Dzięki Karjo.
Jeszcze wczorajszej nocy zdążylismy się zabukować na wczesny ranek, to znaczy na 11.30.
Nie jezdzilismy tam nigdy wczesniej, a to tylko godzinka drogi z chatki. Ta farma jest odlotowa. Świeże, soczyste i słodziutkie owoce, gdzie tylko okiem sięgnąć. Tak sobie własnie wyobrażam RAJ (no, może plus szarlotka i placki ziemniaczane )
Były też inne smakołyki. Maliny i jeżyny. Trudno się im oprzeć. Na koniec, czarne usta i języki, zdradzały że zdarzyło się parę razy złamać zakaz podjadania w trakcie zbiorów.(o wydętych brzuchach nie wspomnę

)
Żona zauważyła po drodze parę sklepów ogrodniczych, weszła na "minutkę". Tak mi na parkingu upłynęła chyba połowa dnia