 Posty: 1
Z nami od: 29-01-2013 Skąd: Londyn |
Myślę, że nie ma sensu mówić, że tu jest lepiej czy tam jest lepiej. To zależy od człowieka i indywidualnych historii życiowych. Powodów, dla którego ktoś wyjechał. Poziomu konserwatyzmu w danej jednostce. Poziomu elastyczności, chęci dostosowania się. Aby być zadowolonym z życia w jakimkolwiek "obcym" kraju, trzeba najpierw się do niego dostosować. Zaprzyjaźnić z tubylcami. Zacząć myśleć jak oni - lub chociażby starać się rozumieć inną kulturę, tok rozumowania. Każdego z nas spotyka szok kulturowy. Jeden się dostosuje, a drugi zbuntuje. Jeden zacznie jeść curry i uczestniczyć w święcie Św. Patryka, a drugi będzie dalej oglądał Polsat i robił zakupy w polskim sklepie.
Ja akurat nie wyjechałam za pracą, ale bardziej z ciekawości. Już jako dziecko miałam to szczęście, że często podróżowałam zagranicę na wakacje i miałam tę świadomość, że Polska to nie jedyny i być może nie najlepszy kraj na świecie. Potem dostałam stypendium i wyjechałam do Hiszpanii. Po roku wróciłam, aby skończyć studia. Dostałam pracę. Przez 4 lata zarabiałam 1200-1700zł na rękę, wynajmując pokój w dużym, brzydkim mieście. Wreszcie wpadłam w depresję, nie widziałam wyjścia z sytuacji. Nie miałam nic. Za mało na wynajem własnego mieszkania, za mało na samodzielny kredyt. Codziennie praca, wieczorem powrót do pokoju i stres przed następnym dniem. Głupia garsonka z Orsaya kosztowała 25% mojej pensji, a jeden wyjazd rocznie na wakacje pochłaniał całe moje oszczędności. Wreszcie wyjechałam do Anglii i na razie mogę powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja. Tutaj wyszłam za mąż, kupiłam mieszkanie. Czasami tęsknię czasami za domem, wiadomo, rodzice tam zostali. Ale mi tu dobrze i wreszcie nie czuję, że stoję w miejscu, że moje życie jest do bani i że nic dobrego mnie nie czeka. Finansowo UK stoi dużo lepiej (zarobki) i temu nie można zaprzeczyć. Tutaj 1 para dobrych skórzanych kozaków kosztuje mnie 100 funtów. W Polsce - tyle samo. Tylko, że w Polsce to była połowa mojej wypłaty, a tutaj mniej niż 10%. To dużo mówi o poziomie ekonomicznym/gospodarce i ułatwia podjęcie decyzji o pozostaniu.
Druga sprawa to to, że jeśli człowiek chce być zadowolony z życia w innym kraju, to nie może zamykać się w swoim zaścianku. Ja, z racji dobrej znajomości języka już od dzieciństwa miałam przyjaciół z całego świata i nigdy nie był to dla mnie problem, że ktoś ma inną kulturę, religię czy kolor skóry. A dla Polaków to szok, że np. w Londynie w niektórych dzielnicach ciężko spotkać białego człowieka, bo sami kolorowego widzieli może raz czy dwa razy w życiu i to było wydarzenie na miarę tematu roku w wiosce. Trzeba nauczyć się tolerancji i akceptacji inności. Przecież nie jesteśmy najlepszą nacją na świecie. Niestety, patriotyczno-martyrologiczna edukacja w polskiej szkole uczy ksenofobii i rasizmu zamiast uczyć tolerancji i to jest wielki problem Polski na razie.
Czasami rozmyślam o tym, że kiedyś być może wrócę do Polski w dość dalekiej przyszłości. Gdybym miała wrócić, pewnie kupiłabym stare mieszkanie do generalnego remontu w XIX-wiecznej kamienicy i wykończyła je super-nowocześnie, po zatrudnieniu dekoratora wnętrz. Zawodowo, pewnie wróciłabym na uczelnię i dorabiała na samozatrudnieniu. Nie wiem tylko, jak wytrzymałym znowu polską zimę, bo odzwyczaiłam się już od mrozów. Jakoś w Anglii zimy mi bardziej pasują, tylko brakuje mi gorącego, słonecznego lata. Gdy ostatnio byłam zimą w Polsce, to byłam zdziwiona, że wszystko jest szaro-czarne i przesiąknięte zapachem popiołu, palonego węgla, dymu. Ciemno cały dzień i śmierdzi, że nie można nawet okna na chwilę otworzyć. To jest po prostu okropieństwo. Jak to się stało, że jeszcze nie przeszliśmy na nowsze technologie? Czy np. Skandynawowie też palą jeszcze węglem? Dlaczego w Polsce nie ma sieci gazowych?
Dopóki Polska nie postawi na rozwój nowych technologii i rozwój polskich firm, dopóty ludzie tam będą klepać biedę. 1000 zł na ZUS miesięcznie, bez względu na dochody, to przecież skandal. Dlaczego nic się nie zmienia?
|
 Posty: 169
Z nami od: 20-08-2009 Skąd: Londyn |
My po ponad 2 latach wrocilismy do PL aby skonczyc szkoły. Znalezlismy pracę (Warszawa). Da sie wyzyc, jest lepiej niz parę lat temu, mieszkania do wynajmu w normalniejszym stanie niz kiedyś. Jednak o planowaniu kupna czegoś większego bez kredytu nie ma co mysleć. Na codzienne życie starcza, na jakieś pierdołki również, ale nic więcej. Dlatego też jedziemy znow do UK, odłożyć coś więcej, wrócić po paru latach do PL i miec zmartwienie jedynie w postaci czynszu a nie raty za kredyt.
P.S
Po za zarobkami te wkurw.. twarze codziennie widywane w autobusach i tramwajach - bezcenne...
Pozdrawiam
|