Pomysł o rozstaniu nie wziął się pewnie z dnia na dzień. Zapewne uzbierało się na to wiele czynników i był to proces dojrzewania do decyzji.
Sama byłam kiedyś w związku z mężczyzną, który moje żale wpuszczał jednym uchem, a wypuszczał drugim uchem. Miał też raz tupet powiedzieć mi, że baba się nagada i jej przejdzie. Ostrzegałam go, że kiedyś miarka się przebierze i nie będzie odwrotu. Nie słuchał. Pewnie myślał, że sobie pogadam i mi przejdzie, ale nie przeszło. Nie szanował mnie. Miał moje uczucia w głębokim poważaniu. Od dłuższego czasu się przymierzałam do rozstania i w końcu odeszłam. Dopiero wtedy otwarły mu się oczy. Dłuższy czas starał się żebym do niego wróciła, ale było już za późno. Już go nie kochałam i nie chciałam z nim być.