Co ma do tego posiadanie dzieci? To jak masz dzieci, to znaczy, ze mozesz sobie robic wolne kiedy chcesz? od szkoly, od pracy, jaki pracodawca na to pozwoli?


Jak by tak wszyscy brali sobie dzieci tydzien, czy dwa przed koncem szkoly, a szkola by na cos takiego pozwalala, to dopiero byl by bajzel.

[ Ostatnio edytowany przez: ZlotaPerla1 14-05-2019 18:54 ]

To moze petycja zeby szkoly konczyly rok szkolny nie pod koniec lipca a np. po pierwszym tygodniu

No i dochodzi jeszcze uczenie dzieci, ze w sumie jakies zasady sa ale mozna je lamac. Od malenkosci...

Dokładnie tak.

Drodzy rodzice, Wam się wydaje, że przecież tylko dwa dni, tylko raz w roku itp. Jednak do dyrekcji szkoły takich jak Wy przybywają dziesiątki, może nawet setki (jeśli społeczność polska jest duża).
Cierpliwość dyrekcji nie jest z gumy.
Poza tym szkoła też jest oceniana, kontrolowana, zanim wyślecie swoje pociechy do szkoły czytacie opinie, prawda?
Potem jest wielkie halo, że w wynikach Ofsted szkoła źle wypada, no przecież coś na te wyniki wpływa.

Jest czas na wakacje (kilka razy w roku) i czas na naukę.
A że drożej? Tydzień, dwa tygodnie po rozpoczęciu wakacji ceny wracają do normy.

Przez takie kłamstwa i kłamstewka, wtedy, kiedy naprawdę wyjazd jest konieczny (jak wspomniany pogrzeb), powstaje problem ze zrozumieniem ze stony dyrekcji.

Sluchajcie nie mozna popadac w paranoje.
Nie mowimy o opuszczaniu dziecka notorycznie szkoly z bylejakiego powodu a o kilka dni w calym roku.
Jest to znaczaca roznica.
Faktycznie sa half terms w ciagu roku ale czasami wypadnie nam wyjazd(slub,pogrzeb lub np jak ja ze zwalniam kilka dni przed koncem roku).
I sprawa nie dotyczy calej spolecznosci szkolnej a raczej tych co maja rodzine za granicami UK.
I jak wspomnialam wyzej,dziecko musi miec wzorowa obecnosc aby w ogole bylo brane pod uwage jakiekolwiek pozwolenie na wyjazd,
I rowniez dobra wola dyrektora,ja wczesniej napisalam ze Ci co maja dzieci rozumieja,i to jest prawda,bo rozmawialam z naszymi dwoma dyraktorami i tak wlasnie powiedzieli ze sami maja dzieci i,niektorzy rodzine za granica i potrafia wczuc sie w nasza sytuacje.
Ale jak kazdy zaznaczyl ze najwanzioejsze ze dzieci chodza regularnie do szkoly,nie opuszczaja,nie sa zwalniane z lekcji,wiec nie widzi przeszkod aby mi nie pozwolic tych kilka dni.
Bo kazda szkola ma przeznaczone kilka dni(do 10 dni) w calym roku szkolnym.
Ja zawsze mowie prawde,nigdy nie wymyslam bajek o chorobie czy czyms innym bo po rpostu bym sie zle czula sama przed soba,zawszem jestem chetna aby nadrobic material z dziecmi przed wyjazdm z tcyh kilku dni.
A jak wspomnialam wiem na czym polega praca w szkole przed wakacjami od srodka,jest to zaczatek wkacji,luz i praktycznie zadnej nauki.
Ale jezeli nie dostalabym zgody na wyjazd te kilka dni przed to bym to uszanowala.I tyle.
Pamietjamy ze czasami charaktr pracy nie pozwala nam wybrac urlopu kiedy sobie tego zyczymy,moj maz moze np wziac urlop konretnie w polowie lipca bo osob z jego stanowiskiem jest tylko kilka i musza miedzy sie pokrywac,czesc z nich ma dzieci,musza sie dopasowac i niektorzy maja rodzine za oceanem wiec to wszystko musi ze soba wspolgrac.
Szczerze,czy kilka dni w roku wolnego ze szkoly to naprawde taki problem?
Nie mowimy o wagrowaniu,lekcewazeniu,ale o krotkim wolnym dzieci ze 100 % obecnoscia i uczacych sie wzorowo.ja nigdy nie mialam z tym porblemu i wiem ze to zasluga wyrozumialego dyrektora bo moglby mi zlosiieie odmowic i musialabym to zaakceptowac

[ Ostatnio edytowany przez: Twinkle 15-05-2019 09:24 ]

Po, bo rok szkolny zaczęli nieco później, niż starsze roczniki.

A moje dziecko jedzie w tym roku na dwie wycieczki szkolne-piatek po zajeciach, sobota i powrot niedziela wieczor. W pon normalnie 8:15 powrot do zajec.
Mysle,ze to tylko my Polacy nie przykladamy wagi do obecnosci, bo niestety w kraju ciagle podchodzi sie do tego bez zadnych konsekwecji.
Jak slysze historie Polek usprawiedliwiajacych swoje zachowanie to cos sie robi. Tydzien wczesniej na wakacje, kilka dni na swieta, bo nikt nie wroci 2 stycznia do szkoly, do tego dochodza jakies choroby i w efekcie maluch znajomych 48% nieobecnosci! Ale to szkola jest winna tego,ze dziecko ma problemy z rowiesnikami w szkole, ze w dalszym ciagu sa problemy z komunikacja i mozna tak wymieniac bez konca...i jeszcze smia nie wydac zgody na wyjazd

Praktyka jest różna, lepiej nie ryzykować - jak ich już poinformujesz, a oni nie zezwolą, to dopiero będzie kwas.

-----

Twinkle - dokładnie.

-----

Dyskutantów proszę o niestosowanie prymitywnej erystyki. Przyprawianie gęby, przypisywanie kontrdyskutantom poglądów, planów, pomysłów, których oni wcale nie mają, to znane, acz nieuczciwe i debilne techniki.

"Jakby tak wszyscy zabierali dzieci na tydzień, dwa przed zakończeniem szkoły" itp. Rzadko się spotykam z takim pomysłami - więc nie "wszyscy" - a i tutaj chyba nikt takich pomysłów nie proponuje.
No ale taki zabieg dobrze brzmi i ma kompromitować stanowisko oponentów.

---

Zaś zdarzają się tutaj ferie, które trwają tydzień plus dwa weekendy i utrafić z lotem jest czasami bardzo trudno. A i w innych terminach różnica setek funtów dla rodziny (przy przesunięciu lotu o dzień dwa albo i godziny) może być decydująca o wakacjach w ogóle.
Pomysł zaś, aby dzieci wobec tego w ogóle nie jechały albo udały się do Walii nad morze uważam za idiotyczny.
To rodzina. Rodzice chcą jechać z dziećmi, dzieci z rodzicami. Teraz.

I ja np. chcę jechać do Gambii albo Australii. To się robi w zimie.

-----

I nie demonizujmy roli obecności w szkole. Jak ktoś jest półgłówkiem to mu niestety i 100% nie pomoże. Zaś parę dni nikomu nie zaszkodzi - zwłaszcza, jak wtedy naładuje akumulatory albo się czegoś nauczy.

Frekwencja tak naprawdę ma znaczenie dla nauczycieli, czy raczej dla szkół. Są za nie oceniane.
Ale to nie nasza sprawa. Jak i to, że np. będą mieli bałagan (o ile będą mieli). Szkoła nie jest dla nich. Oni tam spełniają rolę usługową.

[ Ostatnio edytowany przez: stanislawski 15-05-2019 12:36 ]

Juz wspomnialam, dlaczego tak mocno rozliczana jest frekwencja.

I niestety, problem nie dotyczy tylko Polakow, czy emigrantow/osob z rodzina poza UK.
Takie urywanie roku jest na skale masowa, wlacznie z Anglikami od pokolen.
Duzo sie rozbija o cene, chociaz szkoly maja pewna swobode wyboru terminow i w roznych gminach roznie wolne wypada.