Cytat:
2015-03-15 01:34:49, krakn napisał(a):
mnie kiedyś kolega gazetą uderzył w nos i musiał interweniować laryngolog, bo krew mi się lała od 10 rano do 22, gdy rodzice przyszli do domu ja byłem cały we krwi, bo zasnąłem z tym krwotokiem.
Krew z nosa wcale nie musi oznaczać że było jakieś mordowanie.
Dzieci też potrafią dać czadu.
Znam przypadek gdzie dziewczyna dostała szlaban na imprezy bo wyniki w szkole się pozypały jak kondony z jej torebki.
To zadzwoniła gdzieś tam że się nad nią rodzice znęcają.
Nie dość że rodzice mili ogromne problemy, to jakieś tam służby, ją zabrali gdzieś tam żeby ją izolować.
A najlepszy był numer taki że jak dziewczę otrzeźwiało to chciała to odkręcić i nie było to takie proste.
W efekcie ci ludzie zamknęli interes w UK i się przenieśli do innego kraju.
Znaliśmy sie od wielu lat bardzo blisko i wiem że tam nie ma mowy o znęcaniu bo to byli tacy doktorzy flegmatycy że aż wnerwiali czasami

)) Ale sympatyczni i życzliwi.
A lasce się w tyłku przewracało, bo mamusia ciągle tylko bo ona...
Tak też bywa.
Zgadza się. A co do tego numeru telefonu Children's Helpline, to kiedy u mojej córki w szkole było szkolenie w tym temacie, to dzieciaki od razu wpadły na pomysł, że sobie będą mogły załatwiać coś za pomocą tej magicznej różdżczki.
Koleżanka mojego dziecka np. rozmyślała (dobrze że chwilę myślała) czy nie zadzwonić, że tata pali trawę, jak jej czegoś tam nie kupi. Na szczęście moja córka jej zdołała wytłumaczyć, że rozwój sytuacji wcale nie musi być taki różowy.
Zresztą moje dziekco już wczesniej było uświadamiane, że SS to banda, że albo nas zabiorą - i nie ma wakacji, świąt, niczego na co czeka - albo ją odstawią do jakiś zboczeńców, których będzie musiała naprawdę słuchać.
Propaganda na propagandę.