ta uczta u Ciebie była nie składkowa? Chciałaś to ją wyprawiłaś.
Cytat:
2012-08-27 00:18:23, Inklemon napisał(a):
Kiedy ja z kolei byłam u kumpla mieszkającego wówczas od 12 lat w USA, to ten amerykański Polak wziął sobie cały tydzień (!) wolnego, by mi towarzyszyć, oprowadzać. To nawet ja byłam tym zaskoczona. Ale cóż, wizyta była wcześniej umówiona i zachował się jak należy tj wziął sobie zawczasu urlop na te dni. Można ?
I co z tego? Jakbyś była u kogoś innego w USA to ten ktoś tak samo by się zachował? Tylko Polacy tu w UK tacy be, niegościnni i skąpi?
Po co uogólniasz?
Cytat:
2012-08-27 00:18:23, Inklemon napisał(a):
W tym przypadku ja w żadnym razie nie oczekiwałam brania żadnych wolnych dni. Ale weekend był sam z siebie wolny i co? I nic.
A nie przyszło Ci do głowy, że ktoś ma na tyle ciężką pracę, że w weekend nawet mu się nie chce palcem kiwnąc? Zwłaszcza dla koleżanki, a nie dla kogoś naprawdę bliskiego? Tylko nie pisz, że to był 1 weekend i koleżanka na pewno az tak ciężko nie pracuje.
Ogólnie - ja widzę w Twoich postach rozkapryszonego gościa, który niby nie oczekuje, ale... Nie wiem dlaczego ale z Twoich wypowiedzi przebija jakieś dziwne poczucie wyższości - bo Ty, Twoi kuzyni i znajomi w każdym innym kraju to tacy gościnni i w ogóle cacy, a tu te wredne Polaki w UK to skąpid...y.
[ Ostatnio edytowany przez: Mieszko 27-08-2012 08:33 ]