Odnośnie tekstu "zibby68".
Przeczytałem w tym samym dniu (mam ustawione powiadomienia), ale jako, że forum to nie miejsce na dialog (na forach chodzi o to, aby dzielić się informacjami w dużym gronie), więc nie miałem zamiaru odpowiadać. Zastanowiła mnie jednak jedna rzecz. "zibby68" napomknął o mojej przeszłości związkowej. W Szkocji powiedziałem tylko jemu, ze byłem w zarzadzie związku w Polsce i zastanawia mnie, czy aby nie pochwalił się tym (może niechcący) przed naszym managerem Craig`iem.
Tu pytanie do doświadczonych "pracowaczy" w UK. Jak oni (brytyjscy pracodawcy) patrzą na takie rzeczy? Czy bardzo się tam boją Związków Zawodowych?
Dla jasności. Moja historia w bezrobotnej Polsce ostatnich lat nie jest przypuszczam niczym niezwykłym. Takich przypadków pewnie jest dużo, tylko większość ofiar trafia do zakładów psychiatrycznych i nie są już w stanie pisać i opowiadać.
Po 15 latach pracy w pewnej (dzisiaj włoskiej) fabryce samochodów załapałem się na którąś z kolei redukcję zatrudnienia. Nie byłem już w tym związku chyba od roku. Wypisałem się sam bo było to bez sensu. Tam ludzie z sitwy załatwiali tylko swoje sprawy. Poniewaz jednak na moje stanowisko zatrudniono inną osobę i to nawet z zewnątrz, więc zakwestionowałem w sądzie zasadność redukcji i tu zaczął się polski koszmar. Po dwóch rozprawach zorientowałem się, że w moim mieście w Sądzie Rejonowym nie mam szans z tą firmą. Przegrałem, ale najważniejsze argumenty i dowody zostawiłem na apelację w Sądzie Wojewódzkim jednak wygadałem się mojemu adwokatowi i apelacja odbyła się bez mojej obecności

Po prostu mój adwokat nie raczył mnie poinformować o rozprawie tylko juz po wszystkim przesłał mi pocztą informacje, że był na apelacji, ale nic nie dało się zrobić i przegralismy.
Po tym wszystkim cos mi doszyli. Nie wiem jak się kontaktują przedsiębiorcy, ale jak tylko znajdę jakąś pracę to po pewnym czasie robią sobie jaja i albo musze sam się zwalniać, albo znajdują jakiś wymyślony powód i w ten sposób mam fajnie zasrany CV. Zacząłem więc szukać pracy w UK i tu stało się to samo. Zwolnili mnie wymyślonym powodem w najmniej spodziewanym momencie, na drugi dzień po załatwionej rejestracji NIN, więc mam prawo już nawet myśleć o włoskich mackach mafijnych.
Stoczek