Str 5 z 10 |
|
---|---|
ciesza | Post #1 Ocena: 0 2012-08-26 22:21:19 (13 lat temu) |
Z nami od: 29-08-2007 Skąd: MANCHESTER |
to w kwestii niespodzianki
gdy zapraszam kogos do siebie to oczekuje, ze dostosuje sie do mojej rutyny. Odwiedzila mnie mama wraz ze swoim mezem wlochem na tydzien. Nie wiem czego on sie spodziewal, ale bardzo szybko sprowadzilam go na ziemie. Nikt nie bedzie specjalnie gotowal obiadu osobno dla jednej osoby, alnbo jesz to co wszyscy i o godzinie tej samej co wszyscy, albo jedz sobie na miescie i nie oczekuj, ze za to zaplace. Ewentualnie mozemy ustalic co jest zjadliwe dla wszystkich. |
mlody_leszczyk | Post #2 Ocena: 0 2012-08-26 22:26:57 (13 lat temu) |
Z nami od: 03-06-2010 Skąd: Luton |
Cytat: 2012-08-26 22:15:51, MrMaverick1971 napisał(a): Cytat: 2012-08-26 22:03:51, ciesza napisał(a): a tak szczerze mowiac to ilu z was zmienilo by swoje przyzwyczajenia dla goscia? ilu z was zrezygnowaloby ze swojej rutyny, zeby zadowoloic kogos kto odwiedza nas raz na kilka lat? Przyznam szczerze jedna z moich kolezanek postanowila przyjechac do Manchesteru w bardzo niedogodnym dla mnie terminie. Zaoferowalam jej pokoj i to bylo wszystko na co moglam sobie pozwolic. Pracowalam na nocki i bylo u mnie krucho z kasa, wiec nie mialam ani czasu ani sily zeby latac z nia po miescie czy gotowac dla niej obiadki. A kolezanka i tak byla zadowolona, ze nie musiala placic za hotel. Mialem podobna sytuacje tylko, ze z moja tesciowa, otoz postanowila nam zrobic niespodzianke i bez zapowiedzi przyleciala na nasza rocznice slubu. Strasznie sie rozczarowala, gdyz spedzilismy z nia tylko weekend , a przyjechala na tydzien. Mielismy zarezerwowany wyjazd do Kornwalii na 5 nocek ![]() Tesciowa spedzila te 5 dni w naszym domu z psem i z pelna lodowka ![]() Moja zonka miala wyrzuty sumienia , ale ja bylem najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie ![]() Przepraszam wszystkie tesciowe, ale nie moglem sie powstrzymac od opowiedzenia tej historyjki ![]() [ Ostatnio edytowany przez: <i>MrMaverick1971</i> 26-08-2012 22:19 ] No i jaki to luxus wiedzieć, że dom jest pod opieką, ze kwiatki sa podlewane w ogrodzie gdy nas niema. Ah czasem teściowa naprawdę może się do czegoś przydać ![]() |
Inklemon | Post #3 Ocena: 0 2012-08-26 23:43:54 (13 lat temu) |
Z nami od: 26-08-2012 Skąd: brak |
Cytat: 2012-08-26 18:19:34, Mieszko napisał(a): Ciekawe jak ta skąpa koleżanka opowiedziałaby o tej wizycie. Gośc z miarką w oczach i świetnym rozeznaniem na temat sytuacji finansowej gospodarza... ![]() Mieszko, nie wiem, co by powiedziała, ale dorośli ludzie doskonale wiedzą (i bez miarek w oczach)jak wygląda porcja jedzenia dla małego dziecka i że dla dorosłego człowieka wygląda ona nieco inaczej. Az tak bardzo się nie różnimy między sobą i w knajpach wszelakich tez doskonale wiedzą ile podawać. My wszyscy to wiemy, o czym mowa? A co do świetnego rozeznania nt sytuacji finansowej, to nie jest ona w kręgu mojego zainteresowania (bo co mi po tym?). Nie potrzeba żadnych szczególnych obserwacji poczyniać w tym zakresie. Zapewniam cię, ze już kilka puntów IQ powyżej kaktusa w zupełności wystarczy, aby taką sytuację mimochodem ocenić w krótki czas, zupełnie się o to nie starając. W przytoczonej sytuacji taka ocena jest jakkolwiek interesująca wyłącznie pod względem próby ewentualnego wytłumaczenia (sobie) danego postępowania jakimiś brakami materialnymi i koniecznością poważnych, restrykcyjnych oszczędności. Natomiast wypadła ona tak, że ten ewentualny argument odpada. |
Richmond | Post #4 Ocena: 0 2012-08-27 00:17:54 (13 lat temu) |
Z nami od: 06-02-2007 Skąd: Surrey |
Moi goscie maja tendencje do przywozenia sobie jedzenia ze soba (nie mam na to wplywu). Wszyscy sami sobie gotuja i oporzadzaja sie, bo zwykle jedza cos innego niz ja/my. Niektorzy jak gotuja, to jeszcze gotuja dla nas lub probuja nas przekonac, zebysmy zjedli z nimi.
Zwykle zabieram gosci na kolacje do restauracji pierwszego i ostatniego dnia. Zabieram ich tez na wycieczki w dni wolne lub wieczorami. Staram sie pokazac i opowiedziec jak najwiecej o roznych miejscach. Zawsze przekonuje gosci, zeby zjedli wszystko co przywiezli lub kupili, bo nieslychanie irytuje mnie, dojadanie rzeczy, za ktorymi nie koniecznie przepadam, ale trzeba zjesc, bo sie popsuja. Wszyscy sa zadowoleni z panujacego ukladu i niektorzy wracaja co roku. Aha, odbieram wszystkich z lotniska i odwoze. Carpe diem.
|
Inklemon | Post #5 Ocena: 0 2012-08-27 00:18:23 (13 lat temu) |
Z nami od: 26-08-2012 Skąd: brak |
Cytat: 2012-08-26 22:21:19, ciesza napisał(a): gdy zapraszam kogos do siebie to oczekuje, ze dostosuje sie do mojej rutyny. A to ciekawe stanowisko. Czy jest powszechne wśród Polaków w UK? Ja z mojego punktu widzenia dostrzegam w tym zdaniu jakąś sprzeczność. Najlepsze i najskuteczniejsze pielęgnowanie, pilnowanie własnej rutyny to ..... NIE ZAPRASZANIE. Takie to jest dziecinnie proste przecież. Ale może mój punkt widzenia jest jakiś zaściankowy? Nie twierdzę. Dlatego dopytuję o obyczaje wśród Polonii UK. Jak moja kuzynka zaprosiła naszą wspólną rodzinkę z odległego miasta do siebie na tydzień, to najpierw był proszony obiad (nie składkowy !) etc u mnie, gdzie specjalnie zrobiłam niecodzienne zakupy i niecodzienną potrawę oraz nieco ekskluzywniejszy deser. Następnego dnia było już całkiem duże przyjecie u mojej siostry (również nie składkowe !), która sprosiła dodatkowo jeszcze dalsza rodzinę, by się wspólnie zobaczyć. Następnie kuzynka wzięła sobie 3 dni wolnego, aby rodzinkę oprowadzać po mieście, by sobie pozwiedzali. Kiedy ja z kolei byłam u kumpla mieszkającego wówczas od 12 lat w USA, to ten amerykański Polak wziął sobie cały tydzień (!) wolnego, by mi towarzyszyć, oprowadzać. To nawet ja byłam tym zaskoczona. Ale cóż, wizyta była wcześniej umówiona i zachował się jak należy tj wziął sobie zawczasu urlop na te dni. Można ? W tym przypadku ja w żadnym razie nie oczekiwałam brania żadnych wolnych dni. Ale weekend był sam z siebie wolny i co? I nic. |
|
|
NoNickname | Post #6 Ocena: 0 2012-08-27 01:37:52 (13 lat temu) |
Z nami od: 10-02-2011 Skąd: * |
To już nie te czasy i warunki,kiedy każdego gościa przyjmowało się zgodnie z powiedzeniem "Gość w dom,Bóg w dom".
Teraz nawet uśmiechając się na widok kogoś dawno niewidzianego, zapewne większość gospodarzy ,jednocześnie zadaje sobie pytanie - jak długo ta wizyta potrwa ![]() Bo z gośćmi jest jak z rybą - przez trzy dni smakuje,a po trzech dniach śmierdzi ![]() A tak na poważnie,to ani "przyjezdna" rodzina,ani przyjaciele nie mają żadnych specjalnych przywilejów. Jeżeli wizyta trwa dłużej niż przysłowiowe trzy dni,to uniknąć nieporozumień można tylko jednym sposobem - gość musi partycypować w kosztach i tak podzielić się obowiązkami,żeby jego pobyt nie był uciążliwy dla domowników. A wtedy da się wygospodarować czas i na obiadki i na zwiedzanie. Przyjaźnie kończą się zazwyczaj w przypadku gości,którzy prezentują postawę roszczeniową. Oczekują od gospodarzy,że skoro do nich przyjechali,to ci powinni przyjąć ich zgodnie z zasadą "zastaw się,a postaw się" i poświęcić im cały wolny czas,a najlepiej jakby wzięli urlop w pracy i wozili ich tam gdzie chcą. Cieszę się,że ja nie miewam takich gości,jak autorka tego tematu. Moje koleżanki zawsze mi pomagają w obowiązkach domowych i nigdy nie czekaja żebym to ja podsuwała im talerz pod nos. Jak wracam z pracy,jest posprzątane,obiad jest ugotowany i dzięki temu mogę wyskoczyć z nimi do miasta i pokazać im ciekawe miejsca. Dla mnie ich pobyt jest przyjemnością i z niecierpliwością czekam na kolejne ich wizyty. |
rozwazna | Post #7 Ocena: 0 2012-08-27 02:02:51 (13 lat temu) |
Z nami od: 21-04-2012 Skąd: G |
Ja sie nie zgodze ze tylko w UK sa tacy ludzie w Polsce niestety tez sa.
Po ostatniej wizycie w Pl wiem kto jak mnie ugoscil ,bliska rodzina. Nie byłam na tydzien czy dwa tylko na godzinke, dwie szklanka kawy sie znalazła i nic wiecej,wiec jak ja mialabym ugoscic ich? Niektorzy to przez 3 dni dzwonili zeby ich odwiedzic a jak juz pojechalismy to powiedzieli ze nic w domu nie maja wiec nie ma co porownywac goscinnosci w UK a PL. Moze kolezanka ugoscila Cie jak Ty ja goscilas? Bedac w PL kuzynka ktora widzialam raz na moim weselu (10 lat temu)wpraszala sie do nas na 2 tyg z jakas kolezanką . Mieszkalam w PL nigdy nie przyjechala,nie dzwonila kompletnie nic. Wiec powiedzialam grzecznie ze nie mamy warunkow ,pracujemy i jak chce przyleciec to mozemy ja zawiezc z lotniska do hotelu itd. chyba nie przylecialy bo cisza znowu nastała. Teraz zapros ja do siebie na tyle czasu ile ona byla u Ciebie ugoscisz ja i bedziecie kwita ![]() Uzależniona od MW.
|
macadi | Post #8 Ocena: 0 2012-08-27 06:06:10 (13 lat temu) |
Z nami od: 02-12-2010 Skąd: Manchester |
Nie rozumiem po co zapraszac do siebie gosci jesli ktos nie chce odbiegac od swojej rutyny. Nie rozumiem tez jak mozna nie nakarmic kogos kogo sie zaprosilo na pare dni, zwlaszcza z daleka i zwlaszcza w pierwszy dzien. nie mam nic w lodowce - zamawiam pizze, cokolwiek. nie oczekuje, ze ktos po calym dniu podrozy bedzie sobie gotowal obiad w obcej kuchni. moim zdaniem to zupelny brak elementarnej kultury. oczywiscie nastepnie dni mozna jakos ustalic, omowic ale chyba nie ma nic gorszego niz zaprosic kogos i zostawic samemu sobie w obcym miejscu. czulabym sie fatalnie w takiej sytuacji i pewnie nastepnego dnia wrocilabym do domu. i nie chodzi mi wcale o nianczenie, dokladanie na talez, skakanie dokola ale o zwykla ludzka przyzwoitosc.
|
krakn | Post #9 Ocena: 0 2012-08-27 06:23:11 (13 lat temu) |
Z nami od: 25-06-2007 Skąd: Caterham |
Cytat: 2012-08-27 00:18:23, Inklemon napisał(a): Cytat: 2012-08-26 22:21:19, ciesza napisał(a): gdy zapraszam kogos do siebie to oczekuje, ze dostosuje sie do mojej rutyny. A to ciekawe stanowisko. Czy jest powszechne wśród Polaków w UK? Ja z mojego punktu widzenia dostrzegam w tym zdaniu jakąś sprzeczność. Najlepsze i najskuteczniejsze pielęgnowanie, pilnowanie własnej rutyny to ..... NIE ZAPRASZANIE. Takie to jest dziecinnie proste przecież. Ale może mój punkt widzenia jest jakiś zaściankowy? Nie twierdzę. Dlatego dopytuję o obyczaje wśród Polonii UK. Jak moja kuzynka zaprosiła naszą wspólną rodzinkę z odległego miasta do siebie na tydzień, to najpierw był proszony obiad (nie składkowy !) etc u mnie, gdzie specjalnie zrobiłam niecodzienne zakupy i niecodzienną potrawę oraz nieco ekskluzywniejszy deser. Następnego dnia było już całkiem duże przyjecie u mojej siostry (również nie składkowe !), która sprosiła dodatkowo jeszcze dalsza rodzinę, by się wspólnie zobaczyć. Następnie kuzynka wzięła sobie 3 dni wolnego, aby rodzinkę oprowadzać po mieście, by sobie pozwiedzali. Kiedy ja z kolei byłam u kumpla mieszkającego wówczas od 12 lat w USA, to ten amerykański Polak wziął sobie cały tydzień (!) wolnego, by mi towarzyszyć, oprowadzać. To nawet ja byłam tym zaskoczona. Ale cóż, wizyta była wcześniej umówiona i zachował się jak należy tj wziął sobie zawczasu urlop na te dni. Można ? W tym przypadku ja w żadnym razie nie oczekiwałam brania żadnych wolnych dni. Ale weekend był sam z siebie wolny i co? I nic. Może zakończ to pompatyczne Polacy w uK, Polacy w USA, bo tu i tu byłaś tylko u jednych, a nie u tysiąca. No cóż, to wychodzi na to że w tych poprzednich wizytach może byłaś mile widzianym gościem. A tu ... Odmówić ci może nie potrafili? Ale nie mieli ochoty być z TOBĄ? na to wychodzi, że po prostu CIEBIE nie lubią. Może czas najwyższy przyjżeć się sobie. W niedalekiej przeszłości osoba która była niemiło widziana w domu podawana czarną polewkę ![]() Czyli zupę zabarwianą krwią , by mogła się domyśleć że jej gościna już dawno mineła. Tobie dano czerstwą bagietkę, i suche przyjęcie, a ty nie załapałaś aluzji ![]() Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.
|
Post #10 Ocena: 0 2012-08-27 06:46:09 (13 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|