Cytat:
2011-05-18 02:31:06, Hail_Eris napisał(a):
Czyli plan życiowy dla młodej kobiety - zapomieć studia, zapomieć karierę, olać rozwój osobisty, nie czytać tych wszystkich trudnych książek - wystarczy "perspektywiczny" facet, który ma dobry zawód.
Zrobić z nim dzieciaka a potem zaczekać parę lat aby zarobił na dom, samochód i wygodne życie a potem puścić go w trąbe. Robić co się chce i brać od niego kasę. Wolność! Nie trzeba szukać roboty, rynek pracy niestraszny a zawsze jeszcze można go wsadzic do pierdla za nie płacenie (w ramach dodatkowych przyjemności).
A to, że po rozwodzie ten facet zaczyna od zera, z przyslowiową szczoteczką do zębów i niczym więcej - to już jest jego osobisty problem.
Bardzo ciekawy plan życiowy. Jestem ciekaw, co też na jego temat powiedziały prawdziwe feministki? One wierzą, że kobieta jest równa mężczyźnie.
[...]
Szacunek tatusia ulotnił się "jak sen jaki złoty" gdy żona złożyła pozew o rozwód (a większość tego typu pozwów w Polsce składana jest przez kobiety), gdy facet został pozbawiony dorobku całego swojego dotychczasowego życia i wystawiony jak śmiec na ulicę. Nie wolon robić czegoś takiego drugiemu człowiekowi a potem żądać od niego szacunku i pieniędzy na utrzymywanie siebie. Albo - albo.
Żądanie i jednego i drugiego jest po prostu nieludzkie.
W chwili gdy sie to robi, zona staje się "obcym człowiekiem".
Hail - ja nie wiem jakie kobiety spotykasz w swoim zyciu. Zadna z moich znajomych takiego planu nie ma i nie miala. Widac kwestia doboru znajomych. Moja matka rowniez takiego planu nie miala (rozwod rodzicow wcale nie zabil szacunku w mojej rodzinie. Nie bili sie o kazdy grosz, nie wygadywali na swoj temat glupot). Natomiast sporo moich kolezanek po rozwodzie musialo zmniejszyc czas pracy. Z powodow logistycznych i emocjonalnych dziecka. Jak to sobie wyobrazasz? Zostawiasz na cale dni poobijane psychicznie dziecko w domu i szorujesz pracowac na kolejny etat???? Ja rozwod rodzicow przezylam bardzo. BARDZO. Gdyby zabraklo wtedy wsparcia rodzicow - nie wiem co by sie stalo.
Gdy moj maz wyjechal do Anglii - ja musialam przejsc z calego etatu na 3/4. Oczywiscie - moglam nadal pracowac jak szalona lacznie z nadgodzinami, a dziecko moglo byc wychowywane przez ulice, albo opiekunke. To takie marzenie kazdego dziecka - nie widziec w ogole rodzicow. Jedno daleko (bo odeszlo/wyjechalo), a drugie ciagle w pracy. Zadanie domowe samo sie zrobi, do kina tez najlepiej samemu itd, itd.
[ Ostatnio edytowany przez: kolezanka_szklanka 19-05-2011 11:03 ]
"Chuda krowa, to jeszcze nie sarenka"