od początku,
mój mąż już jako cztero-latek miał problemy z nerkami. rok temu wdała się infekcja, po konsultacji z gp zaczął brać antybiotyki po których przeszło, na chwilkę, tydz później powtórzył kuraje i tak w kołko...
wysłali go w końcu na xray który wykazał 3 kamienie w nerce. wysłali nas do domu i kazali czekać na listy. ból był ogromny, mąż dostał ataku... wezwałam karetkę która z ,łaską przyjechała po 6 godz i stwierdzili że nic przeciw bólowego nie mogą podać gdyż mąż już wziął cocodamol.poprosiłam ich aby zabrali go do szpitala ale odmówili tłumacząć że nie są darmową taksówką.. to była sobota w nocy, wszyscy znajomi popili, taksówki wolne dopiero za 3 godz

ale przecierpiał, niedziela upłynęła spokojnie po czym w poniedziałek znowu złapał go silny ból, znowu pojechał do gp, dostał naproxen po którym "spatraliżowało" go od pasa do nóg, jakimś cudem wysikał najmniejszy kamyk i nawet nie odczuł bólu. bóle przeszły. dostaliśmy wezwanie do szpitala, zaczęli go leczyć metodą naświetlania, kilka zabiegów 20-minutowych. na koniec zrobili kolejny skan. dwa tyg później wysłali nam list że niestety naświetlanie nie dało rezultatów i zbiorą drużynę która po pół roku sie z nami skontaktuje i powiedzą co dalej zrobią. pół roku minęło. życie upływało bez kompikacji. dwa dni temu mąż znowu dostał silny atak, znajomy zabrał go do szpitala po czym podali mu czopka przeciwbólowego i kazali odczekać pół godz, ból ustał. mąż wrócił do domu. od drugiej w nocy zaczęło się na nowo. o 8 rano pojechał do gp, dostał skierowanie do szpitala, wrócił do domu, zadzwonił do mnie ambulans, przyjechali po niego i zawieźli go do szpitala. wczoraj podali mu morfninę i monitorują go, nie pozwolili mu cały dzien jesc ani pić na wypadek operacji. okazało się po skanie że operacji nie będzie gdyż kamienie nie utkwiły w przewodzie moczowym. dzisiaj rano dzwonił że pewnie zostawią go jeszcze na 24 godz bo widzą że ból nie ustał a rano znowu miał kolejny atak. ja już sama nie wiem co robić, jak ich zmusić żeby mu te kamienie wyciągnęli? mówili że po powrocie do domu wyślą mu list i znowu bedzie chodził na naświetlenia, ale one już wczesniej nie dały rezultatów bo kamienie są za duże. co robić? jak z nimi gadać żeby zaczęli działać? przecież widzą że on cierpi.. co z tego że wróci do domu na środkach znieczulających przecież jak puszczą to znowu go będzie bolało...
It's good to be nice but it's better to be naughty!