Postów: 34 |
|
---|---|
Nessi86 | Post #1 Ocena: 0 2018-01-07 20:43:30 (6 lat temu) |
Z nami od: 07-01-2018 Skąd: Londyn |
Witam wszystkich,
Pisze tutaj bo nie mam zupelnie nikogo z kim moge porozmawiac... z drugiej strony czuje porazke i wstyd, ze tak sie wszystko uklada. Kobieta 32l, mama 3 ki dzieci (9;7;2.5l), zona od 10 lat. Mieszkalismy w Londynie 12lat, wrocilismy nie caly rok temu. On chcial, zawsze o tym marzyl i wiecznie krytykowal Anglie, wrecz jej nienawidzil. Pomimo tegus mial dobra prace. Ona nie chciala wracac, czula sie dobrze w miejscu, w ktorym spedzila ostatnie lata. Dzieci byly szczesliwe i chodzily do dobrej szkoly.Jednak bylo ciezko finansowo. Ona chciala wracac do pracy jednak on nie wspieral jej pomyslu nigdy. Probowala kilka krotnie, ale ciezko bylo godzic samej opieke nad dziecmi. Nigdy nie widzial w tym sensu i jak tylko podejmowalam sie jakiejs, musialam kolezanke prosic o pomoc przy dzieciach. Nie staral sie by jakos jego prace pogodzic z moja chociaz mogl. Nie trwala ona dluzej niz 2 miesiace, bo jego pretensje o zaniedbywanie dzieci ( chociaz byly pod opieka znajomej) mnie przerastaly. A ja chcialam tylko dorobic by bylo nam lzej. Zlamala sie pod naciskiem i ciaglym narzekaniem. Posluchala i wrocili do Pl. Mieszkaja u jego ojca, dom ma byc niby nasz. Ojciec go nie akceptuje tak jak jego rodzenstwo. Od dziecka traktuje go jak czarna lece i upokarza przy kazdej okazji. Jej tez nie akceptuje, choc jakis dystans jest. Nawet nasze dzieci traktuje olewajaco, jakby ich nie bylo badz mu przeszkadzaly. 2 ka chodzi do szkoly, ona je codziennie zabiera do szkoly rano o 7 I tam zostawia potem pedzi do pracy na 8h, po czym pedzi by je odebrac bo swietlica do 17. I razem pedza do domu bo niania o 17:15 wychodzi. Najmlodszy szkrab z niania w domu zostaje, nieraz “ulatwiajac” mamie wyprawienie starszych do szkoly i jej do pracy On juz nie pracuje w zawodzie jak w UK. Twierdzi, ze nie oplacalny. Zatem pracuje tu i tam, stara sie lapac budowlanki na czarno. Nie zawsze wychodzi... raz jest dobrze... czesciej gorzej. Stabilnosci nie ma. No mial jechac w delegacje teraz ale cos nie wypalilo. Zostaje w domu przez tydzien znowu. Ale to nic nie martwi sie bo jest w swim ukochanym kraju, kochajaca go jego rodzina. Zaczyna sie mu podobac ten luz. 2 piwa wieczorem w zwykly dzien to mus. Weekend za to konkretniejszy. Ona sie martwi bardzo, nieustany brak pieniedzy, dlugi nie oddane. I brak lepszych h widokow na przyszlosc. Nieustanna niestabilnosc finansowa, nieprzyjazna rodzina. To wplywa na brak poczucia bezpieczenstwa, ktore napietnuje jego zazdrosc. Nie moze z nikim porozmawiac, nawet przy rodzinie bo juz tworzy sie problem a za nim afera. Wieczne pytania i podejrzenia. Boze chyba sie zlamala. Ma depresje. Nie stwierdzona przez lekarza, ale coz innego... ciagly niepokoj, bezsilnosc, poczucie braku miejsca dla siebie i dzieci (takiego zwyklego, szczerego). Smutek duszy, zal do siebie ze wrocila do PL, do tego domu w ktorym jest intruzem... jak mogla to dzieciom zrobic. Mogla sie uprzec i postawic na swoim a nie wierzyc ze moze tym razem on ma racje. Nie moze spac... sypia po 5 h dziennie... z przerwami. Marzy o rozwodzie... psychicznie slabnie... ma rozne mysli...ale dzieci... moje dzieci. Boze! Co ja mam zrobic?! Tzn nie moge nic... nie mamy gdzie pojsc nawet gdyby...i nie stac mnie! Z drugiej strony to tylko moja psychika cierpi, bo przeciez mnie nie bije... Stoje... ale nie wiem gdzie... rozstrojona nerwowo. Mam dobra prace w ktorej moge sie spelniac ale kokosow nie zarabiam... myslalam nad powrotem do UK...sama bo on nie chce. Prace znajde bez problemu...ale nie wystarczy by sie z dziecmi utzrymac... a zreszta czy dalabym rade pogodzic to wszystko.... Nie wiem co chce tym uzyskac piszac tu moja historie... moze choc to ze komus powiem.... Bo mysli juz mi calkiem bladza i glowa boli... Przepraszam za Wasz czas stracony na czytanie tego.... |
Post #2 Ocena: 0 2018-01-07 20:59:23 (6 lat temu) |
|
Konto usunięte |
Nie przepraszaj czasem trzeba sie wyzalic. Choc zyciowe decyzje takie jak wyjazd, separacja sa trudne I nikt za Ciebie nie zdecyduje. Trzymaj sie.
Jeżeli zależy Ci na stworzeniu jedynej w swoim rodzaju atmosfery a także niezapomnianym doświadczeniu dla Ciebie a, także Twoich gości, zobacz stronę internetową l. muzyka na wese
|
Netta6 | Post #3 Ocena: 0 2018-01-07 21:08:45 (6 lat temu) |
Z nami od: 19-01-2006 Skąd: Bridgwater |
Nie ważne co postanowisz, trzymam kciuki i życzę odwagi w podejmowaniu decyzji.
|
Adacymru | Post #4 Ocena: 0 2018-01-07 21:41:13 (6 lat temu) |
Konto usunięte |
Porozmawiac musicie, zebys wiedziala jak on widzi wasza przyszlosc, chociaz przy depresji to trudno czasem patrzec do przodu. Jak narazie nie masz mozliwosci wsparcia od nikogo(twoja rodzina? znajomi?) to chociaz ustal plan dla wszego wyjscia ewakuacyjnego (waszeg znaczy sie albo calej rodziny, albo twojego i dzieci), do tego potrzebne beda srodki, plan A i plan B.
Powodzenia, czasem wystarczy powiedziec glosno (czy napisac), zeby zaczal sie wykluwac plan na przyszlosc, zeby sobie priorytety ustawic.
Ada
|
stanislawski | Post #5 Ocena: 0 2018-01-07 22:33:02 (6 lat temu) |
Z nami od: 10-04-2008 Skąd: Narnia |
Cytat: 2018-01-07 21:41:13, Adacymru napisał(a): Porozmawiac musicie, zebys wiedziala jak on widzi wasza przyszlosc, chociaz przy depresji to trudno czasem patrzec do przodu. Jak narazie nie masz mozliwosci wsparcia od nikogo(twoja rodzina? znajomi?) to chociaz ustal plan dla wszego wyjscia ewakuacyjnego (waszeg znaczy sie albo calej rodziny, albo twojego i dzieci), do tego potrzebne beda srodki, plan A i plan B. Droga Ado, "porozmawiać musicie" to brzmi idealistycznie (przypuszczam, że pochodzisz z dobrej, a co najmniej z normalnej, rodziny?). W praktyce czasami nie działa - nie z wszystkimi da się porozmawiać. Trzeba by wpierw dobre manto albo szkocki prysznic, aby opanować nerwusa. A ona chyba nie da rady przeprowadzić tyvh zabiegów... No i "potrzebne będą środki"... tak to jasne, każdy to wie - ale skąd je wziąć? Tylko realistycznie? |
|
|
Adacymru | Post #6 Ocena: 0 2018-01-07 22:52:39 (6 lat temu) |
Konto usunięte |
Autorka sama wie z kim zyje a jak nie porozmawia czy nawet nie sprawdzi tej opcji to skad bedzie wiedziec na czym bazowac? Autorka pracuje, srodki powoli mozna zbierac bo bedzie sie liczyl kazdy grosz. Narazie nie ma innej opcji... chyba ze loteria albo napad na bank. A moze kazde z nich mysli ze to ta druga strona nie chce nic zmieniac?
Ada
|
cris82 | Post #7 Ocena: 0 2018-01-07 23:18:20 (6 lat temu) |
Z nami od: 16-11-2014 Skąd: . |
nie znam szczegolow ale czy powrot mialby sie na pewno oplacic? 12lat w anglii I to zdanie-"dlugi nie oddane" nie napawa optymizmem
moze to kwestia odpowiedniego faceta a nie miejsca zamieszkania dzieci moze faktycznie moglyby miec lepszy start tylko z trojka dzieci ogarnac temat w pojedynke w uk wydaje sie naprawde sporym wyzwaniem |
greta | Post #8 Ocena: 0 2018-01-08 07:36:19 (6 lat temu) |
Z nami od: 26-05-2007 Skąd: liverpool |
Cytat: 2018-01-07 23:18:20, cris82 napisał(a): nie znam szczegolow ale czy powrot mialby sie na pewno oplacic? 12lat w anglii I to zdanie-"dlugi nie oddane" nie napawa optymizmem moze to kwestia odpowiedniego faceta a nie miejsca zamieszkania dzieci moze faktycznie moglyby miec lepszy start tylko z trojka dzieci ogarnac temat w pojedynke w uk wydaje sie naprawde sporym wyzwaniem I czy maz by wogole sie zgodził je wywieźć powrotem do uk ? |
Parawan | Post #9 Ocena: 0 2018-01-08 08:12:28 (6 lat temu) |
Konto zablokowane Z nami od: 02-11-2017 Skąd: West Yorks |
Czasem nie ma dobrego wyjscia ale na cale szczescie (czasem nieszczescie), zycie bywa nieprzewidywalne. Po deszczu przychodzi slonce.
[ Ostatnio edytowany przez: Parawan 08-01-2018 08:13 ] |
daavid | Post #10 Ocena: 0 2018-01-08 11:02:14 (6 lat temu) |
Z nami od: 12-03-2007 Skąd: Birmingham |
Może trzeba by się wziąć za to wszystko. Wiem, że to się łatwo mówi, ale trzeba ustalić problemy, zarówno osobiste, jak i zawodowe.
To , że rodzina go nie akceptuje (może to tylko tak wygląda) to nie problem, bo zawsze możesz można się wyprowadzić. Problemem jest z pewnością praca. Nie wiem z jakiej części Polski pochodzicie - u mnie nie ma problemu z pracą tylko trzeba ruszyć cztery litery i np. zrobić sobie jakieś kwalifikacje. Prawda jest taka, że z jednej pensji zawsze będzie źle, zarówno w UK jak i w Polsce. |