Chyba prawie wszystko przeczytalam na temat przemocy.MOla tego sama kiedys uczestniczylam w przemocy,przerabialam to w praktyce z tutejszym prawem.Bylo wszystko w moim domu przemoc fizyczna,a nade wszystko psychiczna,nawet chec zabrania mi dziecka.Byly narkotyki,alkohol,wsciekla ujadajaca kochanka.Zdobylam nakazy zblizania sie do nas przez sad.Uspokoilo sie. Potem byly lzy meza,zal,odwyk jego,a niby wszystko by naprawic relacje z rodzina-odzyskac ja.Na ostatnia rozprawe w sadzie zostalam pozbawiona adwokata,tlumacza bo ponoc nie bylo juz pieniedzy na te rozprawe.Tam w sadzie /dzis nazywam to przedstawieniem/ rozplakal sie,nagadal jak nas kocha,ze zrozumial,itd i chce bym tylko dala mu szanse na odbudowanie zwiazku bo wszystko co najgorsze mamy za soba.Sad patrzyl na mnie abym tylko dala szanse bo tak lykneli jego przeprosiny.Zawiesilam sprawe...ale jej nie zamknelam do konca.Od tego czasu minelo 10 m-cy.Pierwsze miesiace skakal kolo nas,zostalam w domu bym odpoczela po tych zlych chwilach on zajmie sie utrzymaniem domu,poza tym nie chce by ktos gdzies w pracy nie nagadal mi,ze zle zrobilam wracajac do zwiazku.Z kazdym kolejnym miesiacem powracal do swoich starych nawykow,koledzy,zielsko,alkohol,pretensje co mu zrobilam,wyzwiska,brak robionych oplat,nie chec do pracy.Jeszcze mnie tylko nie tknal-bo boi sie,ze ponownie zglosze.Najgorsze te wyzwiska,wciskanie kochankow,wulgarnosc a syn slucha.
Mamy syna 12 latka. Zaczelo sie wszystko ze szkola zauwazyla ze w domu sa problemy,podeszli syna a on opowiedzial im co sie wczesniej dzialo w domu/jego jezyk jest dobry/wiec bez problemu wyciagneli informacje.Mnie zaraz wezwano i nastepnego dnia juz czekali na mnie z consilu,psycholog,tlumacz by dowiedziec sie wiecej.I ruszyla cala lawina informacji,gdzie z kim musze sie spotkac,by w domu zapanowal spokoj i jak to powiedzieli by dziecko znowu sie usmiechalo.Bylam wtedy w tragicznej sytuacji..pomalu zmienialam swoje zycie.Moj syn byl ogromnym wsparciem.Jak wtedy twierdzil nie ma ojca.Mimo problemow zaczynalismy normalnie funkcjonowac z dnia na dzien bylo juz coraz lepiej.Kiedy miala sie odbyc ta ostatnia rozprawa moj maz przestraszony,ze lazami blagal nas by dac mu szanse..syn zmiekl a ja z nim.
Pisze troche chaotycznie ale chcialam dac obraz tego co przezylismy, i jak dziala prawo tutejsze,bo przerabialam to wlasnej skorze,moze by pomoc innym kobietom,a takze by pomoc sobie bo niestety to nie koniec mojej historii.
Jak jest dzisiaj...No wiec moj maz ze zdwojona sila atakuje mnie slownie,robi mi pranie mozgu,opowiada nie stworzone historie,robi ze mnie wariatke,przed rodzina swoja.Moj syn spi z telefonem aby w odpowiednim czasie zadzwonic po policje.Od miesiaca kazemy sie mu wyprowadzic bo mieszkanie jest moje i syna.Otrzymalismy mieszkanie zaraz jak nalozone zostaly ordery na meza bo za blisko mieszkalismy.Mimo ze mieszkal u nas praw do mieszkania nie ma.Jedynie sprawil by je zadluzyc o czym dowiedzialam sie w piatek by nas z niego wyrzucono.Twierdzi ze jest chory wiec nie pracuje za to siedzi przy kompie,cpa i robi nam pranie mozgu,wyzywa jak moze,wciska mi kochankow,prowokuje.Koszmar.A ja nie moge sie go pozbyc z domu...kaze mu sie wyniesc a on mowi,ze to zrobi ale kiedy on bedzie na to gotowy,albo ze nas znowu kocha.Sami rozumiecie ze jak nie pracuje to kasy nie ma i nie pojdzie z domu.Ja od jutra ide do pracy i przygotuje sie na zmiane zamkow,spakuje walizki i won.Nie ugne sie juz za nic..za te wyzwiska,udreke.Syn juz nie moze tego zniesc i tez mu kaze sie wyniesc.Powiedzial ojciec do syna czy chcialby by jakis kochanek matki mieszkal zamiast niego..syn odpowiedzial ze kazdy inny oby nie on.Mi by serce peklo,a po nim splywa.Zreszta nigdy sie nie interesowal dla niego oboje jestesmy psychiczni/jak mowi/.
Ludzie sie nie zmieniaja moje panie,kiedy im cieplo juz sie zrobi w tylek wracaja do swoich nawykow,moj maz ma 36 lat,to nie gowniarz.
Nie warto litiwac sie,albo wierzyc ze sie dla dziecka chce ta rodzine utrzymac,bo tylko z wieksza sila to wraca.Kwestia czasu.MI wstyd przed sama soba,moja adwokatka kiedy uslyszala ze zawieszam sprawe powiedziala krotko-wrocisz,jak wszystkie tylko teraz bedzie gorzej.Poza planami z zamkami nie mam innego pomyslu jak go usunac z mieszkania,moze wy mi cos podsuniecie.Potrzebujemy spokoju.Trzymam sie mkocno,nie placze w poduszke z pytaniem dlaczego..budzi sie we mnie nienawisc i sila.Czasami tylko chcialabym miec sile fizyczna jakiegos atlety by sprac mu dupe,i wyrzucic za drzwi i moc budzic sie i cieszyc sie z zycia.
Zaluje ze wtedy sie poddalam i uleglam jemu,dzis bylabym daleko.Stracilam wielu przyjaciol bo chcieli mi pomoc a ja poszlam za glosem serca,naiwosci.Oni z boku wiedzieli,ze to nie jest warte i w zadne zmiany nie wierzyli.Chyba najtrudniej uwierzyc nam najblizym, ze czlowiek moze stac sie kims zlym.Zielsko zmienilo jego,z polaczeniu z alkoholem to wybuchowa mieszanka,pozbawia ambicji,racjonalnego postrzegania,nie chec do zycia,hustawke nastrojow,codziennie to przerabiam.
Jesli ktoras z Pan potrzebuje rady..sluze doswiadczeniem swoim.
I pamietajcie kobietki ludzie sie nie zmieniaja tak latwo,i tak szybko.Sa tanimi aktorami,ktorzy za wszelka cene chca zaspokoic swoje chwilowe potrzeby.

Duzo sily ci zycze i wytrwania, nie warto tracic sil i energii na takiego gnojka . Trzymaj sie

anakon oby Twoja historia zadziałała ku przestrodze innym... tym wszystkim, które/którzy przeżywają podobne sytuacje i nie mają siły, boją się... żeby z tym skończyć...

Trzymaj się! Jesteś silną kobietą - dałaś radę przez tyle przejść - pójdziesz dalej!!!!

Dzieki dziewczyny,teraz wiem ze mnie zadna sila nie zlamie.Zadna lza nie wzruszy.Ale wiem po sobie ze mozna sie zlamac bo i ja to zrobilam.Nie bylo warto.Wiem tez,ze wiele osob moze mnie krytykowac ze narazilam siebie syna na dodatkowy stres swiadomie.Pewnie tez beda mialy racje.Ale wiem tez zrobilam absolutnie wszystko by dac szanse tej rodzinie i chyba glownie dlatego juz nie mam skrupulow.
Ale wspieracie mnie bo daje to duzo sily..

[ Ostatnio edytowany przez: anakon 02-09-2012 12:11 ]

Ma prośbę. Czy ktoś kto to przeczytał, może to streścić?

jednym slowem... weekend, a w zasadzie to koncowka na kacu

Nie rozumiem... Skoro aż taką pomoc otrzymałaś z councilu, szkoły i wszystkich instytucji to dlaczego jest taki problem z usunięciem męża z domu teraz, gdy znowu robi awantury i znęca się nad Wami ?

jakoś nie chce mi się wierzyć że nie monitorowali dalej sprawy po tym wszystkim, że to tak zostawili.
ale cóż weekend.

No niestety nie monitoruja uwazajac za pewne jak mowila pani adwokat-wrocisz tu jeszcze,choc ci tego nie zycze.Tacy ludzie sie nie zmieniaja.A czemu problem,bo wyprowadzal sie co piatek jak mial kase,potem szedl w tany z kolegami i wracal,ze nie ma za co.Nie chcialam mu robic klopotow bo chcialam rozstac sie jak ludzie...ale nie dalo rady.Tylko przeciagal w czasie.Teraz przestal pracowac bo stwierdzil ze chory jest,choc zdrowy..Tak chciaz odpoczywalam od niego jak byl w pracy teraz 24/dobe jest i te ciagle wyzwiska,obelgi.I ciagle syn tego slucha.Bol ogromny bo ilez mozna tego sluchac i peklam.Teraz chce juz tylko ciszy i spokoju.

"Usunięcie męża z domu". To lubię. To oznacza, że nie należy z Tobą wchodzić spółę majątkową?