Str 2 z 4 |
|
---|---|
stanislawski | Post #1 Ocena: 0 2018-01-08 11:08:14 (6 lat temu) |
Z nami od: 10-04-2008 Skąd: Narnia |
Przypuszczam, że autorka próbowała z nim rozmawiać (oczywiście nie dowiemy się dopóki sama nam nie powie).
Natomiast ten egezmplarz wydaje mi się niereformowalny. Nie uważam rozwodów za zwykłą formalność i "codzienność" (jak w bardziej liberalnych krajach) i często przyjmuję stronę facetów - ale tu chyba sprawa dotarła do trzeciego szeregu. Trzeba mu sprzedać kopa w d... (z życia, bo z tego miejsca to się trzeba będzie samemu wyprowadzić - dom taty, tego mu nie zabierzesz). |
cris82 | Post #2 Ocena: 0 2018-01-08 11:27:29 (6 lat temu) |
Z nami od: 16-11-2014 Skąd: . |
12lat pracowac w kraju ktorego sie nienawidz dla rodziny to tez jakies poswiecenie kwestia znalezienia stabilnej pracy
a ta depresja to moze wynik tego ze wczesniej bylas pania w swoim domu a z tesciami pod jednym dachem bywa roznie chyba go jednak akceptuja jesli znalazlo sie dla was miejsce pod tym dachem a docelowo dom mialby trafic w wasze rece inna sprawa ze 12k w pl na dzieci rocznie tez piechota nie chodzi jakby to przeliczyc miesiecznie na f to tez tragedii by nie bylo [ Ostatnio edytowany przez: cris82 08-01-2018 11:28 ] |
stanislawski | Post #3 Ocena: 0 2018-01-08 11:34:02 (6 lat temu) |
Z nami od: 10-04-2008 Skąd: Narnia |
Cytat: 2018-01-08 11:27:29, cris82 napisał(a): 12lat pracowac w kraju ktorego sie nienawidz dla rodziny to tez jakies poswiecenie kwestia znalezienia stabilnej pracy a ta depresja to moze wynik tego ze wczesniej bylas pania w swoim domu a z tesciami pod jednym dachem bywa roznie chyba go jednak akceptuja jesli znalazlo sie dla was miejsce pod tym dachem a docelowo dom mialby trafic w wasze rece inna sprawa ze 12k w pl na dzieci rocznie tez piechota nie chodzi jakby to przeliczyc miesiecznie na f to tez tragedii by nie bylo [ Ostatnio edytowany przez: <i>cris82</i> 08-01-2018 11:28 ] No i może kwestia odczepienia się od Londynu... Zaś co do teściów i przekazania domu w ręce rzeczonej pary... hm, to sugeruje pewne wyjście... |
SlawekPLN | Post #4 Ocena: 0 2018-01-08 13:52:07 (6 lat temu) |
Z nami od: 28-12-2017 Skąd: Barnsley |
Niby najłatwiej jest doradzać stojąc z boku, ale łatwo powiedzieć: zaryzykuj i wyjedź, kiedy tak naprawdę, nie wiesz, jak będzie wtedy wyglądało Twoje życie. Nie da się przeprowadzić bilansu zysków i strat w Twojej sytuacji, bo na dobrą sprawę nie jesteś w stanie przewidzieć, co się wydarzy, jeśli podejmiesz taką lub inną decyzję.
Trzymaj się i powodzenia! |
daavid | Post #5 Ocena: 0 2018-01-08 14:46:47 (6 lat temu) |
Z nami od: 12-03-2007 Skąd: Birmingham |
Cytat: 2018-01-08 11:08:14, stanislawski napisał(a): Przypuszczam, że autorka próbowała z nim rozmawiać (oczywiście nie dowiemy się dopóki sama nam nie powie). Natomiast ten egezmplarz wydaje mi się niereformowalny. Nie uważam rozwodów za zwykłą formalność i "codzienność" (jak w bardziej liberalnych krajach) i często przyjmuję stronę facetów - ale tu chyba sprawa dotarła do trzeciego szeregu. Trzeba mu sprzedać kopa w d... (z życia, bo z tego miejsca to się trzeba będzie samemu wyprowadzić - dom taty, tego mu nie zabierzesz). Moim zdaniem nie ma niereformowalnych ludzi. Niektórzy potrzebują kopa plus przewodnika przez życie. Niestety jak się coś od życia chce, np. można zostawiać kierowcą tira, dobrze płatne zarówno w UK jak i w Polsce, to trzeba z siebie sporo dać a efekty nie przyjdą od razu. |
|
|
lulilu1 | Post #6 Ocena: 0 2018-01-08 17:56:43 (6 lat temu) |
Z nami od: 03-09-2016 Skąd: Wales |
Mieszkanie z teściami jest nie do wytrzymania nawet wtedy kiedy Cię ubóstwiają nad życie.
Jak niekoniecznie- tragedia. Jak mąż zamiast wspierać i współistnieć w sytuacji popija piwka na stresa- to już katastrofa do kwadratu. Może być tak, że facet olał sprawę bo mieszkać w razie w już ma gdzie- a reszta jakoś się poogarnia albo nie. Ciężka sytuacja bo chyba się chłopina wypalił i ciężko Ci będzie się przebić. Ja chyba nie dysponuje taką odwagą bo wygląda to na sytuację wóz albo przewóz. Zanim jednak cokolwiek zdecydujesz- spróbuj powalczyć. Może jednak nie będzie chciał zostać sam, bez dzieci i Ciebie i wykrzesa resztki sił życiowych by poprawić waszą sytuację? Z Twoją pomocą rzecz jasna. Powodzenia |
karjo1 | Post #7 Ocena: 0 2018-01-08 19:39:32 (6 lat temu) |
Z nami od: 01-06-2008 |
Skoro maz mial w Londynie dobra prace (w zawodzie?), w Pl ma dorywczy chlam na czarno, to moze i czas okreslic, gdzie kazde z Was chce byc za 2, 5, 10 lat.
Skoro praca w budowlance bez ubezpieczenia, to wypadki chodza po ludziach, kto i za co bedzie go leczyl? Takie i podobne pytania warto przerobic, moze cos blysnie. |
Nessi86 | Post #8 Ocena: 0 2018-01-08 20:24:58 (6 lat temu) |
Z nami od: 07-01-2018 Skąd: Londyn |
Wybaczcie nie pisze czesto, bo czasu brak.
Dom po tesciach dla nas to plan i ich wola niby od 8 l. Do tej port tylko ustna umowa, o ile mozna to tak nazwac na ktora wtedy sie zgodzilismy. Przez te lata inwestowalismy co moglismy w jego remont. Nie spodziewalam sie fakt, ze mieszkanie pod jednym sachem moze byc tak przykre. A staralam sie zawsze sprzatajac, gotujac itd. Moze problemem jest tez to, ze do pracy wrocilam bo tu w ich rodzinie matki siedza w domu z dziecmi I nic wiecej. Totalnie ich nie obchodzi to, ze jest nam ciezko to wszystko pogodzic. I nie chodzi o to by mi dzieci wychowywali. Bo nogdy nie moglam i tez na to nie liczylam. Nikt sie nawet nie zapyta, jak tam w pracy, czy czym sie zajmuje... Mialam problem ze znalezieniem opiekunki dla malego. Sytuacja byla podbramkowa i wiedzieli o tym. Probowalam z przedszkolem ale zbyt maly jest jeszcze I nie gotowy, do tego po pierwszym dniu choroba. Nikt nie pytal czy udalo sie kogos znalezc... zupelny brak wzruszenia i totalny brak zainteresowania. Chaotycznie pisze moze... Nie potrzebowalismy wiele, tylko takiego samego traktowania nas i naszych dzieci jak dzieci szwagrow i ich samych.... bardziej ludzkich. |
Nessi86 | Post #9 Ocena: 0 2018-01-08 20:33:55 (6 lat temu) |
Z nami od: 07-01-2018 Skąd: Londyn |
Walcze od dawna... jeszcze w Uk..
Tutaj prawie rok... I poprostu stracilam nadzieje ze cos sie zmieni...juz nie mam sily poprostu. Rozmowa z nim do niczego nie prowadzi... ma bardzo ciezki charakter . On ma swoje widzi mi sie i tyle. Czasem przy na mi racje a i tak nadal nic nie zmienia. Problem konkluzji miedzy nami ruszalam 100 razy... czasem zmianina chwile a czasem zadnej. Czesto szantaz, ze sie zabije badz podczas rozmowy czasem ostrej udawal ze go serce boli, seby litosc wzbudzic. I zebym nie chciala odejsc. |
Nessi86 | Post #10 Ocena: 0 2018-01-08 20:36:45 (6 lat temu) |
Z nami od: 07-01-2018 Skąd: Londyn |
Wiem o tym, ze samej bedzie ciezko... bardzo... ale wierze ze dalabym rade! Nie chce szukac kogos innego po to by mnie utrzymywal. Nie moglabym tego dzieciom zrobic. Juz nie chce nikogo.
|