Witam wszystkich!
Może kto z was powie mi co i jak dokladniej.
Mianowicie moja koleżanka dostała sie na interview,po oczywiscie testach i rozmowach z Panią z drugiej strony biurka zapytała wprost czy ma ta pracę.Pani powiedziała jej że tak ma ta pracę lecz ma czekac na telefon dotyczący indukcji jakies ok.2-3 tygodnie.W między czasie dziewczyna dzwoniła aby wiecie nie zapomnieli o niej i co tu duzo kryć potrzebuje pracy szybko no i pieniedzy a tu kazą czekać.W koncu po dwóch tygodniach zadzwonili i była na indukcji wczoraj.Wysiedziała się dowiedziała o bezpieczenstwie w pracy o zagrożeniach w pracy ile będą otrzymywac wynagrodzenia,jak wyglada sprawa z urlopami itd.Były tez kolejne tesy dotyczace przeprowadzanej indukcji.
Dodam że dziewczyna mówi srednio w języku angielskim ale wszystko załatwiła sama bez pomocy polaków zatrudnionych w agencjach czy znajomych.Wszystkie szczeble przechodzi sama rozumiejąc 3/4 ale radzi sobie doskonale.
Kiedy po zakonczonej indukcji zapytała kiedy wiec w koncu moze zaczac prace poinformowali ja ze ma czekac kolejny raz na telefon.
Dziewczyna juz w koncu sama nie wie czy jednak ma te prace czy jeszcze do konca agencja tak naprawde nie podjeła decyzji bo moze te testy które teraz pisali maja jeszcze jakies znaczenie w wyborze pracownika.
Praca nie dotyczy czegos szczegolnego poprostu zwykla praca w dużej piekarni.
Dodam że kiedy pracowała rok temu dla zupełnie innej agencji wszystko wyglądało zupełnie inaczej i o wiele prosciej a prace miała na drugi dzien.Trzeba tez dodac ze w tej agencji jaki byl wstep taka i praca bo raz byla raz nie i wspolpraca ogolnie nie była taka jak powinna.
Moze ktos przechodzil podobne szczeble otrzymania pracy i potrafiłby wytłumaczyc proste pytanie czy ma cieszyc sie z pracy czy jeszcze nie.
Z góry dziękuje za wszystkie podpowiedzi!